Niestety prawie wszyscy znamy ten moment, gdy utopimy telefon w toalecie lub smartwatcha na basenie. Jest to jeden z powodów, które sprawiają, że z takim zainteresowaniem zwracamy uwagę na hasło „wodoodporny”, podane w specyfikacji produktu. Czy jednak na pewno wszystkie wodoodporne urządzenia potrafią wytrzymać zamoczenie i upuszczenie do wody? Cóż, nadszedł czas, żeby to dokładnie sprawdzić…
NIEZATAPIALNI
Na sam początek, drogi czytelniku, powinieneś dowiedzieć się, jak mierzy się wodoszczelność gadżetów i na jakich szczegółach łapać producentów. Najczęściej stosowaną miarą jest norma IPXX, która określa, jak odporny na zapylenie i zawilgocenie jest dany sprzęt. I tak – telefon oznaczony najwyższym symbolem IP68 jest chroniony przed pyłami o średnicy mniejszej od 1 mm oraz zanurzeniem w wodzie na głębokość większą niż 1 m. Sprzęt określony jako IPX6 ma przez trzy minuty wytrzymać natrysk wody pochodzącej z dyszy o średnicy 12,5 mm (wyobraź sobie, jakie to ciśnienie!). Co ciekawe, wiele nowych smartfonów mimo posiadania wysokiego parametru IP (IP68 dla Samsunga Galaxy 8, IP67 dla iPhone’a 7), nie zostało przetestowanych pod względem wytrzymałości na kierunkowe źródła wody. Nie zdziw się zatem, jeśli twój wodoodporny telefon przetrwa kąpiel w basenie, ale uszkodzi go wizyta pod prysznicem – wodoodporność wodoodporności nierówna.
Wiesz już, dlaczego nie należy myć smartfona wodą z węża ogrodowego, dlatego przejdźmy teraz do tej fajniejszej części testu. Do „zamoczenia” wybrane zostały następujące gadżety: smartfon LG G6 (IP68), kamera GoPro Hero5 Session (IP68, i to jaki!), smartwatch Garmin Fenix 5X (IP68) oraz głośnik plażowy Ultimate Ears Phantom Wonderboom (IPX7). Zamiast jednak przeprowadzać test w warunkach domowo-laboratoryjnych, T3 zdecydowało się na wysłanie bohatera niniejszego artykułu na wybrzeże, gdzie pod okiem specjalistów z AquaticJetpacks odbył on swój pierwszy lot na flyboardzie i jazdę na ślizgaczu wodnym. Czy zarówno sprzęt, jak i nasz bohater wytrzymają presję wody i adrenaliny?
Na pierwszy ogień idzie flyboard – rozrywka, która powoli znajduje drogę również nad Wisłę (a przynajmniej nad pobliski Zalew Zegrzyński – więcej dowiesz się z ramki na następnej stronie). Zabawa polega na unoszeniu się w powietrzu za pomocą wystrzeliwanych pod ogromnym ciśnieniem strumieni wody. Brzmi prosto, ale utrzymanie równowagi wcale nie jest takie łatwe. Na szczęście nasz bohater wyposażony jest w ochronny strój O’Neill Psycho One F.U.Z.E. Dzięki pokrytym silikonem szwom i dopasowanemu kołnierzowi, jest on szczelny i zapobiega nadmiernej utracie ciepła, zaś zastosowanie neoprenowej wyściółki TechnoButter 2 zapewnia idealną mobilność.
JA LATAM!
Na pierwszy ogień poszły sportowa kamera GoPro oraz Garmin Fenix 5X GPS. Dzięki funkcji głosowego włączania i wyłączania nagrywania, GoPro nie wymaga ręcznego sterowania, co przydatne jest w akcji. Według zapewnień producenta, kamera wytrzymuje zanurzenie aż do 30 m – czas to zweryfikować. Smartwatch od Garmina jest lekki i prawie niezauważalny. Fenix 5X wyposażony jest w standardową dla sportowych smartwatchy funkcję monitorowania pracy serca, która w obliczu sportów ekstremalnych nabiera jednak nowego znaczenia.
Sam flyboard to również nie byle co – Zapata 2017 Flyboard Pro jest wyposażony w liczne opcjonalne ułatwienia, dzięki którym skorzystają z niego zarówno początkujący, jak i zaawansowani. Szczególnie atrakcyjny jest system kontroli skrętu urządzenia. W praktyce pozwala on na ograniczenie „miotania” przypiętym do flyboardu nieszczęśnikiem. Przyjemne wrażenie sprawia również snowboardowy design sprzętu.
Dobra wiadomość – nasz bohater nie tylko przeżył swoje pierwsze spotkanie z flyboardem, ale również odkrył w sobie nową pasję. Podobnie dobrze poradziły sobie GoPro i Fenix 5X. Mimo wielokrotnego skąpania się w wodzie, obydwa sprzęty działały i wyglądały bez zarzutu. Szczególne wrażenie zrobiło na nas nagranie z GoPro, które było wyraźne i dynamiczne nawet pomimo kropli wody, które osadziły się na obiektywie.
(NIE)BEZPIECZNA SZYBKOŚĆ
Na lądzie nasz bohater postanowił sprawdzić, jak w obliczu ulewnego deszczu poradzi sobie smartfon LG G6. 5,7-calowy ekran FullVision Quad HD+ działa rewelacyjnie, nawet gdy jest zamoczony lub obsługujesz go mokrymi dłońmi. Pomimo podtopienia telefonu na głębokość półtora metra (wartość deklarowana przez producenta), wszystkie jego funkcje pozostały aktywne.
Mokry smartfon można sparować z mokrymi głośnikami – malutki Phantom Wonderboom działa nawet w obliczu padającego deszczu. Ten głośniczek Bluetooth wygląda niepozornie, jednak odtwarza dźwięk z wysoką precyzją i przyjemną głębią. Jedno ładowanie wystarcza na aż 10 godzin ciągłego imprezowania na plaży lub basenie.
Przed naszym bohaterem jeszcze jedno wyzwanie – jazda na ślizgaczu wodnym, i to jakim! 2017 SeaDoo GTI to nie tylko potężny, czterosuwowy silnik 899cc Rotax i elegancki, opływowy design. System inteligentnego hamowania i cofania oraz możliwość ograniczenia prędkości maksymalnej czyni z niego doskonały sprzęt do nauki pływania na ślizgaczach. Mimo sporej masy, GTI tnie fale jak ostrze i jest łatwy w manewrowaniu. Ponadto ślizgacz wyposażony jest w sensor, hmm, obecności kierowcy. Jeśli osoba siedząca za jego sterami spadnie, silnik natychmiast się wyłączy, nie powodując zagrożenia dla innych użytkowników akwenu.
Co zatem wynika z naszego testu? Cóż, informacje o wodoodporności to nie zawsze tylko czcze przechwałki. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie wybierać sprzęt na następną długą wyprawę nad ciepłe morze!