W erze gier, które sprowadzają się do wyrafinowanego wykańczania przeciwników, a raczej całych ich zastępów, jest taka pozycja, która przyciąga miliony fanów i o dziwo nie polega na masowej eksterminacji. Tą grą jest The Sims.
Ocena
Grywalność: | {ikona-gc06} |
Grafika: | {ikona-gc04} |
Dźwięk: | {ikona-gc04} |
Ogółem: | {ikona-gc05} |
Trudno mi dokładnie odpowiedzieć na pytanie, czemu utarło się, że „Simsy” to gra dla dziewczyn? Może kojarzy się ona z prowadzeniem domu? To faktycznie mało męskie zajęcie (feministki prosiłbym o wstrzymanie ognia na czas czytania recenzji).
Teza potwierdziła się, kiedy wspomniałem koledze, że będą miał tę grę do recenzji. Reakcja była nietrudna do przewidzenia: „Będziesz recenzował grę dla dziewczyn”? Jako gracz, który ostatnio zdobywał pustkowia zniszczone przez wojnę nuklearną z wielkim mini gunem w jednej ręce i wyrzutnią atomówek w drugiej, poczułem się trochę dotknięty, ale ściągnąłem nowych Simsów (nie z torrenta drodzy czytelnicy… z Emula też nie, a z eastore.pl) i przystąpiłem do zabawy.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po uruchomieniu gry, to kolory. Są takie… pastelowe. Kojarzą się z lalką Barbie i jej domkiem. Tworzy to pewien klimat. Nie da się ukryć. W tle „smęciła” dziwna melodia, dlatego szybko przystąpiłem do pierwszego etapu zabawy.
Tworzenie Sima
W tym miejscu muszę przyznać, że Sims 3 pozytywnie zaskakuje. Tworzenie swojego alter ego jest bardzo rozbudowane. Jak w najlepszych RPG-ach. Poza takimi cechami jak płeć i wiek, możemy także zmieniać odcień skóry, budowę ciała, dokładny wygląd twarzy. Do tego nasz Sim ma swoją osobowość, którą określamy w kilku cechach (komputerowiec, samotnik, szczęściarz itp.). Samo tworzenie postaci, jeśli chcemy przyłożyć się starannie, może zabrać dobrą chwilę.
To plus tej gry. Przecież mamy zamiar toczyć równoległe życie. Odpowiednie przygotowanie jest jak najbardziej wskazane.
Do dzieła
Przebicie się przez gąszcz charakterystyk i wskaźników zajmie nam trochę czasu. Na całe szczęście mamy do dyspozycji samouczek, który bardzo nas wspomaga.
Pierwszym zadaniem do zrealizowania w „prawdziwym” życiu jest wybranie miasta oraz mieszkania. Nasze mieszkanko, choć całkiem spore (pewnie ma ze 100 m2) jest właściwie puste. W zestawie mamy tylko właściwie WC, prysznic i lodówkę. Jakbyśmy dostali jeszcze TV i komputer, to pewnie większość męskiej części graczy nie potrzebowałaby nic dokupować, co skończyłoby się wiecznym, nazwijmy to „męczeniem”, sąsiadki. Sumienna praca i wspinanie się po szczeblach kariery zawodowej szybko odeszłyby w zapomnienie.
Sim ma dość zmienne nastroje (Tak. Jak kobieta w ciąży). Musimy nieustannie czuwać nad tym co robi i starać się zaspokajać jego potrzeby i pragnienia, który pokazują się w pasku nawigacyjnym.
Czas w grze nawet w najwolniejszym trybie dość szybko mija. Zanim damy rade wykonać podstawowe czynności, jest już niemal jest południe. A tu trzeba jeszcze zdążyć do pracy i rozwijać swoją karierę. Ścieżek zawodowych jest dość dużo. Możemy być min. policjantem, wojskowym, naukowcem, a nawet pobawić się w politykę.
Fajnie jest również kogoś poznać. Właściwie od tego zacząłem. Sąsiadka z naprzeciwka okazała się wojskową. Podczas godzin rozmów poznajemy cechy rozmówcy. Dowiadujemy się, co lubi bądź nie (np. nie przepada za flirtowaniem). To dość ważne informacje, jeśli na poważnie chcemy rozwinąć daną znajomość. Chociaż w praktyce okazuje się, że sprawienie, aby ktoś nas polubił, wcale nie jest trudne.
Ważnym elementem jest wystrój naszego domu. Menu, które nam w tym pomaga jest przejrzyste, dobrze podzielone na kategorie, nie ma się właściwie do czego przyczepić … może poza tym, że mebelków jest trochę mało. I w tym miejscu autorzy wykazali się kreatywnością. Udostępnili nam tzw. Malarza stylów.
Dzięki niemu możemy stworzyć komplety mebli poprzez przenoszenie ich obić z jednego przedmiotu na drugi. Mamy do dyspozycji szeroką gamę deseni i barw, boazerii, kafli, a dla simów z grubszymi portfelami nawet baseny. Także ogród przynależy do naszej posesji, a więc – drzewa, krzewy, stawy itp.
Jedyne, do czego można się przyczepić, to sterowanie w grze. Razi mało udolny sposób przesuwania obrazu, który czasem ni z tego z owego przyspiesza sam.
Grafika w grze jest dosyć banalna, co nie musi być wcale wadą. Da się ją określić w dwóch słowach: prosta i kolorowa. Ktoś jednak musiał wymodelować te wszystkie mebelki, które nota bene wyglądają zupełnie fajnie. Trochę mi to przypominało Jagged Aliance 2, ale to tylko takie osobiste skojarzenie. Mimo że nie jest to cud techniki, myślę że oprawę graficzną można zaliczyć do plusów gry.
Podsumowując
The Sims 3 cieszy i potrafi wciągnąć na długie godziny. Gra jest rozbudowana i pełna ciekawych rozwiązań. Odkrywanie wszystkich niuansów zajmie więcej niż jeden wieczór. Dlatego spodoba się nie tylko fanom gatunku. A tym bardziej nie jest to gra tylko dla dziewczyn i na pewno do niej jeszcze powrócę.
To co z pewnością nas nie ucieszy, to cena. 140 zł to dużo jak na przeciętną kieszeń Polaka w dobie kryzysu. Czekamy na bardziej rozsądne kroki w walce piractwem, bo zaporowe ceny raczej nie pomagają.
PS. Właściwie zastanawiałem się czemu by nie przypisać The Sims 3 do gatunku RPG? Przecież mało jest gier, w których odgrywamy role tak jak w tej grze.