Nazwa SUV pochodzi od angielskiego wyrażenia „Sport Utility Vehicle”, którego dokładne tłumaczenie to „samochód sportowo-użytkowy”. Słowo „sportowy” dotyczy tutaj przede wszystkim stylu życia kierowcy, ponieważ tego typu auta przeważnie nie są demonami szos. Czasami na rynku pojawia się jednak odstępstwo od reguły, a SUV okazuje się być sportowy pod każdym względem.
Volkswagen T-Roc R to mocno dopakowana wersja niewielkiego crossovera. Na pierwszy rzut oka aż trudno uwierzyć, że pod maską tego maleństwa kryje się dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 300 KM, który do setki dobija w niecałe 5 sekund, ale gdy zasiadłem na miejscu kierowcy i ruszyłem przed siebie, od razu poczułem moc. Jednostka okazała się zachwycająco żwawa i dynamiczna, a jej brzmienie, podkręcone przez dostępny w pakiecie wydech Performance, samo zachęcało do mocniejszego wdepnięcia gazu.
Równie sprawnie działał 7-stopniowy automat: bez opóźnienia wrzucał on kolejne biegi i pozwalał mi cieszyć się ekscytującą jazdą. Dzięki napędowi na cztery koła auto było przy tym stabilne i przyczepne, a lekko utwardzone zawieszenie dostarczało miłego dreszczyku podczas pokonywania zakrętów. T-Roc R to crossover, dlatego siedzi się w nim dość wysoko, ale wcale nie psuło mi to zabawy z jazdy. 300 KM pod maską jest oczywiście okupione odpowiednio wysokim spalaniem – w trasie auto pożerało 9,2 l/100 km (chociaż przyznam, że momentami poniosła mnie fantazja), a w mieście prawie 11 l na setkę. Ech, niby na upartego możemy włączyć tryb eko, ale gdzie w tym frajda?
Wyjątkowy charakter Volkswagena jest widoczny zresztą już na pierwszy rzut oka. Samochód został lekko obniżony w stosunku do wersji podstawowej, a masywny zderzak z długim grillem i poczwórna końcówka układu wydechowego pokazują, że mamy do czynienia z niezwykłym crossoverem.
Głęboki błękit lakieru został wykorzystany do ozdoby sportowego, pełnego charakteru wnętrza. Trochę zawiodłem się na jakości wykorzystanych materiałów – zamiast typowych dla tego typu konstrukcji skórzanych obszyć mamy wszechobecne plastiki. Dość twarde okazały się również fotele ze wstawkami z Alcantary, chociaż dzięki głębokiemu wyprofilowaniu i podparciu odcinka lędźwiowego były całkiem komfortowe. Nie mam też zastrzeżeń co do ergonomii kokpitu; wszystkie potrzebne przełączniki i schowki są pod ręką.
Pod względem dostępnego miejsca T-Roc R nie odbiega od standardów segmentu B – dorośli zmieszczą się na tylnym siedzeniu, ale długa podróż może okazać się dla nich niewygodna. Główny problem stanowi tu mała przestrzeń na nogi; nawet osoby o wzroście 1,75 m uderzają kolanami w oparcie przednich siedzeń, a miejsce pośrodku straszy wysokim tunelem centralnym. Mało pojemny okazał się również bagażnik: 392 l starczy na przewiezienie tylko najważniejszych rzeczy. Taki już urok miejskich crossoverów.
Sporym plusem okazało się natomiast wyposażenie samochodu. Już w podstawie dostajemy imponujący wybór systemów wspomagających jazdę, w tym aktywny tempomat z funkcją awaryjnego hamowania, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, system wspomagania jazdy terenowej, system wykrywania pieszych i system multimedialny Radio Composition Media z ośmiocalowym wyświetlaczem – funkcjonalny i przejrzysty. Do tego zestawu radzę dobrać także kamerę cofania (980 PLN) i system monitorowania martwego pola (2 290 PLN), ponieważ szerokie słupki C mocno ograniczają widoczność przez tylną szybę.
T-Roc R to droga zabawka: cena modelu bazowego to 171 790 złotych, a gdy zaczniemy bawić się w konfiguratorze i dodawać wszystkie najfajniejsze bajery, na pewno przekroczy ona 200 tysięcy. Z drugiej strony, sportowy crossover od Volkswagena oferuje coś, czego nie znajdziemy u konkurentów z segmentu B – czystą adrenalinę, jaką wywołuje mocniejsze wciśnięcie gazu do dechy. Na pytanie, czy jest ona warta tak wysokiej ceny, musisz odpowiedzieć sobie sam.
Specyfikacja
- Cena 208 960 PLN
- Prędkość maksymalna 250 km/h
- 0-100 km/h 4,8 sekundy
- Silnik 2.0 TSI 4MOTION
- Moc 300 KM
- Moment obrotowy 400 Nm
- Średnie zużycie paliwa (wg producenta) 8,5 l/100 km
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
T-Roc R to pogromca szos i torów. Może i nie jest zbyt praktyczny, ale w końcu nie tego oczekujemy od takich aut, nie?
Plusy
Ekscytująca jazda. Potężny, pięknie brzmiący silnik. Efektowna stylistyka i bogate wyposażenie.
Minusy
Słaba jakość wykończenia wnętrza. Niewielka przestrzeń bagażowa.