W 2021 roku Nothing, konsumencki startup technologiczny prowadzony przez współzałożyciela OnePlus, Carla Pei, istniał publicznie tylko przez kilka krótkich miesięcy, zanim wypuścił na rynek prawdziwe bezprzewodowe słuchawki douszne Ear (1). Były bogate w funkcje za cenę 439 PLN, choć nie ustrzegły się kilku błędów wieku młodzieńczego.
Dwa lata później nadszedł czas na odświeżenie modelu dzięki jakże innowacyjnie nazwanym Ear (2). Podwyższeniu uległa zarazem cena i za 699 PLN słuchawki true wireless wchodzą w wyższy segment oczekiwań. Różnice fizyczne są kosmetyczne. Etui Ear (2) jest nieco cieńsze i lżejsze oraz, podobno, bardziej odporne na zarysowania, a same wkładki douszne są wyższe i również lżejsze.
Żywotność baterii to temat polaryzujący. Przy włączonej aktywnej redukcji szumów Ear (2) oferują cztery godziny odtwarzania (tyle samo co pierwsza generacja), wzrastając do 22,5 godziny z etui (o 1,5 godziny mniej niż w poprzedniej generacji). Bez ANC liczby te wynoszą 6,5 godziny i 36 godzin (wcześniej 5,5 i 34 godziny). To średnie wyniki. Wiele modeli z tego segmentu cenowego pozwoli na słuchanie muzyki z włączonym ANC o jakieś 30% dłużej.
Podobnie jak w przypadku Ear (1) nadal można je ładować bezprzewodowo, co jest szczególnie przydatne, jeśli masz telefon, który może wykonywać zwrotne ładowanie bezprzewodowe, taki jak Phone (1). W pudełku znajduje się także kabel USB-C do USB-C.
Ear (2) mają stopień ochrony IP54 w stosunku do IPX4 wkładek pierwszej generacji. Ale w rzeczywistości jedyną różnicą jest tutaj dodanie 5-stopniowej ochrony przed ograniczoną ilością pyłu. Wodoodporność nadal wynosi „4”, co oznacza, że słuchawki można lekko zachlapać.
Ear 2 są teraz kontrolowane przez ściskanie łodyg podobnie jak AirPodsy. System ten działa dobrze i nie zdarzają mu się przypadkowe aktywacje. Większość elementów można dostosować w aplikacji Nothing X. Wprowadzono tam sporo funkcji personalizacji odsłuchu, od samego dźwięku wraz z korektorem po ANC, choć szczerze mówiąc nie udało mi się uzyskać jakości lepszej niż ta domyślna.
Nowością jest także łączność wielopunktowa, która umożliwia łączenie słuchawek z dwoma urządzeniami jednocześnie. Przełączanie działa dość płynnie, z parosekundowym opóźnieniem.
Chociaż są to wszystko pozytywne zmiany, nie są ogromnym ulepszeniem, skłaniającym do upgrade’u. Potwierdziło to używanie słuchawek jedne po drugich. Niby jest teraz wsparcie LHDC 5.0 wraz z SBC i AAC (LDAC i aptX pozostają nieobecne), ale rozmiar przetworników pozostał ten sam (11,6 mm) i w praktyce brzmienie nie robiło wrażenia w przepełnionym konkurencją segmencie cenowym.
Nie znaczy to jednak, że brzmią źle. Ear (2) są zrównoważone i w pewien sposób wyrafinowane, lepsze niż oryginał przez subtelniejsze nasycenie basem i postawienie na klarowniejsze brzmienie. Nie jest to jednak różnica jak między dniem a nocą.
Podobnej poprawie uległa wydajność redukcji szumów. W trybie wysokim działa bardzo dobrze, ale adaptacyjny często nie spełniał moich oczekiwań. Ulepszeniu nie uległy mikrofony, które dalej przekazują rozmówcy dość stłumiony głos.
Słuchawki douszne Nothing Ear (2) to model, który jest skazany na z góry przegraną walkę. W segmencie cenowym poprzedniej generacji byłby mocną pozycją. W nowym, choć poprawny jakościowo, nie może równać się z propozycjami Sony, Apple i wielu innych marek, których produkty ciągle testujemy. No, chyba że ktoś jest absolutnym fanem ich designu.
Specyfikacja
- CENA 699 PLN
- RODZAJ ŁĄCZNOŚCI Bluetooth 5.3
- ŚREDNICA MEMBRANY 11,6 mm
- STOPIEŃ OCHRONY IP54
- WAGA 4,5 g (jedna słuchawka), 52 g (etui)
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Powiedzieć, że płacimy 700 PLN za „nic” byłoby grubą przesadą, ale ciężko jest znaleźć mocny punkt sprzedażowy Ear (2).
Plusy
Wciąż tak samo stylowe. Bardziej zrównoważony dźwięk.
Minusy
Opcje personalizacji na chybił trafił. Sporadyczne błędy ANC. Znacząca podwyżka ceny.