Program rządowych dopłat do samochodów elektrycznych w Polsce dopiero raczkuje – jego pilotażowa forma była pełna niedopatrzeń i nieścisłości, zaproponowane kwoty okazały się śmiesznie niskie, a na chwilę obecną nie wiadomo, kiedy wystartuje kolejna tura naborów. Czy w międzyczasie powinno to zniechęcać nas do inwestowania w samochody elektryczne? Takie autka jak Nissan Leaf w odmianie Acenta, warto kupić nawet bez dodatkowego wsparcia finansowego.
Leaf od początku projektowany był z myślą głównie o miejskich drogach, gdzie nie rozwiniemy zbyt szaleńczych prędkości, a ładowarki dostępne są stosunkowo często. Testowy egzemplarz otrzymał akumulator o pojemności 40 kWh, który według producenta starcza na przejechanie 270 km w cyklu mieszanym i 389 km w miejskim.
W praktyce udało mi się osiągnąć wartości zbliżone raczej do 200 km – gdy spokojnie jechałem po niezakorkowanych ulicach, średnie zużycie energii wahało się w okolicach 17 kWh/100 km, ale już w korku potrafiło wzrosnąć do ponad 20. Przed wybraniem się w dłuższą trasę, należy mieć na uwadze, że jazda po drogach szybkiego ruchu wyczerpuje baterię jeszcze szybciej. Plusem jest znakomita szybkość uzupełniania akumulatora: przy skorzystaniu z dedykowanej stacji ładowania da się naładować go w niecałą godzinę. Po moim ostatnim, ślimaczym ładowaniu elektrycznej Corsy, Leafem pod tym względem byłem bardziej niż zachwycony.
Pod względem przyjemności z jazdy auto jest wręcz modelowym przykładem kompaktowego elektryka. Jest ciche i zwinne, niespecjalnie szybkie, ale nadrabiające to niezłą dynamiką. W standardzie otrzymujemy tu system e-Pedal, który automatycznie zaczyna hamować, gdy zdejmiemy nogę z gazu – ciekawe rozwiązanie pozwalające na zwiększenie rekuperacji energii, ale wymagające przyzwyczajenia się. Przy większych prędkościach wolałem je po prostu wyłączyć.
Leaf jest ceniony przez kierowców za swój uniwersalny wygląd. Japoński kompakt prezentuje się mniej kiczowato od wielu innych miejskich „elektryków”: o jego rodowodzie świadczy jednolicie plastikowa atrapa i kilka niebieskich akcentów. Wnętrze okazało się umiarkowanie przestronne, ale komfortowe, szczególnie z przodu. Otrzymujemy duży, nieźle rozplanowany ekran systemu infotainment z nawigacją, wygodny panel klimatyzacji i wyprofilowane fotele. W tych ostatnich przeszkadzała mi jedynie miękkość – wypełnienie mogłoby być gęstsze.
Z tyłu Leaf dysponuje przeciętną ilością miejsca, wystarczającą dla dwóch osób dorosłych lub trójki dzieci. Przestrzeń na nogi jest zadziwiająco duża, ale projektanci wygospodarowali ją kosztem kanapy; krótkie siedzisko utrudnia wygodne usadzenie się w długiej trasie. Uwagę zwraca także praktyczny bagażnik o pojemności 435 l (400 l, jeśli zdecydujemy się na pozostawienie półki) o dużym otworze załadunkowym. Zważywszy na to, że w większości kompaktowych „elektryków” trudno zmieścić większe zakupy, to naprawdę przyjemny dodatek.
Na początku wspominałem o niezbyt bogatym wyposażeniu wersji Acenta – jest to rzeczywiście jeden z najniższych wariantów w ofercie Leafa, ale miłośnicy technologicznych nowinek powinni być usatysfakcjonowani. Już w podstawie dostępny jest komplet systemów bezpieczeństwa Nissan Safety Shield, w którym znajdziemy monitorowanie martwego pola, asystenta świateł drogowych i rozpoznawania znaków, hamulec z systemem rozpoznawania pieszych i asystenta utrzymania pasa ruchu. W wersji Acenta dochodzi do tego inteligentny tempomat oraz inforozrywka z nawigacją, Apple CarPlay i Androidem Auto.
To wszystko kosztować nas będzie 135 500 PLN – chcąc nieco zmniejszyć ten wydatek, możemy też zdecydować się na tańszy wariant Visia. Niezależnie od wyposażenia, Nissan Leaf to „elektryk” z tradycjami, któremu zaufali kierowcy na całym świecie. Nic w tym zresztą dziwnego, ponieważ to praktyczny samochód na miejskie drogi, a jeśli wyjedziemy nim od czasu do czasu w trasę, również nie będziemy zawiedzeni.
Specyfikacja
- Cena 135 500 PLN
- Prędkość maksymalna 144 km/h
- 0-100 km/h 7,9 sekundy
- Silnik synchroniczny zmiennoprądowy
- Moc 150 KM
- Moment obrotowy 320 Nm
- Maksymalny zasięg (WLTP – cykl mieszany) 270 km
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Leafem wygodnie pojedziemy w trasę, ale to na wielkomiejskich ulicach najlepiej odnajduje on swój rytm.
Plusy
Zwinny, cichy silnik z systemem e-Pedal. Bogate wyposażenie już w podstawie. Pojemny bagażnik. Opcja naprawdę szybkiego ładowania.
Minusy
Niezbyt wygodna kanapa. Szybka jazda mocno wyczerpuje akumulator.