Muszę przyznać, że Honda e nigdy nie była samochodem, do którego pałałbym szczególnymi emocjami. Jednak, kiedy dostałem ją do testów w ostatnich chwilach jej życia na naszym rynku, potrafiłem od razu przyznać jedno: jest retro i urocza. Dlaczego miałbym woleć spędzać czas w tym pojeździe Art Deco a nie w swoim salonie? O tym miały mi powiedzieć dni za jego kierownicą.Pojazdowi nie można odmówić charyzmy. Okrągłe światła z przodu i z tyłu ujmują słodyczą, ale 17-calowe felgi aluminiowe i port ładowania umieszczony centralnie z przodu nadają mu sportowy wygląd. Zarazem to nie jest samochód elektryczny, który próbuje przekonać imponującymi parametrami i osiągami, ale raczej przemawia do emocji.
Na pierwszy rzut oka Honda e wygląda raczej na małą – ma zaledwie 4 metry długości, 1,75 metra szerokości i 1,5 metra wysokości – co czyni ją idealną do poruszania się po mieście, ale nie dla osób siedzących na tylnej kanapie. Pasażerom z tyłu będzie ciasno, jeśli mają więcej niż 1,8 m wzrostu, a i w 171-litrowym bagażniku zmieści się niewiele. Oparcie kanapy z tyłu można jedynie złożyć, zwiększając pojemność bagażnika do 861 litrów. Z drugiej strony, kompaktowe wymiary Hondy e zapewniają mały promień skrętu, wynoszący 9,2 m, co pozwala łatwo zawracać. Nie trzeba też nim manewrować przed ładowaniem – trudno zapomnieć, że port znajduje się centralnie pod maską. Projekt pokrywy podkreśla sportowy wygląd pojazdu i można ją otworzyć za pomocą pilota lub małego przycisku na samym bolidzie.
Pomimo niewielkich rozmiarów, wnętrze Hondy e jest przestronne – duże okna i panoramiczny dach tworzą wrażenie otwartości. Do tego dochodzi drewnopodobne wykończenie deski rozdzielczej i konsoli środkowej oraz nieco bardziej chropowata faktura materiału na siedzeniach i drzwiach. Wraz z oświetleniem typu downlight za szyberdachem, kolorowymi akcentami w przeszyciach, dopasowanymi kolorystycznie pasami bezpieczeństwa i trzema dużymi ekranami na desce rozdzielczej, wnętrze Hondy e tworzy atmosferę salonu, który zachęca do przebywania w nim. Honda e podkreśla to poprzez porty w konsoli środkowej pod klimatyzacją: oprócz 12 V i portu USB znajdziesz także HDMI i gniazdko 230 V, tak jak w domu. To wręcz zachęca do podłączenia PlayStation 5 na postoju.
Obsługa Hondy e jest intuicyjna. Wkomponowane w wysokiej jakości drewnopodobne tworzywo konsoli środkowej, między przednimi siedzeniami znajdują się cztery przyciski: P, R, N i D. Poniżej znajdują się elementy sterujące do aktywacji hamowania rekuperacyjnego za pomocą jednego pedału jazdy i przełączanie trybów. Dalej jest obsługa klimatyzacji, a powyżej m.in. pokrętło głośności i przycisk Home.
Płetwy z boku nadwozia zamiast lusterek zawierają kamery. Aparaty obserwują też tył samochodu i zapewniają widok 3D podczas parkowania. Jeśli natomiast upchasz za dużo rzeczy z tyłu, możesz przekształcić lusterko analogowe w cyfrowe – za dotknięciem przycisku wyświetlając na nim obraz z obiektywu. Co więcej, szeroki kąt widzenia kamer obiecuje wyeliminować wszelkie martwe punkty. Jednak w nocy i przy słabym oświetleniu obraz staje się dość ziarnisty.
W ofercie dostępne były tylko dwa warianty Hondy e, z mocą 136 i 154 KM. Testowanym był ten drugi o nazwie Advance. W konfiguratorze wybierać można było z szerokiej gamy opcjonalnych dodatków, takich jak ozdobne wykończenia, podświetlane litery i foteliki dziecięce, ale podstawowe elementy pozostawały takie same. Od akumulatora i silnika, ogrzewania foteli i kierownicy, kamer cofania, automatycznego asystenta parkowania i reflektorów LED po wiele systemów bezpieczeństwa — wszystko to było w standardzie.
System infotainment działa dość ospale, nawigacja jest słaba, a funkcje wspomagające już nie najnowocześniejsze. Przykładowo, tempomat adaptacyjny ma problemy z rozpoznawaniem pojazdów jadących z przodu podczas pokonywania zakrętu, czasami nawet gdy jest on tak łagodny jak zjazd z autostrady. Co więcej, asystent utrzymania pasa ruchu działa tylko przy prędkości od 60 km/h i to jedynie wtedy, gdy oznaczenia na drodze są białe i dobrze widoczne. Tak czy inaczej, Honda najlepiej czuje się w miejskiej dżungli, gdzie te funkcje nie są aż tak potrzebne.
Zanim zacznie się jeździć, trzeba się naładować, a będzie to niestety bardzo, bardzo częste. 140 km zasięgu to naprawdę mało, a napełnianie baterii ślimaczy się niemiłosiernie.
Biorąc pod uwagę cenę zaczynającą się od 155 800 PLN, Honda e była samochodem nierozsądnym, mogącym funkcjonować jako pojazd zapasowy dla osób, które mogą sobie na taki luksus pozwolić. Jego właściwości jezdne i mały promień skrętu predestynują go również do jazdy po mieście. W takich przypadkach jego zasięg jest wystarczający, a przestarzałe funkcje wspomagające prawie niepotrzebne. To samochód dla estetów, architektów i córek lekarzy ceniących sobie sportowe prowadzenie i niepowtarzalny, nawet jeśli nie dla każdego, wygląd.
Specyfikacja
- CENA 165 900 PLN
- PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 145 km/h
- 0-100 KM/H 8,3 sekundy
- SILNIK elektryczny
- MOC 154 KM
- MAKSYMALNY MOMENT OBROTOWY 315 Nm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Najpierw wysłałem ją do friend zone’u, potem ona zmieniła swój numer telefonu. Niby było miło, ale daleko nie zajechaliśmy.
Plusy
Ciekawy design. Port ładowania z przodu i na środku. Przyjemne wnętrze. Zwinne prowadzenie.
Minusy
Zasięg. Zawodne funkcje wspomagania. Powolny infotainment. Cena.