Mimo wielu przeszkód i opóźnień projekt SpaceX Crew Dragon właśnie osiągnął kolejny kamień milowy. Pierwszy lot kapsuły na Międzynarodową Stację Kosmiczną zakończył się bezproblemowym dotarciem do celu.
Crew Dragon została wyniesiona na orbitę Ziemi za pomocą rakiety Falcon 9 w sobotę. Kapsuła musiała wykonać 18 okrążeń dookoła naszej planety, aby wreszcie połączyć się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną nad Nową Zelandią w niedzielę. Dokowanie odbyło się w pełni automatycznie – nie trzeba było nawet korzystać z pomocniczego, robotycznego ramienia, które było poprzednio używane podczas misji transportowych przeprowadzanych przez SpaceX. Na pokładzie kapsuły znajdował się tylko manekin, ale po szczęśliwym połączeniu do wnętrza Crew Dragon wkroczyli astronauci, którzy zbadali stan wnętrza, w tym jego szczelność, i przygotowali pojazd do „postoju” na stacji. Ten potrwa do piątku, kiedy to zostanie przetestowany kolejny bardzo ważny aspekt, czyli odłączanie Crew Dragon od stacji i jej powrót na Ziemię, a dokładnie bezpieczne lądowanie w falach Oceanu Atlantyckiego.
To dopiero pierwszy lot Crew Dragon na Międzynarodową Stację Kosmiczną, ale NASA jest dobrej myśli i przewiduje, że już za kilka miesięcy kapsuły od SpaceX będą mogły wynosić astronautów na orbitę. To jedyny sposób na uniezależnienie się amerykańskiej agencji kosmicznej od rosyjskich kapsuł Sojuz, z których do tej pory musiała korzystać. W ramach projektu testowany jest także statek Starliner od Boeinga, którego pierwszy lot bezzałogowy został niestety opóźniony przez problemy ze zbiornikiem paliwa.