Komisja Europejska po raz kolejny chce przyjrzeć się praktykom stosowanym przez Google. Tym razem chodzi o pojawiające się w całej sieci reklamy, które według niej noszą znamiona działania szkodliwego dla konkurencji, utrudniającego funkcjonowanie innym elementom łańcucha reklam.
Wstępne śledztwo rozpoczęło się ponad dwa lata temu. Od tego czasu przedstawiciele Komisji Europejskiej nieformalnie zbierali dane na temat sytuacji na rynku sieciowych ogłoszeń i sprawdzali, w jaki sposób Google postępuje z danymi użytkowników udostępnianymi dalszym reklamodawcom. W oparciu o zgromadzone informacje, unijny organ zdecydował się na rozpoczęcie oficjalnego dochodzenia. W jego trakcie zbada on, czy Google dopuściło się naruszenia zasad konkurencyjności wśród dostawców reklam, reklamodawców i serwisów internetowych.
Głównym zadaniem specjalistów z Komisji Europejskiej będzie sprawdzenie, czy gigant technologiczny wywiera nacisk na swoich konkurentów poprzez ograniczanie ich dostępu do danych zbieranych na potrzeby reklam. Faworyzowanie własnych usług utrudnia działanie alternatywnych dostawców reklam, co sprawia, że reklamodawcy i właściciele stron internetowych są w praktyce zmuszeni korzystać z propozycji Google. Komisja przyjrzy się technikom reklamy na YouTube oraz w platformie Ad Manager, jak również sprawdzi, czy zapowiadane przez technologicznego giganta zmiany w trackingu poszczególnych użytkowników są zgodne z prawami antymonopolowymi.
Jeśli śledztwo wykaże, że Google rzeczywiście dopuściło się praktyk naruszających zasady konkurencji rynkowej, na pewno zostanie ono obłożone wysoką karą. Jest o co się bić: reklamy to jedna z najważniejszych gałęzi dochodu Google. Agencja prasowa Reuters szacuje, że w zeszłym roku wygenerowały one przychód o wartości 147 miliardów dolarów.