1 marca zmarł słynny mangaka, Akira Toriyama – ojciec takich dzieł jak Dr. Slump i Dragon Ball. Ostatnio oprócz nowej serii Dragon Ball Daima, pracował nad adaptacją jednego ze swoich dzieł, Sand Land, w formie gry wideo.
Mistrz shōnen żegna się z nami produkcją, której oryginał w formie mangi ukazał się na początku stulecia w słynnym japońskim czasopiśmie „Weekly Shonen Jump” i do dzisiaj nie doczekał się oficjalnego polskiego wydania. Obecnie tytuł ten przeżywa jednak drugą młodość dzięki 13-odcinkowemu anime dostępnemu na platformie Disney+ oraz rzeczonej grze.
Sand Land opowiada historię nieprawdopodobnej współpracy trójki bohaterów, w tym głównego protagonisty, demona Belzebuba, aby ocalić populację pozbawioną wody. Akcja rozgrywa się w świecie dotkniętym suszą, a wszyscy starają się przetrwać pod wiecznie palącym słońcem. Tymczasem król kraju, wspierany przez silną armię, wykorzystuje sytuację, aby sprzedawać butelki wypełnione cennym płynem po wysokiej cenie. To właśnie w tym kontekście szeryf imieniem Rao postanawia połączyć siły z młodym Belzebubem i jego starym pomocnikiem. Wszystko, by odnaleźć Legendarne Źródło i przywrócić krainie dostęp do wody.
Choć osobiście nigdy nie uległem czarowi dzieł Toriyamy, trudno zaprzeczyć, że miał on szalony talent do tworzenia ekscytujących uniwersów. Choć inscenizacja jest dość statyczna, studio ILCA odpowiedzialne za One Piece Odyssey, obrało sobie za cel stworzenie półotwartego świata z gigantycznymi, połączonymi ze sobą obszarami. Trzy postacie, zupełnie odmienne, będą się poznawać, pokonując liczne przeszkody. Mamy do czynienia z grą RPG akcji, bardzo skupioną na eksploracji, rozgrywającą się w widoku z trzeciej osoby. Gracz może poruszać się pieszo małym demonem lub zasiąść na pokładzie kilku pojazdów, które były od zawsze ważnym elementem produkcji Toriyamy.
Czołg, jeep, mech, motocykl – Belzebub jest regularnie zmuszony wzywać swoje maszyny do pomocy w jałowym świecie Piaskowej Krainy. Mapa gry jest bardzo duża, a piaski usiane są przeszkodami: skałami, stromymi klifami, ziejącymi wąwozami, ruchomymi piaskami, zrujnowanymi mostami. W miarę rozwoju historii demon zdobywa nowe pojazdy i musi przemieszczać się od jednego do drugiego, aby przemierzać coraz bardziej wrogie krainy. W tym celu przypisano przycisk, który umożliwia błyskawiczne przejście z jednego pojazdu do drugiego.
W miarę ewolucji w świecie Sand Land szybko rozumiemy, że kolekcjonowanie jest istotną stałą częścią tej wyprawy, by ulepszać pojazdy i wyposażanie, pomocne w stawianiu czoła coraz potężniejszym przeciwnikom. Każdy pojazd ma sekcję do optymalizacji: broń główną, broń dodatkową, silnik i zawieszenie. Istnieje również sekcja dostosowywania wizualnego dla miłośników elementów kosmetycznych.
Jednak to ciągłe poszukiwanie łupów jest przesadzone i na mapie jest tak wiele skrzyń, że w końcu pomijamy je podczas kontynuowania trasy. Wyraźnie da się odczuć, że twórcy sztucznie chcieli zawyżyć tym mechanizmem żywotność gry. To samo dotyczy wrogów, którzy często są zgrupowani na siłę.
Walki mają różny charakter, niezależnie od tego, czy poruszasz się pieszo czy w pojeździe. Walka wręcz jest najmniej udaną częścią. Wyraźnie brakuje jej dynamiki, czegoś, co sprawia, że chce się do niej wracać. Belzebub uderza mocno, potrafi uruchomić specjalne moce i wezwać pomocną dłoń swoich kompanów, ale kamera nie pomaga w precyzji i odczuć można pewne opóźnienie w sterowaniu. Nie jest źle, ale te starcia – pomimo drzewka umiejętności Belzebuba i jego sojuszników – są dużo mniej ciekawe niż walka na pokładzie pojazdu. Prowadzenie maszyn to za to czysta przyjemność, a ataki wnoszą do przygody mnóstwo pożądanej dynamiki.
Sand Land to fajna gra i nie ma wątpliwości co do jej szacunku dla oryginału. Doceniam również to, że twórcy wzbogacili ją o drobne wyzwania, takie jak fazy infiltracji czy wyścigi motocyklowe. Jednak po wielu godzinach mam nieprzyjemne uczucie, że coś jest nie tak z projektem gry. Misje w większości nie są porywające, a wiele jej fragmentów nieprzyjemnie ciągnie się w nużącą nieskończoność.
Sand Land opiera się przede wszystkim na oryginalnym scenariuszu, aby zaangażować gracza, ponieważ na dłuższą metę ma trudności z zaskoczeniem. Pomimo imponujących rozmiarów mapy, częste podróże tam i z powrotem są męczące, a czasem nawet nieintuicyjne. Półotwarty świat ma też swoje ograniczenia i wirtualne ściany zdarzają się trudne do zrozumienia.
Nie oznacza to, że Kraina Piasków jest nieciekawa. Jej fabuła i postacie są interesujące, a grafika z odrobiną cel-shadingu (z nieco bardziej szorstkimi konturami wokół postaci) roztacza nietypową atmosferę. Dialogi są znakomite, a gra, podobnie jak oryginał, przekazuje mnóstwo na temat ludzkiej chciwości, ochrony środowiska, a nawet strachu przed obcymi. Co więcej, kilka fragmentów, zupełnie nowych i napisanych przez samego Akirę Toriyamę, przyczynia się do rozwoju wiedzy o tym świecie. Prawdziwy plus, który pozwala powiedzieć, że manga, anime i gra wideo doskonale się uzupełniają Odkrycie Piaskowej Krainy wyłącznie poprzez tę grę może nie być najlepszym rozwiązaniem. Jednak to uniwersum jest na tyle urocze, że koneserom oryginalnego dzieła lub anime z pewnością się spodoba. Sand Land nie wstrząśnie światem gier akcji/przygodowych, jednak to pośmiertne dzieło nosi piętno Akiry Toriyamy i nie brakuje mu cech, za których został pokochany przez fanów.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Solidna pozycja dla fanów Akiry Toriyamy, która nie zawróci w głowie mniej sprofilowanym graczom.
Plusy
Ujmujące postacie i wszechświat. Gra wierna oryginalnemu dziełu. Fazy walki w pojazdach. Dużo humoru.
Minusy
O wiele za dużo czasochłonnej i nudnej eksploracji. Nużące zbieractwo. Precyzja i siła walki wręcz.