Jeden z amerykańskich portali o grach komputerowych postanowił uczcić premierę najnowszej FIFY nietypową akcją – zamiast zrecenzować grę, po prostu… przekleił swoją recenzję poprzedniej odsłony, opatrując ją komentarzem „skoro EA skopiowało swoją grę i sprzedaje ją za kupę kasy, my możemy równie dobrze skopiować opinię”. Co prawda nie planuję posuwać się do tak dramatycznego kroku, ale już na wstępie muszę zaznaczyć, że w tej edycji zmian jest naprawdę niewiele i raczej nie zainteresują one przeciętnego fana gier sportowych.
Bo co tak właściwie przyniosła nam nowa odsłona? Przede wszystkim zmieniła ona sposób dryblowania: teraz jest on bardziej dynamiczny i pozwala kontrolować każdy ruch zawodnika, a tym samym łatwiej wyprowadzać przeciwników w pole. Każdy piłkarz potrafi wykonywać ten element gry, ale najlepiej wychodzi on graczom o rozwiniętym współczynniku dryblingu; istnieje wtedy mniejsze prawdopodobieństwo zgubienia piłki.
Nieco przeprojektowany został także atak: możemy teraz samodzielnie decydować, w którą stronę powinni pobiec zawodnicy po wykonaniu podania, co pozwala budować skomplikowane akcje i umiejętnie wykorzystywać sytuacje pod bramką. Jednocześnie sztuczna inteligencja nieco lepiej radzi sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed nią gracz – sterowani przez nią obrońcy lepiej organizują się na skrzydłach i częściej wymuszają spalone, a także nareszcie nie głupieją podczas długich strzałów.
Pod względem grywalności jest zatem nieźle: najwyższy poziom trudności FIFA 21 potrafi zajść za skórę, gole sypią się z obydwu stron, a spotkania trzymają w napięciu aż do ostatniego gwizdka. Brzmi ciekawie, prawda? W rzeczywistości wszystkie te udogodnienia mają ledwie kosmetyczny wymiar. Podczas grania w najnowszą odsłonę gry od EA Sports miałem wrażenie, że to właściwie ta sama edycja, co rok temu, jedynie z kilkoma dodatkowymi trybami zabawy. Niezmienione pozostały beznadziejne rzuty rożne, koszmarnie nieprecyzyjne, i chociaż osobiście lubię zaproponowany w FIFA 20 sposób wykonywania karniaków, fajnie by było zobaczyć coś nowego i w tej kwestii. Deweloper nie zdecydował się także na unowocześnienie nieczytelnego interfejsu.
W zeszłym roku „wielką premierą” był tryb Volta, zapraszający nas do wyprawy w świat ulicznej piłki nożnej. Powraca on także w nowej odsłonie FIFA, tym razem z nową historią zatytułowaną „Debiut”. Niestety, daleko jej do rozbudowanej, okraszonej elementami RPG i nastrojowej „Podróży” z FIFA 18 i 19; tutaj bawimy się przez ledwie 2,5 godziny, z czego niemal połowę czasu spędzimy na oglądaniu infantylnych (serio) przerywników filmowych.
Znajdziemy tu także klasyczny tryb kariery, który jest chyba najciekawszym aspektem nowej odsłony. Pozwala on wcielić się graczowi w rolę managera drużyny, ale z naprawdę dużą kontrolą nad każdym aspektem zespołu, łącznie z pozycjami konkretnych zawodników – przykładowo, będziemy mogli powiedzieć młodemu, obiecującemu piłkarzowi, że zamiast jako środkowy napastnik powinien on spróbować grać jako skrzydłowy. Ponadto tryb symulacji spotkań pozwoli nam nie tylko obserwować mecze, ale w decydujących momentach także poprowadzić „naszych” do zwycięstwa.
W najnowszej FIFIE powraca Ultimate Team, czyli oparta o losowe karty z zawodnikami, kura znosząca złote jajka. Tu zmian nie ma: od czasu do czasu odblokowujemy paczki kart, ale jeśli chcemy zbudować naprawdę mocną drużynę, nie obędzie się bez mikrotransakcji.
FIFA 21 cieszy oko realistycznie odwzorowanymi modelami piłkarzy z całego świata, dopracowanymi stadionami i płynnymi animacjami; czasami fizyka piłki potrafi, hmm, zaskoczyć, ale to odosobnione przypadki. Na pochwałę zasługuje także udźwiękowienie z duetem komentatorskim Szpakowski-Laskowski na czele, ale… cóż, przecież to już było.
Nowa odsłona „kopaniny” od EA Sports nie jest złą grą, ale koszmarnie leniwą ze sporą dawką uchybień, z którymi od lat nikt nic nie chce zrobić. Jeśli nie grałeś w kilka poprzednich edycji, możesz spokojnie dodać do oceny jakieś 20 punktów i kupić ten tytuł, ale posiadacze poprzedniej części nie powinni marnować pieniędzy – 200 PLN za aktualizację składów i parę kosmetycznych zmian, które powinny pojawić się w tanim patchu to jednak zbyt wygórowana kwota.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Mam nadzieję, że w następnej edycji EA Sports stworzy prawdziwie udoskonaloną grę piłkarską, o jakiej marzymy.
Plusy
Stara, dobra FIFA – grywalna, zręcznościowa piłka nożna w efektownej oprawie. Fajna zabawa.
Minusy
Ekstremalnie mało nowości w porównaniu z poprzednią odsłoną. Powtarza błędy FIFA 20. Nacisk położony jak zwykle na Ultimate Team.