Pisząc tę recenzję, myślami jestem gdzie indziej. Zamiast stukać w klawiaturę, wolałbym eksplorować ulice Night City, gdzie oświetlony neonami brud i bieda przeplatają się ze splendorem latających, autonomicznych taksówek i luksusowych hoteli obsługiwanych przez sztuczną inteligencję. Nie mogę doczekać się momentu, w którym na powrót zanurzę się w świecie rządzonym przez brutalne gangi i wszechpotężne megakorporacje. W świecie, gdzie legendy nie umierają…
CP 2077 poznajemy z perspektywy V, najemnika od brudnej roboty działającego w futurystycznym mieście Night City. V nie boi się podejmować nawet zadań, które inni uznają za niemożliwe do wykonania. Podczas jednego z nich dochodzi do poważnych komplikacji, a w ich wyniku na drodze bohatera staje jedna z najbardziej tajemniczych postaci w historii Night City, Johnny Silverhand – muzyk, buntownik, terrorysta.
Nie chcę głębiej wdawać się w szczegóły fabuły CP 2077 z obawy o spoilery; opowieść zaserwowaną przez CD Projekt RED najlepiej przeżyć samemu, podejmując samodzielne wybory i chłonąc niepowtarzalny klimat gry. Wątek fabularny trzyma w napięciu od pierwszej misji, dawni wrogowie stają się ostrożnymi sojusznikami, a wszystko okraszone jest błyskotliwymi dialogami, elementami humorystycznymi i łapiącymi za serce scenami. Wszystkie czynniki składają się na naprawdę uzależniającą mieszankę, od której trudno się oderwać.
Gwiazdą jest tutaj samo Night City. Miasto składa się z kilku rozbudowanych dzielnic, pełnych plączących się, wielopoziomowych ulic, po których kręcą się tysiące kolorowych przechodniów i futurystycznych pojazdów. Jest one wypełnione setkami questów pobocznych i aktywności, które możemy wykonywać w przerwach pomiędzy głównymi misjami. Po dobrych dwudziestu godzinach spędzonych w CP 2077 skończyłem główny wątek fabularny, ale wiedziałem, że czeka mnie jeszcze wielokrotnie więcej, żeby poznać wszystkie sekrety gry.
System ewolucji postaci jest rozbudowany – V może rozwijać pięć atrybutów (budowa ciała, refleks, inteligencja, opanowanie i zdolności techniczne), które dają dostęp do atutów, czyli zdolności ułatwiających walkę i eksplorację. Każdemu z nich towarzyszy rozbudowane drzewko rozwoju, dlatego najlepiej zdecydować się na dwa, góra trzy – w innym wypadku bohaterowi będzie trudno wyspecjalizować się w jakiejkolwiek dziedzinie. V może poprawiać swoje charakterystyki także za pomocą cybernetycznych wszczepów i wyposażenia, które możemy tworzyć samodzielnie… uff, naprawdę tego dużo.
Sama walka wypada dość nierówno – o ile strzelanie dostarczyło mi mnóstwo satysfakcji, o tyle broni białej brakuje ciężaru i wyważenia; ręczne obijanie twarzy wrogów okazało się natomiast mocno zabugowane. Chociaż już w pierwszych misjach spotkamy przeciwników, którzy zdają się chłonąć pociski jak gąbka i nie umierać, pojedynki nie są szczególnie wymagające, a to za sprawą wszechobecnych przedmiotów leczących – serio, nawet na „trudnym” nie udało mi się ich wszystkich zużyć. W arsenale V znajdują się także umiejętności hakerskie, za pomocą których możemy obezwładnić roboty bojowe, odwrócić uwagę wrogów lub przejąć kontrolę nad kamerami bezpieczeństwa – to ostatnie rozwiązanie daje sporo satysfakcji, gdy decydujemy się na skradankowe przejście misji.
CP 2077 wygląda i brzmi fantastycznie, ale by w pełni docenić piękno gry, potrzebny jest mocny sprzęt. Na dobrym pececie czy PS5 możemy łatwo osiągnąć stabilne 60 kl./s, ale już na PS4 (w szczególności tym nie w wersji Pro) większość modeli prezentowała się dość archaicznie, a w ledwie 30 FPS-ach naprawdę trudno było zachwycać się widokami Night City.
Na dodatek gra upstrzona jest błędami, obejmującymi nagłe braki animacji (już w pierwszej lokacji spotkałem postaci zastygłe w pozie referencyjnej, tej w kształcie litery T), nachodzące na siebie modele czy nagłe braki fizyki obiektów. Warto przy tym wspomnieć, że grałem nie w wersję recenzencką, ale tę dostępną komercyjnie, już po pierwszej łatce.
Z perspektywy technicznej CP 2077 wymaga zatem poważnego dopracowania, lecz przyznam, że wystarczyło kilka godzin, bym całkowicie przestał zwracać uwagę na bugi i dał się wciągnąć niesamowitemu klimatowi Night City. Serio, obok tej gry nie da się przejść obojętnie.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Studio CD Projekt RED po latach oczekiwania wydało grę wyjątkową… która jednak jeszcze nie powinna się ukazać.
Plusy
Niepowtarzalny klimat. Doskonale napisana, trzymająca w napięciu fabuła. Wiele dróg rozwoju postaci i przechodzenia zadań.
Minusy
Wymagająca pod względem sprzętowym. Na chwilę obecną skandalicznie zabugowana.