Call of Duty: Modern Warfare II nie jest remakiem ani remasterem Call of Duty: Modern Warfare 2 z 2009 roku. Ta odsłona jest kontynuacją poprzedniego rebootu serii Modern Warfare, który ukazał się w 2019 roku jako Call of Duty: Modern Warfare. Tak, numeracja Call of Duty może być dla postronnych graczy dość zagmatwana, ale cóż poradzić, gdy osobiście naliczyłem, że jest to bodaj 40-ta (!) odsłona serii.
To, że ma się do czynienia z „Modern Warfare 2019 2” zauważyć można w sposobie gry, ale także w postaciach, które wracają na ekran. To ostatnie dotyczy oczywiście trybu single player. Kampania prezentuje się wyśmienicie graficznie. Niesamowicie realistycznie wygląda chociażby misja dzienna w Amsterdamie z łodzią wycieczkową przepływającą obok kaczek w kanałach, stale otwierającymi się zasłonami w brązowych kratach czy niedbale zaparkowanymi skuterami i rowerami. Również misje nocne robią wrażenie. Zwłaszcza oświetlenie kradnie widowisko, na przykład gdy światło księżyca wpada przez liście i odbija się na mokrych ubraniach bohaterów. Modern Warfare II jest dosłownie piękne. Pod tym względem tytuł wykonuje coś, co niewiele gier osiągnęło w tym roku: wygląda na kosztowny w produkcji. Po boleśnie słabym Call of Duty: Vanguard wydaje się, że seria na nowo odkryła swoją ostateczną formę pod względem wartości produkcyjnej.
Dawno nie było mi tak żal, że kampania CoD-a jest tak krótka (nieco ponad siedem godzin) i traktowana wręcz jako dodatek do multi. Już Modern Warfare sprzed trzech lat trzymał nogę mocno na pedale gazu, ale najnowsza odsłona to już totalna jazda bez trzymanki. W jednej chwili przeczesujesz domy w slumsach, w następnej bombardujesz cele ze statku bojowego. Autorzy wspięli się na szczyty swoich możliwości, tworząc gamingowy odpowiednik filmów Michaela Bay’a z akcją godną hollywoodzkiej przejażdżki kolejką górską. Fajnie działają proste mechaniki wprowadzane w misjach: wytwarzanie przedmiotów, prowadzenie pościgu, czy podpowiadanie kompanowi, co ma robić, za pośrednictwem podglądu z kamer.
Umiejętność samego celowania i strzelania jest zarazem naprawdę ważna – przyjemnie wymagająca na wszystkich poziomach trudności, nawet jeśli nie unika typowej w mocno narracyjnych grach niesprawiedliwości.
W tym wszystkim nie wspomniałem o fabule, jednak jest ona po prostu… nie przeszkadzająca, z etyką typową dla serii, tj. o głębokości kałuży deszczu. Przychodzi nam zmierzyć się z irańskim terrorystą, który współpracuje z Rosją i wykorzystuje meksykańskich uchodźców do przekraczania granicy z Ameryką, aby stamtąd przeprowadzać ataki amerykańskimi rakietami, a wszystko to we współpracy z międzynarodowym kartelem. „No i fajnie”.
Historia czasami wymyka się spod kontroli tu i tam, ale wystarczająco dobrze łączy bardzo zróżnicowany zakres misji. Postacie, nowe i stare, są również fantastycznie animowane i ożywają dzięki świetnemu podkładowi głosowemu (w wersji anglojęzycznej, w polskiej jak zwykle są do bani). Modern Warfare II zapewnia niemal nostalgiczne ciepło – trochę jak nowe filmy z serii Szybcy i wściekli z całym przepychem, różnorodnością i energicznym tempem.
Call of Duty to oczywiście jednak obecnie głównie gra multiplayer. I tutaj pomimo że nie mam rozegranych setek godzin, oceniam ten tryb pozytywnie. Broń wydaje się potężna i ciężka, strzałom towarzyszy dobre uderzenie. Fakt, że eliminacja graczy następuje szybko, dobrze pasuje do nowych map, które są zarówno przestronne, jak i kompaktowe, a także różnią się wyglądem. Często składają się z mieszanki środowisk wewnętrznych i zewnętrznych, ale nie ma wielu innych podobieństw. Mapy w stylu Black Ops, gdzie zwykle są trzy ścieżki, przez które można przejść, są rzadkie.
Część rywalizacyjna składa się z dwóch rodzajów map, podstawowych i bitewnych. Na pierwszych odbywają się typowe deathmatche czy dominacja, ale także chociażby ratowanie więźniów. Drugie to już walki na dużą skalę, np. 32 na 32. Moją szczególną uwagę zwrócił jeden z nowych trybów, który skojarzył mi się z rozgrywką z Titanfall.
Nie zabrakło nowych gadżetów, ale też systemu profitów, który pomimo spędzenia nad nim sporej ilości czasu, jest dla mnie wciąż niejasny.
Trzecim filarem obok „singla” i „multi” jest tryb Special Ops, składający się z trzech misji co-op. To fajny dodatek, ale krótki, a nawet w tym powtarzalny i znacząco gorszy od tego znanego z oryginalnego Modern Warfare 2, w którym dostępnych było wiele krótkich misji.
Jeśli masz wątpliwości co do zakupu MWII po rozczarowującym Vanguard, nie wahaj się – chyba że naprawdę masz dość formuły Call of Duty. Tryb dla jednego gracza jest jednym z najbardziej rozrywkowych w serii, a multi ma więcej zalet niż problemów. Jeśli każde Call of Duty będzie osiągało podobny poziom, fani mogą zacierać ręce.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Godna kontynuacja uznanego restartu Modern Warfare z 2019 roku.
Plusy
Świetna i różnorodna zabawa w kampanii. Grafika. Solidny tryb wieloosobowy.
Minusy
Nudny adwersarz. Krótka kampania. Nowy system perków. Skąpe Special Ops.