Connect with us

Cześć, czego szukasz?

Gaming

RECENZJA: Assassin’s Creed: Valhalla

Najnowsza część serii łączy skradankowe korzenie z RPG-ową teraźniejszością.

Nie ma chyba kultury, która mniej kojarzyłaby się nam z finezyjnymi zabójcami niż wikingowie. Stawianie asasynów w jednym rzędzie z wpadającymi w szał bitewny berserkami może wydawać się dość dziwne, ale Ubisoft postanowił podjąć wyzwanie. W najnowszej odsłonie Assassin’s Creed przeniesiemy się w barwny świat skandynawskich wojowników, w którym jest miejsce i na łupieżcze wyprawy, i na rozpływanie się w tłumie. 

Fabuła gry rozpoczyna się w IX-wiecznej Norwegii. Eivor jest dzieckiem przywódcy klanu Kruka, którego rodzinna osada zostaje najechana i splądrowana przez jednego z wrogich watażków. Szybko okazuje się, że w przeludnionej Skandynawii nie ma miejsca, by klan mógł żyć w spokoju, dlatego nasza postać decyduje się poszukać szczęścia na zielonych, żyznych wybrzeżach Anglii. Zadanie to okazuje się jednak karkołomne – mieszkańcy odległej krainy wcale nie mają zamiaru po prostu odstąpić swoich terytoriów bez walki, a rządzący nimi król Alfred Wielki nawołuje do zmiażdżenia najeźdźców i odbicia zdobytych przez nich łupów. 

Historia opowiedziana w Valhalli składa się z kilku poziomów: w opowieść o normańskich najazdach na Anglię wplątany jest odwieczny konflikt pomiędzy Asasynami i Templariuszami, całość spaja zaś narracja prowadzona z perspektywy współczesnej Asasynki Layli Hassan. Ten ostatni wątek stał się zresztą inspiracją do wyjaśnienia związku pomiędzy Eivor a Eivorem – współistnienie obydwu wersji bohatera jest po prostu „gliczem” w Animusie, a gra może nawet w niektórych momentach zmieniać płeć postaci. 

Świat Valhalli urzeka otwartością i bogactwem: w każdym zakątku mapy znajdziemy interesujące zadania poboczne, drobne aktywności czy też znajdźki do odkrycia. Do wyszukiwania istotnych punktów służy dobrze znana mechanika wspinania się na punkty obserwacyjne i korzystania z orlego (tutaj raczej kruczego) wzroku, zakończona oczywiście efektownym skokiem w nieznane. 

O ile w samej Norwegii nie ma zbyt dużo do roboty, o tyle Anglia tętni życiem i zachęca do eksploracji… oraz najeżdżania i łupienia obozów i klasztorów. Ta ostatnia aktywność jest niezbędnym elementem rozgrywki, ponieważ pozyskiwane w trakcie ataków surowce są kluczowe do rozbudowy naszej osady. Ważnym aspektem będzie również zawiązywanie sojuszy z innymi klanami wikingów, bez których nie uda nam się osiągnąć odpowiednio mocnej pozycji politycznej. 

No dobra, jest łupienie, walki na morzu i otwarty świat, ale gdzie u licha są ci Asasyni? Spokojnie, skradankowe elementy również zajmują ważne miejsce w Valhalli. Gra daje nam spore pole do popisu w sposobach cichej eliminacji wrogów za pomocą łuku lub ukrytego ostrza. Powracają również znane z pierwszych części sposoby na wtopienie się w tłum; w przypadku wykrycia Eivor może przysiąść na ławce lub „zintegrować się” z lokalnymi pijaczkami, oczywiście za cenę postawienia im następnej kolejki. 

Poza skrytobójstwami możemy także zdecydować się na bardziej dosadne rozwiązanie problemu za pomocą topora, młota lub dwuręcznego miecza – drzewko rozwoju postaci jest mocno rozbudowane i pozwala dopasować umiejętności Eivora do naszych preferencji. Walki w Valhalli są dynamiczne i brutalne; aby przeżyć, musimy wykonywać uniki i uderzać w słabe punkty wrogów. Od czasu do czasu gra raczy nas także urozmaicającym rozgrywkę bossem. 

Najnowsza część Assassin’s Creed wygląda po prostu wspaniale. Krajobrazy Anglii stanowią malownicze tło dla krwawych potyczek i płonących obozów, a walki z legendarnymi bestiami zachwycają skalą i szczegółowością. Całość została także fantastycznie udźwiękowiona; dość wspomnieć, że część soundtracku skomponował Einar Selvik z popularnej Wardruny. 

Czy warto zatem zagrać w Valhallę? Jak najbardziej, ale zalecamy cierpliwość. W wersji premierowej gra upstrzona jest SETKAMI bugów; najpoważniejsze z nich uniemożliwiają ukończenie części zadań pobocznych, a część uprzykrza rozgrywkę poprzez rwanie się kamery i złe ładowanie części tekstur. Wszystkie te niedociągnięcia powinny jednak zostać wyeliminowane w nadchodzących łatkach, a wtedy już nic nie stanie nam na przeszkodzie, by zanurzyć się w klimatycznym świecie wikingów.

Historycznie wojownicy wikingów wykorzystywali muchomory do wchodzenia w stan szału bojowego, ale Eivor po ich spożyciu zapada w trans.

Angielskie krajobrazy wyglądają po prostu bajecznie.

Werdykt
85

NASZYM ZDANIEM...

Valhalla okazała się prawdziwym rajem nie tylko dla wojowników, ale i skrytobójców.

Plusy

Zgrabnie poprowadzona i wciągająca historia. Zróżnicowany świat zachęca do eksploracji. Dynamiczne i krwawe starcia. Piękna oprawa audiowizualna.

Minusy

Dużo bugów, w tym takich wpływających na rozgrywkę.

Autor

Dobry duch i woda na młyn naszej redakcji. Pilnuje terminów, buduje treści i tworzy layout magazynu. Czasami też znajduje czas na filiżankę kawy, bez której nie wyobraża sobie życia.

Może cię też zainteresować

Gaming

Sprzęt do kupienia ze słuchawkami ROG Cetra True Wireless

Gaming

Obcy w taktycznej grze jeszcze przed wakacjami

Gaming

wie gwiazdy z Hollywood dołączają do obsady nadchodzącej horrorowej przygodówki, która trafi do sprzedaży w październiku tego roku