Mówi się, że gry komputerowe osadzone w realiach mitologii Cthulhu są obciążone klątwą. Tytuły nawiązujące do twórczości „samotnika z Providence” nie potrafią uchwycić ulotnego wrażenia niesamowitości, którym przesiąknięte są opowiadania o Wielkich Przedwiecznych. Niestety, adaptacji planszówek z serii Arkham Horror również nie udało się przełamać tego uroku.
Fabuła rozpoczyna się jak w dobrym gotyckim horrorze – od krwawej zbrodni. Uznana profesor astronomii pada ofiarą rytualnego mordu. Szybko okazuje się, że jej ostatnie badania wcale nie dotyczyły ruchów sfer niebieskich, a jedyną osobą, która może rozwikłać tajemnicę jej śmierci, jest kierowany przez nas specjalista do spraw paranormalnych wydarzeń.
Brzmi jak gotowy przepis na grę przygodową, i przez większość czasu to takie oblicze Arkham Horror będziemy poznawać. Każdy etap zaprowadzi nas do oddzielnej lokacji, którą będziemy mogli dokładnie przeszukać pod kątem wskazówek.
W trakcie rozgrywki pokierujemy drużyną maksymalnie czterech detektywów; każdy z nich ma zestaw umiejętności, przydatnych podczas rozwiązywania zagadek. Warto uważnie dobierać postaci, ponieważ każda pomyłka skutkuje ruchem umieszczonego w prawym górnym rogu zegara. Gdy wskazówka zatoczy pełne koło, na drużynę spadnie klątwa utrudniająca rozgrywkę.
Eksploracja byłaby nawet interesująca, gdyby nie nieprecyzyjne sterowanie i ślimaczące się tempo, w jakim bohaterowie poruszają się po lokacjach – w praktyce jest ona tylko nużąca.
Drugim ważnym elementem rozgrywki jest turowa walka, nieco przypominająca starcia z serii XCOM. Po raz kolejny zmagamy się tu z czasem: po każdej zakończonej turze zegar przesuwa się do przodu, a my jesteśmy coraz bliżej kolejnej klątwy. Zarządzanie zasobami to zresztą jeden z najmocniejszych aspektów gry – pocisków mamy niewiele, bronie i magiczne księgi zużywają się, a mentalna odporność bohaterów bardzo szybko się łamie. Niestety rozgrywka jest zbyt prosta i krótka, by mogli ją brać na poważnie fani gatunku.
Bura należy się natomiast Arkham Horror za oprawę wizualną. Rozmyte, rozpikselowane tła i modele postaci jak sprzed piętnastu lat to jedno, ale prawdziwym problemem jest tutaj nieczytelny i całkowicie nieintuicyjny interfejs. Szkoda – dobrze zrealizowana przygodówka osadzona w świecie Zewu Cthulhu na pewno byłaby hitem, ale tytuł studia Luckyhammers okazał się zaledwie przeciętny.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Arkham Horror: Mother’s Embrace raczej nie usatysfakcjonuje Wielkich Przedwiecznych.
Plusy
Ciekawa fabuła oparta o mitologię Cthulhu. Niektóre mechanizmy potrafią zaangażować.
Minusy
Wolne tempo rozgrywki. Irytujące sterowanie. Słabo zaprojektowany interfejs.