Jak daleko to zaszło? Bardzo daleko. Jak wynika z raportu organizacji BPI (British Recorded Music Industry), trzy czwarte wszystkich pobranych z sieci plików muzycznych ściągnięto nielegalnie.
Bierze się to między innymi z faktu, że są to małe pliki, dlatego branża muzyczna cierpi znacznie bardziej od choćby filmowej. Warto przez chwilę zastanowić się nad całymi dyskografiami ściąganymi z sieci i udostępnianymi przez programy peer-to-peer. W końcu to nie Pirate Bay będzie miał kłopoty, gdy policja zapuka do naszych drzwi…
Czy łamię prawo?
?Jeśli kiedykolwiek pobrałeś utwór bez zgody autora lub właściciela, możesz zostać uznany za winnego naruszenia praw autorskich” – mówi Michael Coyle, radca prawny, specjalizujący się w prawie autorskim. Jeśli widzisz w sieci utwory do pobrania za darmo, ale nie jesteś pewny, czy zostały tam umieszczone legalnie, sprawdź stronę pro-music.org. Znajduje się tam lista pewnych stron z licencją na dystrybucję muzyki. Bądź jednak pewny, że najczęściej darmowa muzyka wiąże się z łamaniem prawa.
Czy prawa autorskie kiedyś wygasają?
Jak najbardziej. Czekał na to choćby Seth Graeme-Smith, który po latach mógł wykorzystać klasykę Jane Austen w swojej książce pt. ?Duma i uprzedzenie i Zombi”. W Unii Europejskiej okres ochrony praw autorskich trwa 70 lat od śmierci autora oraz 50 lat od czasu nagrania, w przypadku praw pokrewnych (wykonawców, producentów, wytwórni fonograficznych). Po tym czasie dzieła stają się ogólnodostępne. Wygląda na to, że jeszcze trochę poczekamy, zanim będziemy mogli legalnie pobrać piosenki Elvisa…
Jak mogą mnie złapać?
Teoretycznie, Policja może zapukać do każdego, jeśli tylko posiada nakaz. Niestety, wtedy nie pomoże już tłumaczenie, że ?te wszystkie pliki pobrały się przez pomyłkę”. ?Wtedy nie ma już zmiłuj” – mówi Mark Stephens, doradca Juliana Assange w słynnym procesie Wikileaks. ?Jedyna szansa na uniknięcie kary, to inna osoba korzystająca z tego samego komputera” – dodaje Stephens. ?Wtedy możecie liczyć na rozgrzeszenie”. Wszystko pięknie, jeśli dzielimy komputer ze znienawidzonym współpracownikiem, jednak trudno byłoby wsypać własną żonę.
Dlaczego ja?
?Jeśli nie ściągasz plików terabajtami i posiadasz umiar, to prawdopodobieństwo, że zostaniesz złapany, jest naprawdę bardzo niewielkie”, mówi Stephens. ?Najczęściej zatrzymywani są piraci, którzy faktycznie pobierają na masową skalę”. Nie czuj się jednak bezkarnie. Przemysł muzyczny czasem potrzebuje także kozła ofiarnego i nigdy nie wiesz, czy nie padnie właśnie na ciebie. Nielegalne oprogramowanie zatrzymane na początku lutego w Skarżysku-Kamiennej czy zeszłoroczne naloty Policji na mieszkańców Trójmiasta pokazują, że tak naprawdę coraz bardziej powinniśmy obawiać się o zawartość naszych dysków.
Co, jeśli już mnie złapią?
Za internetowe piractwo może grozić nam kara grzywny, ograniczenie wolności lub w ostateczności więzienie. Maksymalnie są to 2 lub 5 lat, w zależności od tego, czy był to proceder prowadzący do działalności dochodowej. Przepisy w Polsce nie nadążają niestety za rozwojem Internetu i prawo autorskie wymaga zdecydowanego uaktualnienia. Rynek muzyczny jednak radzi sobie z tym na swój sposób. Polski oddział francuskiego wydawnictwa muzycznego Hapro Media śledzi użytkowników popularnych serwisów: chomikuj.pl, wrzuta.pl oraz rapidshare.com za pomocą specjalnego bota, który sprawdza, czy udostępniono muzykę, której właścicielem jest wytwórnia. Do tej pory firma wysłała już 300 wezwań do zapłaty. Odpowiedziało ponad 200 Internautów, którzy zdecydowali się na ugodę. 30 spraw zostało skierowanych do prokuratury. Minimalna kara wynosi 1 000 PLN, rekordzista ma do zapłacenia 300 000 PLN.
Co, jeśli dostaliśmy wezwanie do zapłaty?
Przedstawiciele Hapro Media tłumaczą, że zawsze jest pewne pole do negocjacji. Porozumienie można zawrzeć na poziomie 20% roszczenia. Dotyczy to jednak jedynie dużych kwot. Kary rzędu 1 000 PLN nie podlegają negocjacjom, gdyż firma założyła, że jest to na tyle niewygórowana kwota, że nie będą jej już obniżać, a jednocześnie skutecznie zniechęci do piractwa.
Będzie już tylko gorzej.
SOPA to amerykańska ustawa przeciwdziałająca piractwu internetowemu. Mówi ona o tym, że osoba, którą przyłapano więcej niż 10 razy w ciągu pół roku na udostępnianiu treści chronionych prawem autorskim, powinna zostać ukarana karą pozbawienia wolności do 5 lat. Budząca kontrowersje ACTA to międzynarodowy odpowiednik SOPA, który niedługo może stać się podstawą prawną UE. Celem tej ustawy jest tworzenie uniwersalnych praw dotyczących wymiany plików w sieci i, tak jak w przypadku SOPA, kary więzienia za piractwo. Obydwa dokumenty przewidują także zamykanie stron internetowych każdego rodzaju, jeżeli budzą one podejrzenia związane z nielegalnym udostępnianiem plików. To właśnie wywołuje największe kontrowersje wśród przeciwników ustawy, gdyż w oczywisty sposób godzi ona w internetową wolność słowa.
Małe i duże ciosy wymierzone w piractwo
Barry Gitarts, znany jako ?Dextro? z grupy internetowych piratów Apocalypse Production Crew
Aktywny w latach: 1997-2004
Kara: 25-latek został skazany na 18 miesięcy więzienia za naruszenie praw autorskich.
Kim Schmitz, znany jako Kim Dotcom ze strony Megaupload.com
Aktywny w latach: 2005-2012
Kara: Zamrożenie ponad 39 mln USD w aktywach. Obecnie czeka na proces, w którym grozi mu 50 lat więzienia, jeśli zostanie uznany za winnego.
Peter Sunde, Fredrik Neij oraz Gottfrid Svartholm z portalu torrentowego The Pirate Bay
Aktywni w latach: 2003-2012
Kara: W sumie skazani na 22 miesiące więzienia oraz zapłacenie grzywny 46 mln SEK. Ich strona nadal funkcjonuje…
Jammie Thomas-Rasset, matka trójki dzieci z Minnesoty
Aktywna w latach: 2007
Kara: Niewiarygodna kwota prawie 2 mln USD za udostępnienie 24 utworów w sieci. Karę wielkodusznie zredukowano do 54 000 USD.