Przysłowie mówi „do trzech razy sztuka”, ale w przypadku Spaceship trzeba pomnożyć tę liczbę przez pięć. Po wielu nieudanych podejściach zakończonych efektownymi eksplozjami, to wczorajsze można uznać za prawie bezbłędne.
Starship SN15 tradycyjnie wzbił się w przestrzeń powietrzną z bazy SpaceX w teksańskim Boca Chica. Pojazd dotarł na wysokość ponad 9 km nad powierzchnią Ziemi, po czym obrócił się na bok, pokonał część drogi swobodnie spadając i powrócił do pozycji pionowej na moment lądowania. Ten ostatni etap trzymał wszystkich obserwatorów w napięciu, poprzednie próby powrotu do bazy kończyły się bowiem eksplozjami. Na szczęście tym razem lądowanie okazało się spokojniejsze, a prototyp stabilnie osiadł niedaleko miejsca startu.
Próba nie obyła się bez drobnych komplikacji – po lądowaniu w dolnej części Starship SN15 wybuchł drobny pożar, który został ugaszony w 20 minut. Inżynierowie SpaceX wytłumaczyli później, że w pojazdach zasilanych paliwem metanowym nie jest to nic nadzwyczajnego. Mimo tego problemu próbę można uznać za udaną.
W najbliższych tygodniach w przestrzeń pozaziemską wzbiją się dwa kolejne prototypy kosmicznego pojazdu SpaceX, SN16 i SN17. Każdy z tych lotów jest na wagę złota, ponieważ Starship został wybrany przez NASA jako środek transportu, który zabierze ludzi na powierzchnię Księżyca. Sama firma planuje w przyszłości wykorzystać statek do lotu na Marsa.