Postanowiłem napisać kilka słów na temat, który jest dość rzadko poruszany w dyskusjach dotyczących internetu. Temat dość wstydliwy, bo obnażający niedostatki wiedzy przeciętnych „zjadaczy bitów”. Chodzi o polską ortografię, a w zasadzie o straszne braki w tej dziedzinie, prezentowane zarówno na stronach internetowych, blogach, forach, jak też w codziennych konwersacjach na w czatach. Nawet jeśli mamy z tym kłopoty, istnieją w sieci narzędzia, które mogą ułatwić nam życie.
\”Wstompiłem na sóchego pszeszczeń oceanu wuz nuża się w zieloność i jak łutka brodzi…\”
(wybacz profanację, Mistrzu Adamie!)
Nie wiem jak Czytelników, ale mnie taki tekst strasznie kłuje w oczy. Często spotykam się jednak z opiniami (szczególnie młodszego pokolenia internautów), że ortografia nie ma znaczenia, ważne jest tylko, aby tekst dało się przeczytać i zrozumieć. No cóż, można mieć też taki pogląd, jednak cieszy mnie to, że jednak większość ludzi uznaje ważność określonych reguł, którymi kieruje się dany język. Dotyczy to nie tylko Polaków – podobna sytuacja jest obserwowana niezależnie od położenia geograficznego.
Wszędzie widać coraz większe obszary zwykłego niechlujstwa, wynikającego zazwyczaj z lenistwa i typowego tumiwisizmu. Obawiam się, że jeśli nie będzie się o tej wstydliwej sprawie pisać i mówić, to obszary wolne od fatalnej ortografii będą się coraz bardziej kurczyć, aż w końcu okaże się, że to zwolennicy poprawności językowej znajdą się w mniejszości.
Jeśli ktoś uważa, że problem jest marginalny i właściwie nie warto sobie nim zawracać głowy, to powinien poświęcić kilka chwil na sprawdzenie, jak to wszystko wygląda, na przykład, w Google. Wrzucenie tam popularnego \”skond\” zwraca około 20 tysięcy wyników, \”żeczywiście\” daje już ponad 60 tysięcy, a \”zaczoł\” więcej niż 100 tysięcy (!) – a trzeba pamiętać, że te wyniki dotyczą tylko \”statycznej\” części internetu, nie obejmują dziesiątek tysięcy codziennych konwersacji na czatach czy też Gadu-Gadu.
Przedstawione na rys. 1-3 przykłady błędów zostały wybrane losowo. Celowo nie podaję adresów tych stron, bo nie chodzi tu o to, aby kogoś piętnować personalnie. Nie prezentuję także stron, na których teksty są celowo pisane ze strasznymi błędami – to jest zupełnie inny rodzaj głupoty.
Ten trudny język polski
Tak, to prawda, język polski jest trudny. Wystarczy spytać o to obcokrajowców, którzy uczą się u nas języka na rozmaitych kursach. Gramatyka jest zdecydowanie trudna, ortografia takoż. A jednak myślę, że człowiek korzystający z internetu powinien komunikować się w sposób, który nie przyniesie mu wstydu. Komunikacja w sieci odbywa się za pomocą słów pisanych. I tu właśnie zaczyna się problem, ponieważ język pisany jest zdecydowanie trudniejszy niż mówiony.
Gdy mówimy, nie musimy się zastanawiać nad odwiecznymi problemami typu \”cherbata\” czy \”herbata\”, \”żaba\” brzmi tak samo jak \”rzaba\” (wyrazy takie nazywamy homofonami, czyli brzmiącymi identycznie). Przykłady podobnych słów mogą oczywiście iść w tysiące. Niedawno znalazłem jeden, który naprawdę powalił mnie na kolana – opis z Gadu-Gadu: \”Mam drugie miejsce w konkursie chumanistycznym (!!)\”. No brawo, brawo. Nawet wiem dlaczego tylko drugie, a nie pierwsze.
Oczywiście łatwiej jest po prostu pisać tak jak się mówi, ale czy to jest naprawdę dobre rozwiązanie? Pisząc ten sam wyraz z błędem utrwalamy nawyk, w pewien sposób tworzymy obraz tego wyrazu w naszym mózgu. W sieci nikt za to nie będzie karał, ale warto pomyśleć też o szkole. Prędzej czy później czeka takiego delikwenta jakaś klasówka albo poważniejszy egzamin – gimnazjalny lub matura. Tam już nikt nie zastanawia się nad tym, co jest łatwiejsze, a co trudniejsze – błędy ortograficzne boleśnie odbijają się później na punktacji.
To oczywiście może być potraktowane jako zwykłe straszenie. Może więc argumentem za tym, aby pisać poprawnie, będzie to, że poprawność językowa jest jednym z wykładników naszej kultury ogólnej.
Gdzie najczęściej widoczne są byki?
Analizując zawartość sieci pod kątem występowania błędów ortograficznych zauważyłem kilka prawidłowości.
W zamierzchłych czasach (kilkanaście lat temu) liczba błędów była względnie mała. Pojawiały się one głównie na ówczesnych czatach (IRC), z rzadka występowały na stronach internetowych czy też forach. Prawdopodobnie miało to związek z tym, że internauci tamtych czasów byli swoistą elitą intelektualną. Internet był tak naprawdę ograniczony do środowiska naukowego – pracowników uczelni oraz studentów – i to też raczej tych wybranych.
Sytuacja zmieniła się dramatycznie wraz z chwilą, gdy internet dotarł pod strzechy, czyli z chwilą, gdy TP SA uruchomiła publiczny dostęp do sieci. Od tej chwili, prawdopodobnie dlatego, że coraz szerszy dostęp zyskiwała młodzież w wieku gimnazjalnym, liczba błędów ortograficznych zaczęła wzrastać lawinowo. Nadal jednak typowym miejscem, w którym te błędy można było zauważyć były czaty. \”Statyczna\” zawartość sieci była skażona jeszcze w niewielkim stopniu – podejrzewam, że przyczyny należy tu upatrywać we względnie dużym kłopocie z tworzeniem tej zawartości.
Potem jednak przyszła moda na blogi… i zaczęło się. Nie trzeba mieć praktycznie żadnych umiejętności, aby zostać twórcą (choć może lepiej by było użyć słowa \”TFU -rca\”). Tabuny internautów codziennie dzielą się swoimi przemyśleniami, a liczba błędów ortograficznych w tych wiekopomnych wypowiedziach rośnie wykładniczo. Jak już wspominałem wcześniej, bardzo dużo błędów można zauważyć przyglądając się rozmowom na czatach. To także wynika z wielkiego rozpowszechnienia tej formy komunikacji sieciowej.
Obawiam się, że właśnie powszechność czatów i blogów w silny sposób wpływa na obniżenie średniego poziomu języka internautów. Tak naprawdę sam po jakimś czasie zastanawiam się nad prawidłową pisownią niektórych wyrazów, bo gdy człowiek po raz 25. w ciągu dziesięciu minut zobaczy na ekranie słowo \”ktury\”, to zaczyna mieć poważne wątpliwości, czy aby tak nie powinno się owego słowa pisać.
Siemka, u mnie spox, no to narka
Ciekawe czy ktoś z przedwojennego pokolenia, nieobyty z \”polszczyzną\” współczesnych nastolatków, zrozumiałby powyższy tekst. Podejrzewam, że niewielu. Internauci spotykają się z takim językiem na co dzień. W takim slangu przestają już się liczyć zasady ortografii, bo liczy się tylko przekaz – skrótowy, szybki, łatwy do wystukania na klawiaturze telefonu.
Bardzo typowy język SMS-ów, który powoli wpełza na czaty, do blogów, a pewnie też zaczyna pojawiać się w wypracowaniach szkolnych. Oczywiście, znacznie łatwiej napisać \”cze\” niż \”cześć\”, ale czy naprawdę chodzi o to, aby było łatwiej?
Zapewne część Czytelników uzna mnie za starego zgreda, ale ja będę jednak walczył o swoistą elegancję języka. I nie chodzi mi tutaj o to, aby każdy na czacie używał wykwintnej polszczyzny Sienkiewicza, Miłosza czy Herberta. Tak naprawdę wyglądałoby to dość śmiesznie. A jednak można porozumiewać się dobrym, porządnym językiem, wolnym od chwastów, SMS-owego bełkotu oraz błędów ortograficznych. To wymaga pewnego wysiłku – zgadza się, ale taki wysiłek naprawdę się opłaca.
Osobną kategorią są użytkownicy, którzy \”pIsHoM tAk, AbY jAk NaJtRooDnIeJ bYłO pRzEcZyTaĆ\” ich wypowiedź. Chciałem temu pseudoslangowi poświęcić nieco dłuższy akapit, ale powstrzymam się. Po prostu nie potrafię zrozumieć takiego podejścia. Byłbym dozgonnie wdzięczny, gdyby ktoś z Czytelników mógł mi wyjaśnić sens takiego pisania.
Wystarczy chcieć – niezbędne narzędzia znajdziesz w sieci
Wiele osób ma problemy z ortografią, to prawda. Nie zamierzam namawiać nikogo do wkuwania na pamięć słownika ortograficznego. Na całe szczęście z odsieczą przychodzi jak zawsze niezawodny internet. Dokonajmy więc przeglądu najbardziej popularnych narzędzi, które mogą służyć nam pomocą w walce z bykami ortograficznymi, jak też w poprawnym formułowaniu tekstów pisanych.
Przede wszystkim chciałbym bardzo gorąco polecić tutaj stronę internetową Wydawnictwa Naukowego PWN (http://www.pwn.pl). Jest to prawdziwa kopalnia wiedzy językowej. Znajdziemy tutaj między innymi \”Słownik ortograficzny\” zawierający około 140 tysięcy haseł, \”Słownik języka polskiego\” (100 tysięcy haseł) oraz \”Uniwersalny słownik języka polskiego\” (niestety, dostęp do tego słownika jest płatny). Wszystkie te słowniki pozwalają nie tylko na wyszukiwanie pełnych wyrazów, ale także znajdziemy wyrazy zaczynające się od podanego ciągu liter.
Korzystanie ze słowników może ułatwić (ale tylko użytkownikom Firefoksa i Mozilli) specjalna wtyczka, którą możemy zainstalować w przeglądarce. Instalacja jest prosta i już po kilku sekundach możemy bez problemów posługiwać się odpowiednim słownikiem dyskretnie umieszczonym w okienku przeglądarki.
Oczywiście taka pomoc jest bardzo przydatna pod warunkiem, że mamy jakieś wątpliwości związane z pisownią danego wyrazu. Co jednak w przypadku, gdy takich wątpliwości nie mamy i wydaje nam się, że piszemy poprawnie? Z tym też nie ma większego problemu.
Czy tekst jest poprawny, można sprawdzić wykorzystując kilka narzędzi dostępnych w sieci. Jednym z najprostszych jest \”sprawdzacz\” oferowany na stronie http://korektor.net.
Teoretycznie narzędzie to powinno też sprawdzać zawartość całej strony WWW, ale często potrafi się zawiesić, szczególnie w przypadku stron bardziej skomplikowanych. W takich przypadkach zalecałbym jednak zwykłe wklejanie tekstu do sprawdzenia – jest wygodniej i znacznie szybciej.
Minusem serwisu jest to, że wskazując (szybko i poprawnie) błędy, nie oferuje podpowiedzi jak prawidłowo napisać dane wyrazy. Wady tej pozbawiony jest inny serwis tego typu – http://ortografia.pl.
Podobną rolę pełni też najpopularniejsza wyszukiwarka internetowa Google. Jeśli w okienko wyszukiwania wpiszemy wyraz w języku polskim zawierający błąd ortograficzny, system w bardzo dyskretny sposób spyta nas, czy przypadkiem nie chodziło nam o ten sam wyraz napisany poprawnie. Nie wiem jak działa ten mechanizm, ale zdarzają się sytuacje braku reakcji na ewidentny błąd – typowym przykładem jest słowo \”ktury\”.
Oczywiście nie należy też zapominać o bardzo ważnym narzędziu, jakim jest moduł sprawdzania poprawności ortograficznej, obecny praktycznie we wszystkich edytorach tekstu – takich jak Word czy OpenOffice Writer. Jeśli zamierzamy nasze wiekopomne przemyślenia umieścić gdzieś na stronie, blogu czy forum, to zawsze po napisaniu tekstu w dowolnym edytorze możemy skopiować go do Worda/Writera i przepuścić przez mechanizm sprawdzający poprawność ortograficzną tekstu. Zajmie to nie więcej niż minutę, a dzięki temu unikniemy ewentualnego wstydu.
Kilka uwag końcowych
Jak widać, dla chcącego nic trudnego. Nawet jeśli nasza ortografia trochę kuleje, możemy wyposażyć się w narzędzia do kontrolowania poprawności tekstów. Chciałbym przy okazji zaapelować do tych, którzy mają doskonale opanowaną ortografię. Pomagajcie młodszym adeptom trudnej sztuki pisania, ale róbcie to w miarę dyskretnie. Naśmiewanie się na forum publicznym z błędów popełnianych przez innych internautów nie przyniesie nam wiele chwały. Jeśli chcemy zwrócić uwagę na błędy w pisowni na czacie, porozmawiajmy poza pokojem ogólnym. W przypadku blogów i stron internetowych zamiast wyszydzania publicznego, można wysłać do danej osoby maila – zaręczam, że w większości przypadków osoba taka przyjmie nasze uwagi z wdzięcznością. Bądźmy życzliwi, nawet walcząc z bykami ortograficznymi.