Wojna handlowa pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi wchodzi w kolejną fazę. Tym razem sprawa dotyczy Huawei i zakazu wykorzystania ich produktów przez pracowników służb federalnych. Spółka odpiera zarzuty o szpiegostwo i wytacza proces rządowi USA.
Sprawa sądowa założona została w Teksasie. Jej celem jest podważenie niedawnego Aktu o Autoryzacji Bezpieczeństwa Narodowego, który przestrzega pracowników administracji USA przed korzystaniem z urządzeń Huawei jako telefonów służbowych i zabrania współpracy z używającymi ich podwykonawcami. Według chińskiego producenta zakaz wprowadzony przez rząd Stanów Zjednoczonych jest niezgodny z konstytucją kraju i godzi w prawa wolnego rynku oraz dobre imię marki na świecie. Huawei podkreśla, że mimo wielu oskarżeń o szpiegowanie na rzecz Chin i oszustw bankowych USA nie przedstawiło żadnych konkretnych dowodów potwierdzających ich teorię, a proces może być jedynym sposobem na zmuszenie rządu do poparcia swoich twierdzeń.
Czy sprawa Huawei zakończy się podobnie, jak zeszłoroczny konflikt pomiędzy USA a producentem telefonów ZTE? W tym wypadku doszło do ugody – po zapłaceniu kary w wysokości miliarda dolarów ZTE ponownie otrzymało prawa do sprzedaży swoich produktów na terenie Stanów Zjednoczonych. W procesie Huawei gra toczy się jednak o znacznie wyższą stawkę, a mianowicie o obecność firmy na całym świecie. Wiele krajów, w tym Czechy czy Australia, zdecydowało się na ograniczenie zaufania względem chińskiej marki, a ich tropem już niedługo mogą podążyć kolejne. Jeśli Huawei wygra proces, może odzyskać klientów. Jeśli – co bardziej prawdopodobne – go przegra, jego wpływy na światowym rynku technologicznym mogą jednak poważnie zmaleć.