Firefox zyskuje na popularności. Pokonuje Internet Explorera. Dominuje na rynku. Stop, to ostanie wcale nie jest pewne.
W ciągu sześciu lat od premiery Firefox zdobył olbrzymią popularność, zwłaszcza w Polsce. Obsługiwał rozszerzenia i przeglądanie w kartach, a do tego blokował reklamy w czasach, w których Internet Explorer czasem radził sobie z poprawnym wyświetleniem stron.
Dzięki narzędziom takim jak {link_wew 4445}Firebug{/link_wew} czy Web Developer zdobył serca projektantów stron. Podczas projektowania działali właśnie pod Firefoksem, więc witryny wyglądały najlepiej pod tą przeglądarką. Równocześnie za nimi poszli nieco bardziej świadomi użytkownicy, a następnie cała masa internautów, którym siostrzeniec zainstalował „taki lepszy Internet bez reklam”. Od dwóch lat więcej więcej Polaków używa pomarańczowego liska zamiast niebieskiego E do „włączenia Internetu”.
Wiele wskazuje jednak na to, że dla Firefoksa zaczyna brakować miejsca na rynku przeglądarek. Statystycy z XPnet twierdzą nawet, że szybko zacznie ustępować miejsca innym. Zaszkodzi mu w tym Internet Explorer. W dodatku nie wersja dziewiąta czy dziesiąta, ale… szósta (program z 2001 roku!). Brzmi jak herezja?
Kto używa IE6?
Badania przeprowadzone przez XPnet pokazują, że przez ponad 80% czasu podczas którego przeglądamy sieć w firmach, korzystamy z przeglądarki Microsoftu. Powodem są archaiczne aplikacje stosowane w intranecie (sieci wewnętrznej), które pisane były lata temu z wykorzystaniem specyficznych funkcji IE (chociażby ActiveX). Ich przepisanie w taki sposób by obsługiwały nowe przeglądarki jest zbyt drogie, a w dodatku lepsza obsługa standardów, możliwość dodania rozszerzeń czy kwestie ideologiczne wcale nie muszą być wystarczającym argumentem za zmianą.
Oprócz przestarzałych aplikacji ważne jest również wsparcie producentów oprogramowania przeznaczonego dla korporacji – często uwzględniana jest tylko poprawna praca na Internet Explorerze. Uwzględniając fakt, że 30% czasu poświęconego na surfowanie w sieci spędzamy w pracy, możemy założyć, że minimum popularności na jaką może liczyć IE to ok. 25% rynku.
Świat nie kończy się na Firefoksie
Czy resztę może zająć Firefox? W Polsce, która przoduje pod względem popularności Firefoksa, współczynnik ten zbliża się właśnie do maksymalnego poziomu. W dodatku od pół roku powoli spada.
Okazuje się, że świat to nie tylko IE i Firefox. Jest jeszcze Safari, które od kilku lat ma 3-4% rynku, inne alternatywne przeglądarki i… Chrome.
Nawet jeśli Firefox cały czas przekonuje do siebie ostatnich użytkowników, którzy mogli przesiąść się z IE, to jego dotychczasowi fani przechodzą właśnie na stronę Google. Od niedawna obsługuje ona rozszerzenia, jest dostępna na Mac OS i Linuksa (jako beta, ale stabilna) i działa zdecydowanie szybciej, zwłaszcza w przypadku rozbudowanych aplikacji.
Dla średnio-zaawansowanych użytkowników, którzy nie tworzą stron i nie mają bardzo specyficznych wymagań, to wystarcza. Ogólnoświatowe badania pokazują, że z Chrome korzysta już 7-10% internautów. W dodatku udział cały czas dynamicznie rośnie.
Czeka nas przełom
Czy w związku z tym Firefox stanie się ociężałą, ale bardzo funkcjonalną przeglądarką dla web developerów, IE narzędziem wymuszonym przez właścicieli firm, a Chrome standardem stosowanym przez zwykłego użytkownika? Wiele wskazuje na to, że może czekać nas przełom w, ale w sposobie korzystania z sieci, a nie używanym programie. Być może już niedługo będziemy używali IE do aplikacji biurowych, do obsługi e-maila i webaplikacji – Chrome’a, a do surfowania – Firefoksa.
Niezależnie od tego, czy teoria jest prawdziwa, na efekty będziemy musieli poczekać. Chrome dogoni Firefoksa nie wcześniej niż za dwa lata.