Ma nadzieję umieścić internet poza granicami naszej planety. Z niepowtarzalnym Vintonem Cerfem, jednym z twórców internetu, rozmawia Oliver Lindberg.
Informacje
Imię i nazwisko: Vinton Cerf
Praca: wiceprezes i szef internetowych ewangelistów w Google
Wiek: 64 lata
Wykształcenie: doktorat z informatyki na Uniwersytecie Kalifornijskim, liczne honorowe stopnie naukowe
Kariera: wiceprezes MCI, wiceprezes Corporation for National Research Initiatives
Vint Cerf naturalnie pozuje do zdjęć. Żartobliwie wkłada głowę między gałęzie drzewa na dachu londyńskiego biura Google\’a i bawi się firmowymi dużymi, gumowymi piłkami gimnastycznymi, cały czas w swoim charakterystycznym, trzyczęściowym garniturze.
Nie wygląda na 64 lata. Cerf dołączył do Google\’a jako szef internetowych ewangelistów dwa lata temu i praca w tak odświeżającym otoczeniu daje mu dużo radości.
– To bardzo młoda firma – mówi. – Jestem pewien, że zawyżyłem średnią wieku, gdy zacząłem tutaj pracę, ale to ten rodzaj doświadczenia, który daje dużo korzyści. Nie mógłbym zamienić tej pracy na nic innego. Mam tu możliwość uczenia się od naprawdę kreatywnych i inteligentnych ludzi. Zostałem mile zaskoczony.
Gdy pomyślę o poziomie energii tych młodych ludzi i ich osobistym bagażu, to fakt, że są tak grzeczni wydaje mi się zabawny. Nie jestem pewien, czy mógłbym tak przywyknąć do niektórych dziadków, którzy zdradzają się opowiadając historie, które zdarzyły się 30 lat temu, podczas gdy problemem nie jest to, co było 30 lat temu, ale to, co będzie jutro rano.
Oczywiście Cerf nie jest byle jakim dziadkiem. Jest jednym z ojców internetu, który pojawił się wraz ze sposobem transmisji danych przez sieci dla armii USA. W rzeczywistości swoje przenosiny we wczesnych latach siedemdziesiątych ze stanowiska profesora na Uniwersytecie Stanford do Departamentu Obrony postrzega jako największe wyzwanie w swojej karierze. Wspólnie z Robertem Kahnem opracował protokół TCP/IP, który teraz jest podstawą internetu. – 34 lata później trafiłem tutaj – mówi. – To cały czas eksploduje i rozwija się, i nadal jesteśmy dalecy od odkrycia wszystkich zastosowań, które moglibyśmy odkryć. Ma mieszane odczucia na temat tego, jak ewoluował internet.
– Nie przewidywałem, że stanie się tak duży i wszechobecny, jak obecnie. Z drugiej strony, nie mogę czuć niczego innego niż ekscytacja, że coś, co wystartowało tak dawno temu, zdołało zyskać tyle uwagi, by rozrosnąć się do takich rozmiarów. Tak wielu ludzi chciało inwestować w jego budowanie, powiększanie i wymyślanie nowych zastosowań. Jednak muszę przyznać, że gdy czasem widzę do jakich celów korzysta się z internetu, myślę sobie \”Co za marnotrawstwo zasobów\”.
Cerf zazwyczaj korzysta z poczty elektronicznej, zagląda na stronę Google\’a (często za pomocą swojego ukochanego Blackberry) i ponieważ jest w drodze przez 85% czasu, gdyż musi odwiedzić wiele biur inżynierów pracujących w Google na całym świecie, sprawdza kalendarz, by dowiedzieć się, co powinien teraz robić. Nie zawraca sobie głowy Second Life, Facebookiem czy World of Warcraft. Dziwi go, że są ludzie, którzy mają czas, by korzystać z tych aplikacji.
Sięgnąć gwiazd
Bycie w firmie u człowieka, który ma do czynienia z internetem ponad trzy dekady jest bezwzględnie fascynujące. Sam Cerf ma duże trudności z zaakceptowaniem faktu, że po raz pierwszy został przedstawiony komputerowi prawie 50 lat temu. – Pół wieku! Trudno przyzwyczaić się do takich liczb.
Gdy miał 15 lat, jego ojciec zabrał go, by obejrzał komputer lampowy. Był on częścią Linii Wczesnego Ostrzegania i trafiały do niego informacje o tym, czy nie zbliżają się jakieś rosyjskie bombowce. – Komputery zbudowane na bazie lamp próżniowych są takie duże – śmieje się Cerf. – Siedzisz w środku komputera, z którego korzystasz. Na ścianach są rzędy lamp, i oczywiście jest ciemno, gdyż mamy te duże ekrany radarów.
To przypominało sceny z filmu \”Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę\”. Ja jednak byłem całkowicie zaprzątnięty ideą, że można zbudować rzecz, która coś takiego robi. Dwa lata później mój najlepszy przyjaciel ze szkoły średniej uzyskał pozwolenie na korzystanie w weekendy i noce z komputerów należących do Uniwersytetu Kalifornia w Los Angeles. Poszliśmy i programowaliśmy te prymitywne urządzenia. Jednak w któryś weekend budynek był zamknięty, a my bardzo chcieliśmy dostać się do środka i korzystać z komputerów. Na trzecim piętrze było otwarte okno, toteż mój przyjaciel pomógł mi się wspiąć.
Cerf nigdy nie zatracił swojego entuzjazmu dla technologii, i w wywiadzie udzielonym 10 lat temu przyznał, że jest trochę zazdrosny o możliwości, jakie obecnie mają młodzi ludzie. Zdania nie zmienił do dzisiaj. – Widzę tych ośmioletnich chłopców, którzy uczą kolegów, jak tworzyć strony WWW – wzdycha. – Stoję tutaj zdając sobie sprawę, że nie korzystałem z internetu przed ukończeniem 28. roku życia, musieliśmy go wcześniej wynaleźć.
Nie mam zamiaru żyć tak długo, aż dzisiejsi ośmiolatkowie przekonają się, co się stanie z internetem, choć jestem naprawdę ciekaw. Mam na-dzieję, że dożyję setki i wówczas zobaczę, jak to będzie wyglądać. Cerf przewiduje, że ujrzy świat, w którym każde urządzenie będzie wyposażone w możliwość korzystania z internetu.
– Czy to będzie zmywarka, kopiarka, telewizor, klimatyzacja czy dystrybutor wody – wszystkie będą mieć dostęp do internetu. Gdy to się stanie, będzie można je kontrolować i nimi zarządzać. Będę mógł powiedzieć im, co mają robić i zapytać, co robią – lista możliwości jest nieskończona. Jestem przekonany, że większość przyrządów, bez względu na rozmiar, zostanie wyposażona w możliwość korzystania z internetu. Idea mówiąca, że inteligentne urządzenia będą same dostosowywać się do naszych potrzeb jest mi bardzo bliska.
Eksploracja przestrzeni kosmicznej
Jednak najbardziej szalona wizja Cerfa mówi o przeniesieniu internetu do przestrzeni kosmicznej. Prowadzi on prace nad międzyplanetarnym rozszerzeniem internetu – które od 1998 roku wraz z Jet Propulsion Laboratory otrzymały rosnące wsparcie od NASA.
Jeśli mamy zamiar uruchomić internet w systemie słonecznym, konieczne jest opracowanie nowych technologii – wyjaśnia Cerf. – Moja motywacja przeniesienia internetu do przestrzeni kosmicznej wiąże się z chęcią wsparcia urządzeń kierowanych przez człowieka, jak też robotów służących eksploracji Systemu Słonecznego.
Jednak nawet wówczas nie możemy twierdzić, że w około 2016 roku będziemy potrzebować tego środowiska sieciowego o dużych możliwościach do eksplorowania przestrzeni kosmicznej. Jednak za sto lat może zbudujemy lokalny internet międzyplanetarny i będziemy potrzebować połączeń za jego pośrednictwem.
Obecnie zachwyca mnie perspektywa uruchomienia internetu w Układzie Słonecznym. Na tym etapie to kwestia techniczna: mamy przeprowadzone testy na Ziemi, a około 2010 rozpoczniemy testy w przestrzeni kosmicznej. Mamy nadzieję, że w 2011 roku przynajmniej dwa lub trzy statki kosmiczne będą mieć taki internet na pokładzie. Następnie, jeśli zostanie zestandaryzowany i zaakceptowany, stanie się jeszcze jednym elementem zwykłej infrastruktury służącej eksploracji kosmosu.
W umyśle Cerfa przyszłość jest jasna. Chociaż Google nie ma żadnych planów, by dosłownie przejąć cały internet, Cerf mówi, że jest bardzo zainteresowany przynajmniej podjęciem prób zrozumienia, w jaki sposób możemy zachować bogactwo cyfrowej informacji.
– Jeśli nadal będziemy tworzyć ważne pliki, jak możemy być pewni, że nadal będziemy rozumieć zawartą w nich informację – pyta. – Jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl to \”bitrot\” (zgniłe, zepsute bity). Trzymamy stosy bitów, które w pewnym okresie mają sens, a następnie \”gniją\” i w dłuższej perspektywie przestają mieć znaczenie. Bardzo zajmuje mnie ten problem. Nie chciałbym, by nasza cywilizacja zniknęła z kart historii tylko dlatego, że w całości polegaliśmy na cyfrowym przechowywaniu i obróbce. Tworzymy coraz więcej cyfrowej treści, której nie można przedstawić w postaci zwykłego tekstu – konieczna jest jej interpretacja.
Cerf ma nadzieję, że uda się opracować standardy umożliwiające zachowanie na później cyfrowej informacji. Spuścizna Cerfa jest niewątpliwa, ale nawet gdy przestał być przewodniczącym ICANN, nie miał zamiaru odpoczywać. Chciał jeszcze bardziej zagłębić się w obecnie stosowaną w Google technologię.
Jeśli uda nam się złapać Cerfa w czasie najbliższych 10 lat, lista spraw, które będzie chciał załatwić prawdopodobnie będzie krótsza, jednak zadanie \”Wysłania internetu na inną planetę\” najprawdopodobniej będzie już załatwione. Uważnie obserwujmy więc kosmos.