Opracowanie poważniejszej aktualizacji swojej przeglądarki zajęło Microsoftowi połowę dekady. Czemu trwało to tak długo i otrzymaliśmy tak mało, tak późno? Oliver Lindberg przepytuje Deana Hachamovitcha, menedżera zespołu zajmującego się Internet Explorerem.
Mamy rok 2007. Już dawno przebrzmiały echa pierwszej wojny przeglądarek i Internet Explorer niepodzielnie rządzi światem. Ludzie przestali się interesować innymi przeglądarkami. Startuje Vista, zapewniając Microsoftowi dominację na nadchodzące dekady.
Oczywiście to nieprawda. IE może zatriumfowała w potyczce z Netscapem, lecz później znalazła się w ogniu krytyki. Przeglądarka do końca swojego pięcioletniego życia, zbliżona wiekiem do Matuzalema, miała więcej dziur niż szwajcarski ser, a osoby korzystające z internetu gromadnie przenosiły się do nowych i nowoczesnych konkurentów takich jak Firefox czy Opera. Internet Explorer pozostał najczęściej używaną przeglądarką, choć jego udział spadł z około 96% w 2002 do ok. 85% obecnie.
To nie zbieg okoliczności, że premiera długo oczekiwanej wersji przeglądarki – IE7 poprzedziła zaledwie o 6 dni powstanie Firefoksa 2.0. To dlatego Dean Hachamovitch nie ma najłatwiejszego zajęcia. Jest menedżerem zespołu zajmującego się Internet Explorerem w Microsofcie i do jego codziennych obowiązków należy czytanie komentarzy na temat Internet Explorera w sieci.
Jedno z powtarzających się pytań dotyczy długiego czasu, jaki był niezbędny na opracowanie następcy IE6. Dean wyjaśnia, że skupiono się głównie na serwisowaniu (faktycznie, zespół zajmujący się Internet Explorerem rozwiązano krótko po wypuszczeniu IE6).
– Wówczas świat zmienił się diametralnie. W 2001 roku kwestie bezpieczeństwa nie były tak krytyczne, jak to ma miejsce dzisiaj – wyjaśnia Dean. – Gdybyśmy w 2001 roku powiedzieli komuś, że idąc do pracy zobaczymy lub usłyszymy najświeższe wiadomości poświęcone kwestiom bezpieczeństwa w oprogramowaniu, prawdopodobnie zostalibyśmy wyśmiani. To nie była wówczas wszechobecna część rzeczywistości.
Obecnie silny jest cały ruch związany z Web 2.0, jesteśmy lepiej skomunikowani, a coraz więcej ludzi ma dostęp szerokopasmowy. Gdy świat zmienia się w ten sposób, oprogramowanie także musi się przeobrażać i być odpowiedzią na zmiany. Twierdzę, że rozpoznaliśmy niektóre z tych zmian i odpowiedzieliśmy za pomocą XP SP2 i IE7. Wystarczy spojrzeć na filtr antyphishingowy i platformę RSS wbudowaną w IE.
Wszystkie zmiany były bardzo dobre, jednak pięć lat to nadal długi okres jak na internet.
– Cóż, wypuściliśmy IE6 w 2001 roku, a w 2003 usłyszeliśmy: \”hej, wymagamy więcej od Internet Explorera w kwestiach bezpieczeństwa\” – wtedy opracowaliśmy XP SP2. Gdy to zrobiliśmy, usłyszeliśmy: \”to jest dobre, ale my chcemy jeszcze więcej i chcemy coś więcej niż tylko bezpieczeństwo\” – więc opracowaliśmy IE7. Tak więc, jeśli spojrzymy na te pięć lat, mamy do czynienia z kilkoma mniejszymi realizacjami przeglądarki. Główną kwestią jest to, że klienci chcieli więcej – słyszeliśmy ich głosy i skupiliśmy się na dostarczeniu IE7.
Dean Hachamovitch
Stanowisko: menedżer zespołu zajmującego się Internet Explorerem
Wiek: 38 lat
Wykształcenie: absolwent matematyki na Uniwersytecie Harvarda
Projekty: Word, Office, Gry online, MSN Explorer, Windows
Blog: blogs.msdn.com/ie
IE7 to dobra przeglądarka. (To była nasza główna mantra, gdy rozpoczynaliśmy prace nad IE7: bezpieczniejsza, prostsza i bardziej otwarta na programistów.) W szczególności funkcje RSS i Quick Tabs są zgrabne, jednak w dużym stopniu wydają się być inspirowane przez konkurencję, głownie Firefoksa.
Dean mówi, że spotkał się z kilkoma ludźmi z Firefoksa i ma dużo szacunku dla nich. Zespół IE przesłał ciastka swoim rywalom, gdy udostępnili wersję 2.0, jednak czy to był także gest altruistyczny, tego się nigdy nie dowiemy.
Choć Dean niechętnie rozmawia o produktach tworzonych przez innych ludzi, przyznaje że przyglądał się różnym przeglądarkom podczas prac nad IE7 (nie zrobienie tego byłoby arogancją) i testował je w różnych sytuacjach.
Każda informacja zwrotna to dobra informacja
Krytykowanie Microsoftu stało się międzynarodowym sportem bez względu na to, jaki produkt firma wypuszczała. Od czasu udostępnienia IE6 wielu ludzi straciło zaufanie do Microsoftu, odzew jest daleki od pozytywnego. Każdego dnia wchodzę na Technorati, wyszukuję wpisy na temat IE7 i czytam, co ludzie piszą w blogach na jej temat – wyjaśnia.
– To niesamowite, że regularnie spotykam wpisy, w których autorzy mówią: \”nie zrobili tego wystarczająco dobrze\” lub \”zrobili zbyt wiele\”. W czasie kilku ostatnich lat pracy nad tym produktem nauczyłem się jednego – nic nie jest jednoznaczne. Microsoft obsługuje miliony konsumentów i najważniejsze jest zachowanie proporcji.
– Różni ludzie chcą, by przeglądarkę aktualizowano w różnych odstępach czasowych – mówi Dean. – W marcu, w Las Vegas, na konferencji Mix, Bill [Gates] mówił o zaangażowaniu w tworzenie przeglądarki, a podczas otwartej sesji pytań ktoś powiedział: \”proszę, tylko nie wypuszczajcie nowej przeglądarki co rok, nie uporam się z tym\”.
Sądzę, że wszyscy klienci z jednej strony są projektantami, a na drugim końcu skrajności są ludzie, którzy mówią: \”korzystam z ekstranetu, po to, by płacić rachunki i mam obawy. Naprawdę nie chcę zmieniać przeglądarki, gdyż właśnie za jej pośrednictwem dokonuję opłat\”. Prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie równowagi między zmieniającymi się standardami wybiegającymi w przyszłość, zapewnienie zgodności z internetem, takim, jakim jest obecnie, oraz zapewnienie większego bezpieczeństwa.
IE7 jest bardziej zgodna ze standardami, jednak nie wspiera w pełni standardu CSS2, co irytuje wielu programistów.
– Słyszę cię i nie zgadzam się – odpowiada Dan. – Wierzymy w standardy jako dobrą drogę do osiągania interoperacyjności. Wprowadziliśmy ponad 200 modyfikacji zachowania przeglądarki, co opisaliśmy w blogu (http://blogs.msdn.com/ie/archive/2006/08/22/712830.aspx). To po prostu CSS się zmieniło, nie inne rzeczy, które zrobiliśmy. Jesteśmy bardziej zgodni ze standardami. Czy ktokolwiek jest w pełni zgodny ze standardami? Nie, ponieważ standardy rozwijają się przez cały czas. Zdaję sobie sprawę, że jest więcej zmian, których powinniśmy dokonać, i to zrobimy.
Jeśli twoja praca spotyka się z tak dużą krytyką, musi to być zniechęcające.
– Potrzebujemy takiego szczerego, krytycznego głosu po to, by wiedzieć, które elementy poprawić – mówi Dean. – Trzeba wziąć pod uwagę, że jesteśmy ludźmi i naprawdę mamy emocje. Wydaje mi się, że wielu ludzi tak do końca tego nie rozumie. Tak naprawdę niewiele mogę z tym zrobić.
Nasz blog stał się rodzajem wspierającego mechanizmu dla pojedynczych osób pracujących w zespole IE. Możemy powiedzieć: \”hej, tu jest to, co zrobiliśmy, tutaj dlaczego to zrobiliśmy, a tutaj jest to, co myślimy\”, następnie wysłuchać komentarzy i zrobić stosowne zmiany. To jest moc internetu. Sprawia mi to dużo radości.
Rozmawiając o ewolucji
Dean fascynował się komputerami od dzieciństwa.
– Gdy miałem osiem lat, mój ojciec przyniósł do domu naprawdę duży komputer w pudle, a moja bardzo zaniepokojona matka powiedziała: \”to jest bardzo drogie, to nie jest zabawka dla dzieci\”. Mój ojciec podłączył komputer i powiedział: \”powinieneś to zrozumieć\”. To było wyzwalające, to było fantastyczne. Nadal czuję, po ponad 30 latach, że jestem nakręcony, gdy przychodzę do pracy.
Dean brał udział w wielu projektach Microsoftu – od Worda dla Macintosh do biznesu gier online. Pracuje nad IE, gdyż ekscytuje go to, co internet może zrobić dla ludzi.
– Pamiętam, że gdy urodziły się moje dzieci, mogłem zejść do poczekalni, poszukać komputera podłączonego do internetu i wysłać e-maila do wszystkich zainteresowanych. W tym czasie była to nieduża społeczność, ale bardzo znacząca. Tak więc pracuję nad IE, gdyż widzę tutaj duży potencjał.
Wszystko wskazuje na to, że nie będziemy musieli czekać kolejne pięć lat na następną wersję IE. Zespół już nad nią pracuje. Dean uważa, że przeglądarki spotka wielka ewolucja.
– W przeszłości przeglądarki były prostymi mechanizmami przeznaczonymi do przeglądania stron, do wyświetlania tekstu i grafiki. Stały się zasadniczą częścią codziennego doświadczenia każdego z nas. Przeglądarki muszą się rozwijać i robić coraz więcej i być coraz bardziej efektywne dla końcowego użytkownika i programisty, by możliwe było jak najlepsze skorzystanie z internetu.
Jedno jest pewne – zwycięzcą nowej wojny przeglądarek jest konsument. Microsoft nie może się rozsiąść i cieszyć monopolem IE. Przeglądarki popchną wszystko inne i regularnie będą zyskiwać nowe funkcje i możliwości. Natomiast Dean będzie nadal czytać wiele uwag, pozytywnych i negatywnych, zaznajamiać się z nimi z korzyścią dla dającej się przewidzieć przyszłości. To jest urok współzawodnictwa.