Do internetu można się podłączyć na wiele sposobów. W ofertach najczęściej porównujemy prędkości transferu oraz ceny. To całkiem rozsądne podejście. Są jednak i inne czynniki, których poznanie może całkowicie odmienić pozorną atrakcyjność oferty.
Czasy, gdy sprawdzenie skrzynki pocztowej poprzedzało miauczenie modemu, wysłanie CV trwało godzinę, a rachunki miesięczne za telefon opiewały na 300 zł, już dawno za nami. Dziś mieszkaniec prawie każdej większej miejscowości na terenie Polski ma do dyspozycji co najmniej kilka ofert dostępu. Bazują one na różnych technologiach i oferują zróżnicowany poziom cen i parametrów.
Jednak nie zawsze parametry widoczne w ofercie znajdują odzwierciedlenie w codziennej pracy. Przykładowo, gwarantowane transfery, choć w teorii ogromne, w praktyce okazują się zaledwie przeciętne.
Podobnie jest z niezawodnością łączy, które mimo zapewnień dostawców, zbyt często okazują się wadliwe. Wiele pułapek kryje się też w regulaminach, które niekiedy pozwalają na – przykładowo – drastyczne zmniejszenie prędkości transferu, gdy tylko przekroczymy określony limit, albo przemycają po cichu punkt zabraniający korzystania z programów P2P.
Rzadko wspomina się też w oficjalnych ofertach o kosztach dodatkowych, takich jak niezbędna dzierżawa linii telefonicznej, opłata droższego abonamentu telewizji kablowej, zakup drogiego sprzętu do transmisji radiowych albo samodzielne regulowanie rachunków za tak zwany kanał zwrotny w połączeniach satelitarnych. Warto o tym wiedzieć, zanim zdecydujemy ostatecznie, komu będziemy płacić miesięczny haracz za odrobinę wirtualnej wolności.
Proste jak drut
Ponieważ dla uzyskania dostępu do internetu musimy wpiąć się w sieć dostawcy – jest rzeczą naturalną, że najprościej połączyć się właśnie \”po drucie\”. Wystarczy w tym celu obydwa jego końce zaopatrzyć w odpowiednie modemy i zastosować odpowiednie technologie.
Najbardziej powszechna dziś w Polsce, głównie za sprawą Neostrady, jest technologia ADSL (Asymmetric Digital Subscriber Line). Wykorzystując zwykłą miedzianą skrętkę, zapewnia prędkość transferu do ok. 8 Mb/s.
Sygnał informacji jest przesyłany znacznie powyżej częstotliwości przeznaczonych dla ludzkiego głosu. Na centrali ma miejsce rozdzielenie obu pasm, przy czym mowa jest dalej traktowana jak zwykły sygnał głosowy, a informacja cyfrowa trafia do serwera, który odpowiednio ją interpretuje.
ADSL to dostęp niesymetryczny – możemy szybko pobierać dane z sieci, natomiast w drugą stronę idzie to znacznie wolniej. Typowe wartości uploadu dla tej technologii to 128 kb/s, a maksymalne, na które możemy liczyć w ofercie Neostrady, to 512 kb/s.
ADSL to wąsko wyspecjalizowana technologia z rodziny DSL, w skład której wchodzą jeszcze ISDL (wykorzystująca cyfrowe centrale abonenckie), symetryczny DSL (czyli SDSL) oraz kilka innych, oznaczanych w przypadku linii telefonicznych pod wspólnym szyldem xDSL.
Różnica sprowadza się do większych niż w przypadku ADSL prędkości transferu z komputera klienta do internetu (upload). Czasami wiąże się to jednak z koniecznością posiadania linii ISDN zamiast zwykłego kabla.
Internauci korzystający z technologii xDSL mogą liczyć na niskie koszty instalacji, aktywacji oraz utrzymania łączy. Niezbędny modem jest często dzierżawiony, a koszty amortyzacji dołącza się do abonamentu, który, na przykład, w Neostradzie przy zawarciu umowy terminowej na 12 miesięcy spadł poniżej 100 zł brutto i obecnie za 128 kb/s (download) zapłacimy 72 zł.
Telewizyjny ślizg
Telewizje są wprost stworzone do świadczenia szerokopasmowych usług dostępu, ponieważ kabel koncentryczny, którym najczęściej dostarcza się sygnał telewizyjny, ma znacznie większą przepustowość niż kabel miedziany. Zatem oferta telewizji kablowych to obecnie jedna z najkorzystniejszych form dostępu do internetu.
Świeże hity z satelity
Dostęp przez linie telefoniczne i strukturę telewizji kablowych ma zasadniczą wadę – jest ograniczony do większych skupisk ludzkich, ponieważ tylko tam takie sieci się buduje. Takich ograniczeń nie ma system satelitarny – sygnał wędruje przez satelitę, który rozsiewa go nad dużym obszarem.
Pełniąca funkcję anteny czasza paraboliczna kieruje wiązkę sygnału na wykonany w technologii mikrofalowej konwerter, który zmienia ją w sygnał TV. Dlatego modemy DVB umożliwiają również odbiór programów telewizyjnych transmitowanych przez satelitę. Prędkości transferu w technologii DVB są zbliżone do tych uzyskiwanych w telewizjach kablowych.
Jest jednak między nimi różnica, która bierze się z trudności uzyskania w połączeniach satelitarnych kanału zwrotnego, czyli wysyłania informacji od klienta do ISP (wymaga to zainstalowania nadajnika satelitarnego).
Z tego powodu najczęściej stosuje się tak zwany jednokierunkowy dostęp satelitarny. W takim układzie klient żądania \”do\” wysyła nie przez satelitę, ale dowolnym, innym kanałem. Może nim być na przykład linia telefoniczna albo telewizja kablowa.
Ze względu jednak na przenośność i niskie wymogi prędkości często wykorzystuje się do tego technologie używane w telefonii komórkowej: GPRS albo EDGE. Dlatego wielu dostawców sprzedających dostęp satelitarny, np. Go!nternet czy OnetKonekt, wraz z kanałem podstawowym oferuje również tani zakup połączenia zwrotnego w sieci któregoś z rodzimych operatorów telefonii komórkowej.
Internet w dżungli
Jeśli wybieramy się w mało zaludnione tereny, trudno liczyć na telewizję kablową lub sieć Ethernet. Wtedy nie mamy wyboru i jedyną szansą bycia online jest satelita. Niestety, na zupełne pustkowia nie dociera także sieć komórkowa, a to oznacza, że sygnał zwrotny musimy również wysyłać za pomocą przekaźnika satelitarnego. Dostęp zmienia się wtedy z jednokierunkowego na dwustronny. Aby go uzyskać, musimy dysponować modemem typu DVB-RCS, przenośną czaszą oraz zawrzeć umowę z odpowiednim dostawcą.
Urządzenia oraz abonament w dostępie dwustronnym są bardzo drogie: przeciętny koszt instalacji to około 12 tys. złotych, a abonament miesięczny za download 1 Mb/s to ok. 1,5 tys. zł. Jednak połączenia dwustronne mają niewątpliwą zaletę – ponieważ dzierżawimy kanał, który ma bezpośredni dostęp do satelity, nie istnieją ograniczenia co do ilości ściąganych danych.
W przypadku jednokierunkowych połączeń satelitarnych występują limity 1 GB tygodniowo. Po ich przekroczeniu prędkość pobierania spada o 20%. Kolejne pół giga, to następne 20% w dół i tak dalej… aż do wartości nawet 32 kb/s.
Wartości procentowe są orientacyjne i zależą od danego przypadku, ponieważ dostawcy usług satelitarnych najczęściej stosują politykę sprawiedliwego dostępu (Fair Use Policy). Polega ona na tym, że po przekroczeniu limitu najbardziej ogranicza się transfer tych użytkowników, którzy mają największy udział w puli ściągniętej przez daną grupę.
Wadą, która dotyczy obydwu rodzajów połączeń, jest opóźnienie pomiędzy wysłaniem żądania i reakcją sieci (ang. latency). Opóźnienie osiąga nawet kilka sekund i z tego powodu trudno stosować szybki, dwustronny dostęp satelitarny z technologiami takimi jak VoIP.
Radio \”Wolny Internet\”
Od pewnego czasu firma Tele2, dostawca internetu radiowego w Polsce, nie zabiega już o nowych klientów indywidualnych. Jednak rynek ciągle istnieje, zmienił tylko nieco profil i obecnie mierzy głównie w segment biznesowy. Zważywszy na osiągi i ceny trudno się dziwić, bowiem technologia LDMS zapewnia symetryczny transfer o prędkościach nawet do 155 Mb/s.
Z tego powodu może to być niezła alternatywa dla firm lub drobnych, lokalnych providerów. Ci ostatni po podłączeniu do radiolinii mogą odsprzedawać tani dostęp do internetu użytkownikom indywidualnym za pomocą, na przykład, technologii WiFi albo niewielkiej osiedlowej sieci LAN.
Po spektakularnej plajcie Formusa w 2002 roku na rynku zrobiło się trochę więcej miejsca i obecnie dostęp radiowy możemy uzyskać w prawie wszystkich większych polskich miastach. Nie jest on tani – instalacja ok. 1,2 tys. zł, a przeciętny abonament jest zbliżony do kosztów utrzymania łącza z dwustronnym dostępem satelitarnym.
Jednak dostęp radiowy to znacznie lepsze osiągi: szybki, w pełni symetryczny transfer, mniejsza awaryjność oraz – wbrew obiegowym opiniom – znacznie większa niezależność parametrów połączenia od warunków pogodowych.
Osiedla online
Tanie sieci osiedlowe to coraz częstsza alternatywa dla kablówek i łączy telefonicznych. Przyczyną takiego doboru docelowej grupy odbiorców wydają się niskie koszty tworzenia sieci szkieletowej, która w przypadku wielokondygnacyjnych budynków sprowadza się to puszczenia pojedynczej szyny przez wszystkie klatki. Po takim przygotowaniu podłączenie indywidualnego użytkownika wiąże jedynie z wywierceniem dodatkowej dziury w ścianie i położeniem kilku metrów kabla.
Najbardziej spektakularnym polskim wdrożeniem tego typu jest wrocławska sieć miejska e-Wro, która ma już 6,5 tys. użytkowników, a docelową liczbę stanowisk dyrektor rozwoju firmy zarządzającej siecią, Wojciech Urbański, szacuje na ponad 20 tys.
Transfery wewnątrz e-Wro limitowane są tylko technologią i osiągają nawet 100 Mb/s, a wszystko to można otrzymać w określonych dzielnicach Wrocławia za cenę 67 zł miesięcznie.
Budowa sieci w standardzie Ethernet wymaga inwestycji w terenie, co wiąże się z uzyskaniem stosownych pozwoleń oraz kosztami. Wady tej pozbawione są bezprzewodowe sieci WLAN. Najczęściej opiera się je o technologię WiFi, która wymaga od klienta jedynie zakupu modemu.
Transfer w tego typu sieciach osiąga nawet ok. 50 Mb/s, a opłaty miesięczne rzadko przekraczają 40 zł, ponieważ osiedlowy provider ponosi w przypadku sieci WiFi minimalne koszty, które sprowadzają się do opłacenia w miarę szybkiego łącza do dostawcy nadrzędnego oraz uruchomienia hotspotu.
WiMAX, czyli dostęp na maksa
Dziennikarze amerykańscy określili technologię WiMAX jako \”cellular killer\”, czyli zabójcę telefonii komórkowej. Nazwa jest trafna, ponieważ stacje bazowe WiMAX umożliwiają transmisję danych z prędkością dochodzącą do 70 Mb/s i – przynajmniej w teorii – działają w promieniu do 50 km. To znacznie większy obszar, niż standardowy zasięg przekaźnika GSM.
Jeśli połączyć to z faktem, że od kilku lat firma Intel pracuje na chipem będącym połączeniem mikroprocesora i odbiornika WiMAX i WiFi, diagnoza jest prosta – w niedługim czasie pojawią się telefony mobilne czwartej generacji, które wykorzystując VoIP, ominą drogie łącza operatorów telefonii komórkowej. Oznacza to dalsze rozczłonkowanie rynku telekomunikacyjnego i w efekcie obniżki cen.
Tyle kolorowych wizji, bo rzeczywistość przedstawia się trochę mniej różowo. Obecnie do odbioru sygnału WiMAX niezbędna jest antena o rozmiarach ok. 30 x 30 cm i dość kosztowny konwerter. Z tego powodu oraz rozmiarów samej anteny często stosuje się rozwiązanie hybrydowe, kiedy to sygnał WiMAX po konwersji zasila sieć lokalną np. za pomocą znacznie mniejszej gabarytowo technologii WiFi.
Jednak dyrektor SferaNet, Tomasz Mrowiec, jest dobrej myśli, ponieważ jeszcze w tym roku mają się pojawić na rynku dużo mniejsze urządzenia dostępowe. Ich koszt nie jest jeszcze dokładnie znany, ale dyrektor szacuje, że zamknie się on w granicach 300 $.
Oznacza to, że WiMAX stanie się dostępny dla znacznie szerszej grupy klientów indywidualnych, dla których abonament miesięczny w kwocie 80 zł jest do zaakceptowania, ale wysokie koszty instalacji ciągle stanowią barierę nie do przebycia.
Szybkość szybkości nierówna
Wybierając łącze wiele osób nie zwraca uwagi na szybkość uploadu, która określa, jak szybko dane wypływają z naszego komputera. Nawet jeśli głównie ściągamy pliki, nie jest to dobre podejście, ponieważ wiele sieci rozproszonych P2P, takich jak DC++ czy BitTorrent, w dużym stopniu uzależnia szybkość ściągania do tego, jak szybko sami dajemy ściągnąć innym.
Szybkość uploadu ma też ogromne znaczenie, jeśli na naszym komputerze mamy zamiar udostępnić jakąkolwiek usługę dla klientów w sieci. Im dany serwis wymaga więcej wysyłania, tym szybsze musimy mieć łącze. Nie należy tu jednak przesadzać.
Jeśli, przykładowo, uruchomiliśmy własny serwer WWW, którego przeciętna strona ma 10 kB, to nawet przy wartości upload zaledwie 64 kb/s pięciu użytkowników oglądających jednocześnie stronę nie powinno oczekiwać na jej ładowanie dłużej niż kilka sekund. Jeśli jednak na tym samym łączu mamy zamiar uruchomić radio internetowe dobrej jakości, to już dwóch użytkowników jednocześnie może mieć problemy z odbiorem.
Prywatny czy publiczny, dynamiczny czy statyczny?
Adres IP identyfikuje naszą maszynę w sieci. Oznacza to, że każdy jest unikatowy. Nie zawsze providera stać na taką rozrzutność i niekiedy stosuje wewnątrz własnej sieci rozmaite sztuczki, takie jak współdzielenie łącza za pomocą serwera proxy, albo techniki zwanej translacją adresów NAT. W takiej konfiguracji, choć nasz komputer ma własny IP, nie jest widoczny na zewnątrz sieci. W praktyce oznacza to, że nie jesteśmy w stanie świadczyć usług dla innych użytkowników internetu.
Skrzynki, limity i terminy
Wielu dostawców internetu kusi usługami dodatkowymi, takimi jak skrzynki pocztowe, czy miejsce na strony WWW. Jest to oczywiście pewien atut, ale w praktyce okazuje się bez większego znaczenia, ponieważ miejsc, gdzie natrafimy na darmowy hosting stron domowych, czy bezpłatne skrzynki pocztowe jest bez liku. Co więcej, pozostaną one nasze, nawet gdy na dobre rozejdziemy się z providerem.
Nie bez znaczenia są jednak limity pobrań. Dostawcy nakładają je, aby ograniczyć ruch na styku własnej sieci z internetem. Najbardziej drastyczne ograniczenia mają miejsce w przypadku łączy satelitarnych, ale Neostrada nie pozostaje daleko w tyle: 7 GB miesięcznie to już mniej niż 2 GB tygodniowo, a więc mniej niż dwa filmy przyzwoitej jakości. Limity można jednak przekroczyć bez używania aplikacji typu P2P. Wystarczy tylko słuchać po kilka godzin dziennie ulubionej, internetowej rozgłośni radiowej.
Inny rodzaj zachęty dla klienta to kontrakty na czas określony. Wydaje się, że podpisując umowę na 24 miesiące i oszczędzając na tym 20% miesięcznie, robimy dobry interes. Czasami tak jest, ale może się zdarzyć, że już po miesiącu stwierdzimy wysoką zawodność łączy, które po kilka godzin dziennie potrafią być niedrożne. Jeśli dostawca przewidział w umowie punkt o okresowych przerwach w dostawach, to nie uda nam się zerwać umowy bez ponoszenia dodatkowych, często bolesnych kosztów.
Ostatnia rzecz, na którą warto zwrócić uwagę przed podpisaniem ostatecznej umowy, to możliwość współdzielenia łącza. Powiedzmy, że mamy w bloku kilku znajomych. Trzeba naprawdę niewielkiej wiedzy, aby wykupić jedno łącze i rozdzielić sygnał pomiędzy wszystkich za pomocą, na przykład, niewielkiej sieci WiFi, dzieląc się opłatami za abonament. Ta jakże pożyteczna dla naszej kieszeni czynność nie znajduje jednak aprobaty u dostawców.
Ten właściwy to połowa sukcesu
Odpowiedź na pytanie: jak znaleźć dobrego providera? jest może banalna, ale oddaje istotę sprawy. Należy zacząć od zasięgnięcia opinii na temat lokalnych dostawców osiedlowych, ponieważ często to właśnie oni oferują przyzwoite łącza po niskich cenach. Jeśli można zawrzeć umowę na czas nieokreślony, mamy już kartę sieciową czy modem WiFi, to warto zaryzykować.
Bardzo dobre parametry oferują też duże sieci telewizji kablowych. Niskie ceny, spore szybkości i częsty brak limitów na ilość ściągniętych materiałów, to tylko niektóre z atutów. Niestety, choć cenniki nie mówią o tym wprost, aby podłączyć się do internetu za pośrednictwem kablówki najczęściej musimy być już abonentem sieci i mieć wykupiony droższy pakiet programów.
Oferty takie jak dostęp satelitarny czy radiowy ciągle wydają się zbyt drogie dla przeciętnego użytkownika, ale gdy mieszka daleko od skupisk ludzkich, takie rozwiązanie wydaje się nieuniknione. Wtedy jednak warto rozważyć ofertę mobilną, której koszty eksploatacji mogą się zamknąć nawet poniżej kwoty 60 zł miesięcznie.
Istota dostępu
Sieć lokalna składa się urządzeń, które mówią tym samy językiem. Ten język nazywa się protokołem komunikacyjnym i jasno określa, czy napływająca informacja to porcja danych, czy też komenda w stylu \”potwierdzam odbiór\”, \”przygotuj się na więcej\” albo \”koniec transmisji\”.
Przesyłanie danych oprócz języka wymaga również fizycznego połączenia pomiędzy stronami. W sieciach lokalnych jego rolę pełnią różne kable, światłowody, fale radiowe, a nawet – w przypadku starszych łączy telefonicznych – miedziany drut.
Co ma jednak sieć lokalna do takiego molocha jak internet? Bardzo wiele, bo choć mnóstwo osób uważa ten ostatni za rodzaj ogromnej, obejmującej cały świat sieci komputerowej, w rzeczywistości jest on jedynie pewną strukturą logiczną. Jej najbardziej użyteczną cechą jest umiejętność przesyłania danych leżących w odmiennych sieciach.
Wynika z tego, że dostęp do internetu to po prostu fizyczne dołączenie do sieci lokalnej, w której prócz protokołu miejscowego obowiązuje również ten ogólny: TCP/IP. I to właśnie zapewnia ISP (Internet Service Provider), czyli ten, kto łączy cię z siecią. Dostarcza on zarówno medium komunikacyjnego, takiego jak linia telefoniczna, czy sygnał satelitarny, jak również lokalnego protokołu, na którym oparty jest TCP/IP. Wraz z tym ostatnim otrzymujemy adres IP i stajemy się jedną z maszyn współtworzących ogólnoświatową pajęczynę danych.
Dostępowy słowniczek
- ISP (Internet Service Provider) – instytucja lub osoba, która łączy z internetem. Oprócz sygnału ISP dostarcza niezbędny do połączenia osprzęt, jemu też płacimy miesięczny abonament za korzystanie z sieci.
- DSL (Digital Subscriber Line) – ogólna nazwa technologii szerokopasmowego dostępu do internetu. DSL znajduje zastosowanie zarówno przy liniach telefonicznych (ADSL, xDSL), jak i przy sieciach telewizji kablowych. W zależności od wariantu, DSL zapewnia transfer od 128 kb/s do 24 Mb/s.
- Ethernet – standard przesyłania informacji w lokalnych sieciach komputerowych. Obecnie do połączeń najczęściej stosuje się tak zwaną skrętkę, która w zależności od karty zapewnia transfer od 10 Mb/s do 100 Mb/s.
- DVB (Digital Video Broadcast) – standard przesyłu sygnału w telewizji satelitarnej. Zapewnia jakość obrazu zbliżoną do DVD. Stosowany w jednokierunkowych modemach satelitarnych przy odbiorze informacji z internetu.
- DVB-RCS – standard kodowania informacji w satelitarnych modemach dwustronnych. Zapewnia zarówno odbiór, jak i wysyłanie informacji do sieci za pośrednictwem stacjonarnego satelity telekomunikacyjnego.
- Modem – urządzenie przystosowujące transmisję do warunków ośrodków takich jak sygnał telewizyjny, telefoniczny czy satelitarny. Nazwa wzięła się od początkowych liter słów modulacja i demodulacja.
- LMDS (Local Multipoint Distribution System) – technologia radiowego, szerokopasmowego dostępu do internetu. Jeden nadajnik LMDS może pokryć obszar o powierzchni kilku kilometrów kwadratowych.
- WiFi – zestaw standardów do budowy bezprzewodowych sieci komputerowych. Operuje w paśmie 2,4 GHz i zapewnia transfer do 10 Mb/s. Budowane w tej technologii punkty dostępowe, czyli hotspoty, umożliwiają łatwy dostęp do internetu w hotelach, restauracjach czy bibliotekach publicznych. Często zamiennie z WiFi używa się określenia WLAN.
- WiMAX – nowoczesny standard przeznaczony do budowy sieci bezprzewodowych o dużym zasięgu. Jedna stacja bazowa oferuje przepływ do 70 Mb/s i zasięg do 30 km. W Polsce pierwszym wdrożeniem była struktura zbudowana przez firmę Crowley Data Poland dla Urzędu Miasta i Gminy w podwarszawskiej Zielonce.
Internet w podróży
Telefonia komórkowa coraz mocniej zahacza o rynek usług dostępowych dla internetu. Każdy z lokalnych operatorów może zapewnić połączenie z siecią na co najmniej cztery sposoby. Pierwszy, bazujący na protokole GPRS, ze zwykłej komórki teoretycznie jest w stanie \”wycisnąć\” 56 kb/s. W zasięgu tej technologii leży niemal cała Polska.
Następcą GPRS jest EDGE. Teoretycznie zapewnia on transfer rzędu 384 kb/s, ale użytkownicy twierdzą, że można liczyć zaledwie na 120 kb/s. Tu zasięg jest już znacznie mniejszy.
Za koncesję na UMTS każdy z krajowych tuzów telefonii komórkowej zapłacił w 2002 r. 650 mln euro. Jest to technologia tak odmienna od GPRS i EDGE, że nie można tu mówić o ewolucji. UMTS wymaga bowiem radykalnej zmiany struktury sieci. Z tego powodu, jak również w obliczu rosnącej w siłę technologii WiMAX, pokrycie terenu punktami UMTS jest niewielkie.
Aby korzystać z bezprzewodowego kontaktu z internetem, musimy wyposażyć laptop w odpowiedni modem. Po zainstalowaniu automatycznie poszukuje on najszybszej dostępnej w eterze opcji. Ostatnią z nich, oprócz wymienionych już GPRS, EDGE i UMTS, jest WLAN, czyli WiFi. Modem potrafi się połączyć zarówno z hotspotem nadającym na koszt miasta, jak i z płatnym punktem dostępowym. W tym drugim przypadku musi on należeć do sieci, z której abonamentu korzystamy.
Przetestuj łącze
Wpisując w przeglądarkę adres: http://www.numion.com/YourSpeed/ wejdziemy na stronę, która za pomocą odpowiedniego apletu przetestuje rzeczywistą szybkość download, upload oraz opóźnienie transferu.
Ta ostatnia cecha jest istotna dla połączeń satelitarnych, które ze względu na duże, dochodzące do 150 tys. km, dystanse przesyłowe mogą powodować wyraźne opóźnienia pomiędzy żądaniem a reakcją sieci. Ceną tej \’darmowej\’ usługi, jest konieczność oglądania dziesiątków reklam, których ładowanie stanowi materiał pomiarowy
Szybkości uzyskiwane przy ładowaniu danych z różnych witryn zależą od tego, jak nasz ISP jest z nimi połączony. Na stronach http://www.speakeasy.net/speedtest/ możemy zmierzyć szybkość w stosunku do jednego z wielu serwerów firmy.
Test przebiega w dwóch etapach: w pierwszym mierzona jest szybkość download, w drugim upload. Zmiana serwera docelowego może zmienić szybkość nawet do 20%
Płacąc za szybkość łącza, w rzeczywistości opłacamy jedynie połączenie do dostawcy. Rzeczywista szybkość transferu zależy od tego, jakimi łączami na świat dysponuje nasz ISP. Możemy to sprawdzić na określonych stronach WWW.