Twórcy Skate, zamiast kopiować znaną z serii Tony Hawk mechanikę, postanowili na nowo zdefiniować gatunek gier skejtowskich. Stworzyli grę, która nie tylko rzuca tasiemcowi z Neversoftu wyzwanie, ale bez wątpienia wychodzi z tej rywalizacji zwycięsko.
Grę rozpoczynamy od stworzenia
własnego skejta. Opcji kreacji postaci mamy stosunkowo niewiele – nie możemy
grać kobietą ani zmienić wzrostu naszego alter ego. Niemniej te drobne wady przytłacza
cała gama zalet produkcji EA Black Box. Najważniejszą nowością Skate jest unikalny system kontroli.
Lewa gałka analogowa odpowiada za ruchy ciała, prawą zaś kontrolujemy deskę. Przykładowo,
wykonanie podstawowego ollie polega na skierowaniu prawego analoga w dół, a następnie gwałtownym
ruchu do góry. Im dłużej gałka pozostanie w pozycji do dołu, tym wyżej
wyskoczymy.
Ten nowatorski system sprawdza się w grze doskonale, choć jego perfekcyjne opanowanie
zajmie trochę czasu. W grze mamy dwie drogi rozwoju kariery naszego skejta,
powiązane z dwoma zupełnie różnymi
magazynami skejtowskimi.
Skateboard Mag pozwala nam
zasmakować życia profesjonalisty,
który przygotowuje się do kolejnych sesji zdjęciowych, bierze
udział w turniejach itd. Trasher natomiast
to droga \”hard-core\’owca\”,
który nie przykłada wagi do oficjalnych laurów.
Zasadniczo kariera w obu przypadkach przebiega podobnie.
Mamy zatem sesje
zdjęciowe dla danego magazynu,
miniturnieje, a także nagrywanie
30-sekundowych filmików,
na których musimy wykonać konkretne
triki oraz uzyskać wymagane
minimum punktowe – i to te ostatnie
zadania należą do najtrudniejszych
w grze, często będziemy
dosłownie ślęczeć przed telewizorem
i próbować wykonać perfekcyjną
serię trików.
Różnice między obiema ścieżkami rozwoju są dość subtelne – \”hard-core\’owiec\” większość zadań
musi wykonywać w strefach, w których nie wolno jeździć, zaś
turnieje zastąpione są tzw. Death
Race, czyli szalonymi wyścigami. Obie drogi kariery są długie i obie
możemy ukończyć jednym skejtem.
W obu będziemy wybierać sponsorów między innymi deski
czy butów. I mimo wszystko autorom
udało się zachować spore
urozmaicenie, które nie pozwala
na nudę.
Osobną grupę stanowią adania z kategorii Own
the Spot. W mieście mamy 20 punktów, w których na określonym
obiekcie musimy wykonać dowolny trik, uzyskując minimalną
wymaganą liczbę punktów. Autorzy Skate postawili
zdecydowanie na realizm. W grze od punkowych ostrych riffów,
po hip hop.
Autorzy zadbali też o system nagrywania filmików z własnych
wyczynów. Możemy nie tylko wybrać jedną z pięciu kamer, ale także zmienić prędkość odtwarzania
(zwolnione tempo obrazu to także zwolnione tempo dźwięku)
czy stosowany filtr obiektywu. Gotowy film możemy przesłać na serwery EA, a następnie oglądać na zwykłym komputerze w formacie flash wideo.
Na deser pozostaje nam tryb wieloosobowy, pozwalający na zabawę
do 6 osób. Od strony rodzajów gier i samej rozgrywki – wyborny.
Od strony stabilności – fatalny.
Wystarczy bowiem, by jeden gracz w trybie online miał
kiepskie łącze albo lagował i wówczas problemy mają wszyscy uczestnicy sesji. W takich trybach,
jak Spot Battle czy Skate, lagi innych nie mają żadnego wpływu na zabawę, ale w trakcie sesji
jamowych, czy tzw. Death Race, zabawa traci sens. Niemniej, jeśli
zdarzy się, że wszyscy gracze maja dobre łącze – multi w Skate potrafi
wciągnąć.
Podsumowując, Skate to doskonała gra zręcznościowa dla
wszystkich miłośników deskorolki. Autorzy, zamiast kopiować wzory
z serii Tony Hawk, stworzyli grę wyjątkową,
realistyczną i innowacyjną. Nie ustrzegli się wad, ale
przytłaczająca liczba zalet sprawia, że możemy być świadkami
narodzin wybitnej serii realistycznych
gier skejtowskich. Czekamy na Skate 2!
Galeria zdjęć
Dystrybutor: Electronic Arts Polska
Platforma: Playstation 3, Xbox 360
Artykuł ukazał się w czasopiśmie \”Młody technik\” nr 02/2008