Nie musisz pracować więcej i ciężej, aby osiągnąć lepsze rezultaty w tworzeniu stron internetowych. Wystarczy, że będziesz projektował z głową. Oto najlepsze wskazówki, które pomogą zwiększyć twoją efektywność.
Czy miałeś kiedyś dzień, kiedy nie udało ci się nic zrobić lub martwiłeś się o to, że nie wyrobisz się na wyznaczony termin? Pewnie wydawało ci się, że projekt nad którym pracowałeś, nigdy się nie skończy?
Wszyscy chcielibyśmy móc pracować szybciej i bardziej wydajnie, ale często nie ma wolnej chwili, aby się zastanowić jak to zrobić. Można śmiać się z tej pokręconej logiki, ale to ani trochę nie przybliża nas do rozwiązania tego problemu.
Nie znaczy to jednak, że aby przestawić się na nowy system pracy, trzeba wziąć miesiąc wolnego na przygotowania. W praktyce największe efekty daje wprowadzanie małych zmian.
W tej serii artykułów zajmiemy się pomysłami na niewielkie usprawnienia, które pomagają zwiększyć efektywność we wszystkich dziedzinach twojej pracy, począwszy na opracowywaniu wstępnych pomysłów poprzez design i programowanie. A także w odniesieniu do warunków pracy i zarządzania projektami.
Powrót do podstaw
W obecnych czasach nie dziwi, że każdy kto tylko liznął tematu projektowania stron, od razu sięga po Dreamweavera i Photoshopa. Ma to więcej z rzucaniem się na głęboką wodę niż z efektywną, rozsądną pracą. \”Efektywność w odniesieniu do projektowania oznacza, że na pierwszym miejscu stawia się pracę nad dobrym pomysłem\” – tłumaczy Simon Crab z serwisu Lateral. \”Oprogramowanie może pomóc w uproszczeniu procesu pracy, ale jeżeli twój pomysł jest kiepski, żadne narzędzia tutaj nie pomogą\”.
Simon Crab radzi: odejdźmy od komputera. \”Można w to wierzyć lub nie, ale kiedyś projektanci tworzyli wspaniałe prace tylko za pomocą ołówka i nożyka\” – przypomina. \”Jednak obecnie webdesignerzy mają przekonanie, że komputer rozwiąże każdy problem, jeżeli tylko będzie się przed nim dostatecznie długo siedzieć\”. Jego zdaniem problem polega na tym, że postępując w ten sposób, nakładamy na siebie ograniczenia, unikając szansy na spotkanie różnych niezaplanowanych zdarzeń, które zwykle kształtują pomysł i dają źródło inspiracji. Zamiast wpatrywać się w ekran Photoshopa, powinniśmy wyjść na zewnątrz, oglądać wystawy, czytać książki i po prostu spacerować po okolicy.
Nasz rozmówca wskazuje także na to, że powrót do podstaw pozwala często określić, czy nasze pomysły są udane. \”Dobrym testem jest próba wytłumaczenia prostymi słowami pomysłu komuś nie związanemu z komputerami\” – mówi. \”Jeżeli nie dasz rady treściwie wyjaśnić swojej koncepcji i nakreślić jej kształtu, to prawdopodobnie nie jest to dobry pomysł\”.
Crab zaleca rozrysowywanie pomysłów na kartce papieru, zamiast na ekranie komputera. Kreśląc ołówkiem, wybieramy prostotę, a to owocuje lepszymi koncepcjami. \”Komputer to tylko efekty i zaciemniona przejrzystość\” – mówi.
Ekspert od użyteczności Jakob Nielsen także jest zwolennikiem stosowania prostych narzędzi: \”Najważniejszymi narzędziami dla web designera są ołówek i spory zapas papieru\” – przekonuje. \”To jest wszystko, czego potrzebujesz do testów na użytkownikach – efektowne laboratorium jest zbędne. Po prostu usiądź obok klienta i patrz, jak próbuje korzystać z twojej strony internetowej\”.
Nielsen zaleca stosowanie papierowych projektów już na wczesnym etapie oceniania reakcji użytkowników: \”Zamiast skupiać się na pisaniu kodu i dopieszczaniu detali w Photoshopie, przygotuj papierowy prototyp strony. Dopracuj podstawowe funkcje, architekturę informacji i strategię zamieszczania treści – wszystkie te rzeczy są bardziej istotne, niż dopasowanie schematu kolorów\”.
Mniej narzędzi
Gdy wreszcie włączysz z powrotem swój komputer, ważne jest abyś miał do dyspozycji najlepsze dostępne narzędzia do zarządzania projektami i pracy w grupie. Webdesigner i dziennikarz Jeff Zeldman jest fanem oprogramowania Basecamp od serwisu 37Signals. Podobnie Andy Budd, dyrektor firmy Clearleft zajmującej się analizą użytecznością: \”Swobodnie korzystamy z narzędzi takich jak Basecamp, aby informować wszystkich o podjętych decyzjach\”. Budd dodaje: \”Te narzędzia udostępniają także pomocne archiwum, gdy zachodzi potrzeba sprawdzenia wcześniejszych dyskusji, a przy tym są znacznie lepsze niż niepełne i wielowątkowe dyskusje prowadzone przez pocztę e-mail\”.
Jason Fried, założyciel serwisu 37Signals, ceni sobie takie pochwały, ale jest zdania, że produkty jego firmy radzą sobie dobrze na rynku z jednego powodu – potrafią mniej niż konkurencja. \”Radzą sobie naprawdę doskonale z kilkoma rzeczami\” – wyjaśnia. \”A gdy produkty sprawdzają się w tych kilku dziedzinach, od razu przyjemniej się z nimi pracuje, są także prostsze do nauki i zrozumienia\”.
Najbardziej skuteczne narzędzia to często te najprostsze – np. młotek, gwóźdź lub ołówek. Efektywność pogarsza się, gdy zaczynamy wszystko komplikować. \”Na przykład z białą kartką papieru możesz zrobić dosłownie wszystko, ale gdy naniesiesz na nią linie, wówczas nie będzie się tak dobrze nadawała do rysowania. Dodaj kratkę i wtedy będzie się na niej gorzej pisać\” – tłumaczy Fried. Czym więcej dodatków, tym mniej użyteczne staje się dane narzędzie dla większości ludzi. Może ono być doskonałym rozwiązaniem dla specjalistów, ale dla większości pozostanie i tak mało interesujące.
Warto mieć pewność, że twoje narzędzia faktycznie pomagają ci w pracy, zamiast tylko robić takie wrażenie. Khoi Vinh, dyrektor artystyczny serwisu NYTimes.com, ma radykalny pogląd na tzw. aplikacje \”GTD\” (Get Things Done – doprowadzenie roboty do końca). \”Dopóki naprawdę nie masz pewność, że GTD jest dla ciebie, nie zawracaj sobie tym głowy\” – twierdzi. \”To przereklamowane rozwiązanie i bardziej polega na czerpaniu przyjemności z organizowania systemu dla rzeczy, które mają być zrobione, niż na faktycznym ich robieniu\”.
Często bardziej praktycznym rozwiązaniem jest określenie prostych reguł dla istniejących narzędzi, np. wprowadzenie zasady nietrzymania nieprzeczytanych e-maili w skrzynce odbiorczej. Taką metodę ceni sobie Andy Budd: \”Bez poczekania odpowiadam na e-maile, które nie zajmą więcej niż 5 minut mojego czasu. Pozostałe wiadomości przenoszę do katalogów takich jak \”akcja\”, \”odpowiedz\”, \”oczekujące\”, czy \”stare\” – wyjaśnia. \”Następnie, gdy mam wolne pół godziny, odrabiam wszystko za jednym zamachem\”. Trzymając się takiego systemu nie powinieneś znaleźć się w sytuacji, gdy przypomnisz sobie o wysłaniu odpowiedzi do potencjalnego klienta z zeszłego tygodnia.
II część artykułu w środę (31.12.2008)