Projektowanie i programowanie rozwijają się tak szybko, że często trudno nadążyć za najnowszymi trendami i technikami. Jason Walsh rozmawiał z 11 najlepszymi projektantami, którzy wyjawili mu, co przyniesie najbliższa przyszłość.
Jedną z najlepszych porad dla osób zawodowo zajmujących się tworzeniem stron jest powrót do myślenia o projekcie. Mając do dyspozycji pełną gamę ekscytujących nowych technologii na horyzoncie zbyt łatwo można oderwać się od kreatywności. Nowe technologie mają siłę przyciągania, ale ulegając pokusie patrzenia na serwisy jedynie z perspektywy technologii sprawiamy, że nasz projekt zamienia się w mechaniczne ćwiczenie.
Clifford Boobyer z Firedoga (http://www.firedog-design.co.uk) wyjaśnia, że w centrum procesu tworzenia jest myślenie w kategoriach projektanta.
– Mamy cały styl burleski, który będzie dominować w przyszłym roku – mówi. – Punk jest także interesujący, ale nie postawiłbym na niego. Wymaga spowolnienia ekonomii i ludzi, którzy naprawdę wpadliby w depresję (po to, by ich to dotyczyło).
Boobyer nadal sądzi, że w nadchodzących miesiącach tradycyjne umiejętności projektantów poparte twórczym naśladownictwem znacząco zmienią wygląd serwisów. – To będzie ledwo uchwytny bunt, spójrzmy na ikonograficzne obrazy, które stworzył Banksy – mówi Boobyer.
Presja ze strony współczesnego romantyzmu, a także rodzaj napięcia związany z pragnieniem tworzenia ikonoklastycznych prac i wyjściem naprzeciw potrzebom klientów jest dobrym czasem na powrót do podstaw, co zresztą robią projektanci. Wszystkie formy projektów w swojej podstawie rozwiązują problemy i sprawiają, że wszystko działa. Dla projektantów sieciowych oznacza to konieczność nauczenia się komunikowania jako najważniejszej umiejętności.
– Komunikaty korporacyjne nie trafiają do młodych. Marka musi mówić współczesnym językiem naszych czasów – wyjaśnia Boobyer.
Jeśli jednak spojrzymy na funkcjonowanie nowych trendów w internecie, to wyrażanie ich w nowoczesnym języku kuleje. Zresztą cała branża zdaje się mieć obsesję na punkcie najnowszych trendów. Tradycyjnie na projekty drukowane poświęcano więcej czasu, niż na projekty interaktywne. Jednak przy całej presji ze strony sieci nie można sobie pozwolić na siedzenie i zastanawianie się, co poszczególne części projektu miały powiedzieć i do kogo miały przemówić.
To nie tylko teleologia, którą można przywołać z projektów drukowanych. Staromodne rzemiosło w dłuższej perspektywie także dowodzi swojej przydatności.
Tony Hogqvist, dyrektor kreatywny w szwedzkiej firmie Perfect Fools (http://perfectfools.com) wyjaśnia:
– Musimy pamiętać o zasadach tradycyjnego projektowania – jak wygląda struktura strony, co to jest dobra typografia itd. Gdy te zasady przyswoi dzieciak, który wychował się na sieci, często powstają najlepsze prace.
Greg Storey (http://airbagindustries.com) także radzi wszystkim projektantom powrót do podstaw:
– Wyłączmy internet, oderwijmy się od Photoshopa i spróbujmy nauczyć się, co tylko możemy o świecie projektów graficznych zanim pojawił się Netscape – mówi.
– Projektowanie stron takie jakie znamy dzisiaj rozpoczęło się od druku, telewizji i gier. Projektanci stosowali zasady projektowania, które znali, następnie przeszczepiali swoją wiedzę na grunt HTML-a. W tych pionierskich dniach bardzo łatwo było rozpoznać, jaki projektant pracował nad stroną. Dobrzy projektanci potrafili bazować na wcześniejszym doświadczeniu i wiedzy zebranej dzięki studiowaniu zasad swojego wcześniejszego powołania.
Twierdzi także, że projektanci nie powinni brać pod uwagę jedynie szerszego świata projektów, ale także interesować się ludźmi, którzy tworzyli.
– Aby z powodzeniem rozwijać się jako projektant sieciowy, trzeba odrzucić Photoshopa i zostawić Moleskine w domu – mówi. – Znajdźmy chwilę i starajmy się nauczyć więcej o tych, którzy byli przed nami. Dowiedzmy się, jak rozpoczynali, co miało wpływ na ich twórczość i dlaczego akurat dokonali takich, a nie innych wyborów w kwestii kolorów, elementów, typografii i kompozycji. Przestudiujmy ich działania przy tworzeniu projektów i zastanówmy się, jak moglibyśmy z nich skorzystać w naszej pracy.
– Podążajmy ścieżką, którą przeszło już wielu ludzi, którzy przestawili się na projekty graficzne w XX w. i gwarantuję, że staniemy się lepszymi projektantami.
Odnalezienie swojego miejsca
Dni, w których programiści są jednocześnie twórcami projektów są policzone, tak jak dni projektantów majstrujących przy kodzie. Dlaczego? Gdyż za wyjątkiem kilku geniuszów zbyt mało ludzi uważa za możliwe paranie się obydwiema dziedzinami, zwłaszcza w obliczu presji komercyjnego środowiska.
W swojej charakterystycznej opinii na temat motion graphic Stephen Shaw nie jest odosobniony. Tony Hogqvist wyjaśnia: – Motion graphics stała się czymś więcej niż standardem. Tradycyjne sztuki wideo i filmowa mają dla projektantów zasadnicze znaczenie – mówi. – Dostrzegam też większą obecność elementów trójwymiarowych, gdyż można zrobić wszystko z tym interaktywnym materiałem za pomocą oprogramowania, a i budżety są coraz lepsze. Sieciowe agencje i projektanci powinni korzystać z możliwości, jakie daje trójwymiarowość.
Stephen Shaw, dyrektor kreatywny we Franku (http://frankbelfast.com), daje przykład: – Motion design jest dla ekranu niezwykle ważny – mówi. – Projektanci już dawno posiedli niezbędne umiejętności i w ten sposób lepiej wykorzystują swój czas, niż gdyby mieli uczyć się, jak zbudować własny system zarządzania treścią. Ich obowiązkiem jest stać się lepszymi w węższym zakresie. Dzięki temu klienci mają lepsze rozeznanie w tym, co aktualnie kupują – mówi.
Według Hogqvista to jest jak tworzenie możliwości dla małych studiów, które posiadły wystarczające umiejętności, by zabrać zlecenia agencjom reklamowym.
– W branży rozpoczął się proces rozchodzenia się. Nadal potrzebujemy agencji reklamowych, ale wraz z pojawieniem się Web 2.0 ludzie pozyskują informacje online i to przeraża agencje reklamowe, które zazwyczaj mówiły ludziom, co mają myśleć, a jeśli to konieczne, podeślą specjalistów. Mniejsze studia liczące 4-5 osób będą coraz bardziej wyspecjalizowane.
Dostęp do użytkowników
Jaka jest korzyść ze strony, której nie mogą używać odwiedzający? Wreszcie kwestie użyteczności i dostępności znalazły się w głównym nurcie zauważanym przez projektantów. 2007 to będzie rok, w którym projektanci po prostu będą musieli się upewnić, że ich praca jest dostępna.
– Najważniejszą kwestią, o której nie dyskutowaliśmy w ubiegłym roku, jest PAS 78 – mówi Julie Howell z Fortune Cookie (http://www.fotunecookie.co.uk). Howell, prawdopodobnie najlepszy brytyjski ekspert dostępności, wyjaśnia, że PAS 78 lub Publicly Available Specification 78 (której była technicznym redaktorem) jest przewodnikiem British Standard Institution po dobrej praktyce dostępnych, użytkowanych stron WWW. – To przewodnik, który krok po kroku opisuje, jak można to zrobić – mówi.
Howell wyjaśnia, że przewodnik jest niezbędny nie dlatego, że projektanci nie przejmują się kwestiami dostępności, ale dlatego, że kwestie dostępności nie są w pełni rozumiane.
– Projektanci przejawiają dużo dobrej woli wobec niepełnosprawnych użytkowników sieci, jednak wydaje się, że są braki w umiejętnościach. (PAS 78 można przeczytać online pod adresem http://www.bsi-global.com/ICT/PAS78/index.xalter.)
W licznych kwestiach dotyczących użyteczności, zdaniem Howell, programiści i projektanci muszą ramię w ramię przestawić się na nowy sposób myślenia.
– Śledzenie wzroku to coś, czym zaczynamy się zajmować. To jak wejście do wewnątrz głowy użytkownika i poprawianie nawigacji i dawanie ludziom tego, czego oczekują.
Interakcja
Wraz z projektami stworzonymi na bazie standardów – co teraz jest koniecznością – Ajax stał się przedmiotem zainteresowania świata projektantów od przeszło roku.
Przerabiajmy strony, aby za pomocą Ajaksa zmieniać to, co w nich płaskiego i statycznego w twór nacechowany dynamiką. Pomyślmy o tym jak o logicznym rozszerzeniu systemów zarządzania treścią (CMS). Owe systemy umożliwiają tworzenie szybciej zmieniających się stron poużytecznoprzez ich udoskonalenie od zaplecza. Ajax robi to samo, tyle że jest to widoczne bezpośrednio dla użytkowników.
– To coś podobnego do Flasha – mówi Bennett- Chamberlain. – Gdy tylko się pojawił, był nadużywany, gdyż programiści nie wiedzieli dokładnie, co można zrobić z tym nowym narzędziem. W miarę upływu lat, po udoskonaleniach, ludzie potrafią zrobić za jego pomocą naprawdę niezwykłe rzeczy.
Rezydujący w Londynie Mike Stehnouse (http://www.donotremove.co.uk) w dużym stopniu zgadza się z tą opinią.
– Nie mogę uwierzyć, jak szybko przeskoczył z marginesu do głównego nurtu. Uważam, że obecnie Ajax jest solidnym modelem dla interakcji sieciowej strony.
– W dużej mierze to zasługa Google i Yahoo – był stosowany z dużym entuzjazmem, umożliwiając odświeżanie części strony. Według mnie będzie się dalej rozwijać. Pracuję z apletami Javy i Ajaksem (AppleJax – świat potrzebuje nowego modnego określenia), gdyż przy rozwiązaniu pewnych problemów muszę korzystać z obydwu. Mogę wyobrazić sobie mnóstwo innych kombinacji technologii, których można użyć jednocześnie po to, by uzyskać lepszy efekt na stronie.
W całej tej dyskusji na temat Ajaksa, bez wspominania o CSS i o sieciowych standardach, łatwo można by pomyśleć, że w ubiegłym roku królował Flash. Może i tak właśnie było. Jednak w przyszłym roku nadal będzie technologią roku, więc branie się za bary z różnymi możliwościami i nadchodzącymi funkcjami jest koniecznością.
Ważne będzie to, w jaki sposób elementy Flasha są zintegrowane ze stroną. W tym roku nadal będziemy obserwować wzrost korzystania z elementów we Flashu. Będą to jednak raczej reklamy, animacje lub treści interaktywne, a nie coraz więcej stron zbudowanych całkowicie za pomocą tej aplikacji. W miarę jak technologia dojrzewa, jej możliwości są też wyznacznikiem prawdziwych aplikacji online.
– Flash stał się tak potężny jak Java, o ile nie bardziej – mówi Paul Neave (http://www.neave.com). – Flash 9 i Flex 2 są przyszłością Flasha, tak jak niezwykły projekt o nazwie Apollo, umożliwiający programistom korzystającym z Flasha, HTML-a i JavaScirptu użyć swoich umiejętności do budowy pulpitowych aplikacji. Flash rozwija się na tak wiele różnych sposobów, że trudno powiedzieć dokąd zmierza, ale nie ma miejsca, do którego by nie podążał.
Adam Boozer, dyrektor kreatywny w mieszczącej się w Atlancie firmie IQ Interactive (http://www.iqtv.com), ma wrażenie, że zmienia się natura Flasha.
– Wraz z Flashem 8 możemy tworzyć bardzo duże wideo na naszych stronach, jednak efekt będzie \”płaski\”.
Według Boozera projektanci muszą zwracać większą uwagę na integrację naprawdę interaktywnych elementów z resztą strony.
– W 2007 r. wideo znajdzie zastosowania przy tworzeniu efektów specjalnych oraz innych elementów interaktywnych.
– Bardzo potrzebujemy ludzi, którzy rozumieją ruch i mogą połączyć swoje umiejętności z Flasha i After Effects. Granica między nimi musi zostać złamana.
Robienie biznesu
Według Khoi Vinh (http://www.substraction.com; http://nytimes.com), dyrektora projektu serwisu New York Times- NYTimes.com, dobrą radą jest myślenie w kategoriach biznesowych.
– Coraz więcej pieniędzy trafia do internetu, dlatego musimy stwarzać dobre podstawy dla opracowania dobrego projektu – mówi.
– Spojrzenie na projekt serwisu od strony biznesowej pomaga w rywalizacji z konkurencją – mówi Vinh, zauważając wzrost liczby materiałów na temat projektowania w magazynach takich jak Business Week.
Greg Storey wyraża podobne zdanie.
– Nauczmy się tego, jakimi regułami rządzi się ekonomia, kto kupuje projekty i dlaczego to robi. Nauczmy się jak szukać pracy, zamiast czekać aż ktoś się do nas zgłosi. Nie wystarczy jedynie doskonalić swoich umiejętności. Konieczne jest też wzbogacanie wiedzy na temat tego w jaki sposób nasze serwisy są dopasowane do świata biznesu.
Uważam, że dopóki nie zrozumiemy, gdzie w światowej ekonomii znajduje się prowadzony przez nas biznes, dopóty nie jest możliwy jego aktywny wzrost.
Celem Vinha w jego pracy także jest osiąganie coraz większej unikatowości.
– Przed NYTimes.com są wyjątkowe wyzwania. Staramy się nie tylko tworzyć szablony – próbujemy bardziej przygotowywać je pod kątem artystycznym.
Bądźmy elastyczni
Mike Davidson, projektant i założyciel Newsvine (http://www.newsvine.com), uważa elastyczność za najlepszą poradę, jakiej można udzielić projektantom w tym roku.
– Sądzę, że skupienie się na elastyczności to coś, z czym można wiązać nadzieję. To, co chcemy zrobić z naszą stroną, można opracowywać i zmieniać z miesiąca na miesiąc i z kwartału na kwartał.
Własne doświadczenie Davidsona ze stroną redagowaną przez użytkowników Newsvine przywiodło go do następujących wniosków:
– Projektowanie stron, tak by brali w tym udział użytkownicy jest bardzo trudne, gdyż projekt powstaje zanim mamy jakąkolwiek treść – mówi. – Bezcelowe jest przyjście z gotowym pomysłem i stosowanie go (jeśli nie działa). O wiele lepiej jest monitorować sposób korzystania ze strony i przystosowywać ją do zaobserwowanych zachowań.
Ostatecznie w radzie Davidsona jest coś prawdziwego w o wiele szerszym znaczeniu. Najlepszą radą, jaką można dać komukolwiek odnośnie strategii w tym roku to otwartość na zmiany.
Clifford Boobyer
Możliwości nadawcy
Clifford Boobyer z Firedoga wyjaśnia, że internet to naturalne miejsce dla kompanii telewizyjnych chcących rozwijać i cementować swoje marki, a także wzmacniać relacje z widzami. – Niektóre z materiałów, które się pojawiają, są związane z telewizją – mówi. – Na pierwszym miejscu jest BBC. Ma nieprawdopodobną ilość materiału w kategoriach marki, przy bardzo niedużym czasie ekranowym – mówi.
Według Boobyera potrzeba lepszych stron wspierających programy telewizyjne, a nawet produktów ubocznych w rodzaju internetowego wideo, jest napędzane przez zmieniającą się naturę internetu.
Dla sieciowych profesjonalistów kluczowe jest dostanie się do tego świata, umiejętność rozmowy językiem nadawców i rozwijanie umiejętności, których ci potrzebują. – Nadawcy są świadomi zagrożeń ze strony YouTube – mówi.
Projektanci powinni rozmawiać z tradycyjnymi nadawcami, takimi jak BBC czy Carlton Networks, na temat możliwości przeniesienia tradycyjnych marek online.
Julie Howell
Dostęp do informacji
To dla mnie frustrujące, że idea dostępności stała się głównym trendem – powinna być nim cały czas. W ograniczonym w czasie zainteresowaniem tematem dostrzegam zagrożenie – mówi.
Bardzo zaskakujące. Howell była w końcu liderką dostępności do stron dla National Institute for the Blinds i redaktorem technicznym nowego przewodnika PAS 78 dla British Standards Institution oraz Disability Research Institution.
Według Howell nie wystarczy, że strony są zaprojektowane z myślą o potrzebach niepełnosprawnych użytkowników. – Większość z 8,6 miliona niepełnosprawnych na terenie Wielkiej Brytanii ma niewielkie upośledzenie, które zmienia się wraz z upływającym czasem i może postępować.
Howell dostrzega dobrą wolę w chęci zmiany stanu na lepszy. – Spotkałam bardzo niewielu projektantów, którzy nie rozumieli zagadnienia dostępności. To byli zazwyczaj klienci. Wielu z nich być może pierwszy raz miało do czynienia z niepełnosprawnymi.