Prezentowaliśmy już mnóstwo porad związanych z tworzeniem nowoczesnych serwisów internetowych. Te jednak ostatecznie muszą zostać umieszczone na jakimś serwerze. Tym razem pomagamy wybrać odpowiedni hosting, tłumaczymy zawiłe pojęcia i demaskujemy ukrywane często fakty, na które warto zwrócić uwagę.
W Polsce istnieje ponad setka firm zajmujących
się hostingiem, w tym kilkadziesiąt
silnie koncentrujących się na takiej
działalności. Webmasterzy mają więc powód do
radości, bowiem jest w czym wybierać. W praktyce
jednak oferta nie jest zbyt mocno zróżnicowana.
Konkurencja pomiędzy mniejszymi firmami opiera
się najczęściej na cenach oraz podejściu do klienta.
Trudno jednak wybrać właściwą firmę, gdy ze
specyfikacji atakuje nas mnóstwo liczb i zawiłych
pojęć. Nawet osoby orientujące się w temacie
mogą czasem pogubić się w wyborze najważniejszych
elementów oferty. Ponadto dobrze jest mieć
świadomość, w jaki sposób poszczególne elementy
oferty mogą wpływać na cenę.
Wszystko po to, aby
z jednej strony nie przepłacać, ale z drugiej – potrafić
odrzucić oferty podejrzanie tanie.
Artykuł ten potraktuj jako swoisty przewodnik
po ofertach hostingowych. Nie stanowi on w żadnym
razie pełnego przeglądu rynku.
Powierzchnia serwera
Gdyby pokusić się o wybranie jednego parametru
serwera, na który przeciętny klient zwraca największą
uwagę, należałoby powiedzieć o powierzchni dyskowej.
W zapytaniach ofertowych i oczekiwaniach ze strony
klientów najczęściej pojawia się właśnie określenie
pojemności hostingu. Na licznych forach znajdziemy
pytania o \”mały hosting\” czy też \”duży serwer\”.
W praktyce znaczenie tego parametru jest przeceniane.
Trwa technologiczny wyścig producentów
pamięci masowych, dzięki czemu niemal z miesiąca
na miesiąc za tę samą kwotę można kupić większy
dysk. Dlatego powierzchnia dyskowa już dawno
przestała być znaczącym kosztem usługi hostingowej,
czego efektem są gigantyczne pojemności
oferowanych kont. Hosting o wielkości kilku czy kilkunastu
GB stał się standardem i można go nabyć
już za kwoty kilkudziesięciu złotych rocznie.
Warto więc wybierać hostingi o dużej pojemności,
ale nie traktować tego jako podstawy przy porównywaniu
ofert. Tak naprawdę duże pojemności
przydadzą się tym, którzy planują uruchomić spore
serwisy multimedialne, a także firmom zamierzającym
tworzyć dużą liczbę skrzynek mailowych dla
swoich pracowników.
Poczta potrafi bowiem zająć sporą część
z dostępnej przestrzeni. Dzieje się tak, ponieważ
większość operatorów odlicza z ogólnie dostępnej
pojemności miejsce zarezerwowane na skrzynkę.
Jeśli więc dysponujesz hostingiem o pojemności
1 GB, możesz utworzyć na nim maksymalnie 10
skrzynek e-mail po 100 MB (a i to niekoniecznie,
bowiem należy przewidzieć jeszcze nieco miejsca
na stronę WWW). Przestrzeń zostanie uznana za
wykorzystaną, nawet jeśli konta pocztowe będą
w rzeczywistości niewykorzystywane.
Pozostaje pytanie o to, ile miejsca zarezerwować
na samą stronę internetową. Prosta firmowa
strona WWW, stanowiąca podstawową wizytówkę
firmy, zawierająca zdjęcia oferowanych produktów
i usług oraz kilka materiałów PDF do pobrania,
rzadko przekracza rozmiar 25 MB.
Jednak jeśli serwis zawiera dużo galerii zdjęć,
jego objętość potrafi w szybkim tempie rosnąć,
zbliżając się do granicy 1 GB, a niekiedy nawet ją
przekraczać. Serwisy multimedialne oraz zawierające
duży dział z downloadem zajmują jeszcze więcej
miejsca, choć ostatnio pojawił się trend, aby filmy
publikować w serwisach typu YouTube, natomiast
na właściwym serwerze obsługującym serwis jedynie
go \”osadzać\”. Takie filmy nie zajmują wówczas
miejsca i nie generują dodatkowego transferu.
Do wielkości konta dolicza się również rozmiar
bazy danych (choć czasem jest on limitowany
osobno), temu tematowi poświęcimy jednak więcej
miejsca na kolejnych stronach.
Ruch na łączach – limity transferu
Coraz silniej podkreślanym parametrem usług
hostingowych jest ilość dostępnego transferu, czyli
mówiąc ściślej – górny limit ilości ruchu na łączach
serwerowni, jaki serwis może wygenerować. Tym
razem jest to już składowa kosztów, mająca istotny
wpływ na ostateczną cenę usługi.
Transfer mierzony jest ilością danych przesłanych
po łączach, czyli w bajtach. W praktyce dla wygody
stosuje się wielokrotność bajtów i w ofertach znajdziemy
najczęściej transfer podawany w GB.
Transfer podawany jest w rozliczeniu miesięcznym
lub rocznym. Niekiedy może to stanowić poważną
różnicę. Przykładowo 25 GB transferu w ujęciu
miesięcznym przez jeden rok nie musi być tym
samym, czym 300 GB w ujęciu rocznym (z korzyścią
dla drugiego modelu). Różnice odczują posiadacze
serwisów będących na granicy miesięcznego limitu
lub o znacznych sezonowych skokach ruchu.
Jeśli prowadzisz serwis biura podróży, całkiem
prawdopodobne jest, że szczyt jego popularności
przypada krótko przed wakacjami oraz w trakcie
ich trwania. Jeśli przez 4 miesiące w roku serwis
generuje ruch rzędu 40 GB, podczas gdy w pozostałe
miesiące po łączach transferowane jest 10 GB,
to korzystniejszy będzie model rozliczenia w ujęciu
rocznym – zmieścisz się wówczas w limicie. Przy
miesięcznym ograniczeniu transferu do 25 GB
musiałbyś dopłacić.
Tyle teorii. Praktyka bywa mniej przyjemna.
Dla dostawcy usługi hostingowej ważne jest także
ogólne obciążenie generowane przez konto na
serwerze (zużycie zasobów serwera). Dlatego jeśli
zbyt mocno będziesz wykraczać poza założone
przeciętne wykorzystanie usługi (a wykorzystanie
większej części rocznego transferu w znacznie
krótszym okresie może do tego prowadzić), administratorzy
mogą poprosić o ograniczenie korzystania
z serwisu, a w skrajnych przypadkach częściowo
lub całkowicie zablokować konto. Do tego tematu
jeszcze wrócimy.
Jakie zapotrzebowanie na transfer?
Czytając te słowa, na pewno zastanawiasz się
nad tym, ile transferu rzeczywiście potrzebujesz.
Jesteś w komfortowej sytuacji, jeśli posiadasz już
serwis internetowy i chciałbyś zmienić dostawcę
hostingu – wówczas wystarczy zajrzeć do
statystyk oglądalności serwisu lub – w razie ich
braku – poprosić o ich udostępnienie dotychczasowego
usługodawcę. Ze statystyk tych będzie
widać (przynajmniej w przybliżeniu), ile transferu
generuje dana strona WWW. Dodatkowo w panelu
administracyjnym powinna być również dostępna
informacja o całościowym ruchu z konta, łącznie
z pocztą, FTP i pozostałymi usługami.
Ale co w sytuacji, gdy serwis jest nowy i potrzebny
transfer należy dopiero oszacować? Dla
ułatwienia przytoczymy kilka przykładów. Pochodzą
one z obserwacji własnych. Pamiętaj jednak, że
z pozoru podobne przypadki mogą się jednak
znacząco od siebie różnić.
W przypadku przeciętnej strony firmowej
transfer rzadko przekracza 5 GB miesięcznie. I w
praktyce zdecydowana większość klientów mieści
się w tej właśnie granicy.
Niezbyt popularne forum internetowe potrafi
generować do 10 GB transferu miesięcznie.
W przypadku niewielkich serwisów informacyjnych
i serwisów firmowych z większą ilością zdjęć wykorzystywane
transfery potrafią sięgać kilkunastu GB
miesięcznie i rosnąć wraz z popularnością danego
serwisu oraz ilością dostępnych materiałów. Przy
większych serwisach informacyjnych transfery
rzędu kilkudziesięciu GB i więcej nie są niczym
niezwykłym.
Duże serwisy zawierające sporo multimediów,
na przykład strony popularnych zespołów
muzycznych, to już ponad 100 GB. Statystyki ruchu
serwisów z dużym downloadem prezentują jeszcze
wyższe wartości.
Transfer rośnie także wraz z wykorzystaniem
poczty internetowej. Przeciętnie wykorzystywane
konta służbowe generują kilkaset MB transferu
w skali miesiąca. Warto pamiętać, że na tę
liczbę wpływa także przesyłany na serwer spam.
W przypadku dużych firm często istnieje potrzeba
tworzenia kilkudziesięciu, a czasem ponad setki
skrzynek (przy większej skali zwykły hosting
najczęściej przestaje być właściwą usługą). Wtedy
transfer generowany przez pocztę może łatwo
przewyższyć ruch z serwera WWW i sięgać kilkudziesięciu
GB.
Czytając te wartości, możesz mieć wrażenie, że
najlepiej szukać ofert z jak najwyższymi limitami
transferu w danej grupie cenowej – tak na wszelki
wypadek, aby ich nie przekroczyć. W rzeczywistości
niektórzy oferenci hostingu oferują limity transferu
znacznie przekraczające możliwe do realnego
zastosowania przy akceptowalnym poziomie
obciążenia maszyny. Brak tu korelacji pomiędzy
tymi elementami.
Mimo więc, że możesz natknąć
się na oferty 2000 GB transferu rocznie za 300 zł,
nie wydaje się, aby transfer na takim poziomie
był możliwy do wykorzystania w przeciętnych
zastosowaniach, bez obciążenia serwera powyżej
akceptowalnych norm.
Dlatego lepiej oszacować własne potrzeby
z pewnym marginesem, odnaleźć oferty je spełniające,
a następnie dostawcę hostingu wybierać
według kolejnych kryteriów – ważniejszych dla
dobra długotrwałej współpracy. W przypadku
większości klientów 10-20 GB transferu w skali
miesiąca powinno wystarczyć, i to już z pewnym
zapasem.
Lokalizacja serwerowni – w kraju czy zagranicą?
Mówiąc o limitach transferu, warto od razu
wspomnieć o istnieniu pewnej ogólnej prawidłowości.
Zazwyczaj im tańsze data center, w którym
znajdują się serwery firmy oferującej hosting, tym
oferuje ona większą ilość transferu w cenie usługi.
Szczególnie wyraźne różnice występowały jeszcze
do niedawna pomiędzy hostingami realizowanymi
w oparciu o zagraniczne serwerownie (USA,
Holandia, Niemcy) a usługami oferowanymi na
serwerach zlokalizowanych w Polsce.
Dzieje się tak, ponieważ koszt łączy internetowych
należy do jednego z najważniejszych kosztów
funkcjonowania usługi hostingowej w ogóle.
Natomiast generalnie rzecz ujmując, ceny łączy
zagranicą są znacznie niższe niż w Polsce.
W ostatnim czasie jednak te różnice nieco się
zatracają za sprawą ofert niektórych operatorów
telekomunikacyjnych. Konkurencja rynkowa wymusza
znaczną redukcję cen.
W oparciu o usługi najtańszych operatorów
telekomunikacyjnych powstają z kolei tańsze
centra danych, w których kolokują się dostawcy
hostingu z niższej półki cenowej. Niskie ceny nie
muszą więc być już zarezerwowane wyłącznie dla
dostawców hostingu, którzy posiadają serwery
w zagranicznych centrach danych. To dobra wiadomość
– większe odległości wpływają nieznacznie
na szybkość działania usług, a i w sytuacjach
kryzysowych lokalizacja serwera w kraju stwarza
administratorom mniej barier do pokonania.
Serwerownia własna kontra kolokacja
Wybierając lokalizację, warto jednak zwrócić
uwagę nie tylko na jej umiejscowienie, ale także na
zaplecze techniczne.
Operator może tworzyć od postaw własną
serwerownię i zadbać o każdy detal istotny do jej
funkcjonowania. Przy dużych projektach ma to ekonomiczne
uzasadnienie, ale przy mniejszych może
niekiedy oznaczać szukanie rozwiązań o niższej
jakości.
Inny sposób to korzystanie z usług wyspecjalizowanych
centrów danych (ang. data centers),
które zapewniają podstawowe zaplecze w zakresie
odpowiednich pomieszczeń, dostaw energii i łączy
internetowych, a dostawca hostingu jedynie
wstawia swoje urządzenia do takiego centrum (lub
wynajmuje od obsługi centrum).
Nie można określić, który z wariantów jest dla
końcowego klienta lepszy. Nawet czołowe firmy
nie są w tym temacie zgodne – home.pl korzysta
z usług centrum danych firmy GTS Energis, podczas
gdy już kei.pl oraz nazwa.pl posiadają własne
serwerownie.
Być może zastanawiasz się nad transmisją
ruchu do największej sieci telekomunikacyjnej
w Polsce – TPNET, obsługiwanej przez Telekomunikację
Polską. Od razu wyjaśniamy, że próżno
szukać informacji o łączach bezpośrednio do TPNET
w ofertach hostingodawców.
Obecnie mało kto dzierżawi łącza od TP. Firma
ta narzuca bardzo wysokie ceny dla końcowego
klienta instytucjonalnego, wskutek czego taki
zakup jest nieopłacalny. Niemal wszystkie centra
danych wykupują zamiast tego odpowiednio szeroki
pasmo do operatorów alternatywnych, a oni na
zasadach hurtowych wymieniają ruch z TPNET. Nie
musisz więc się obawiać, że brak bezpośredniego
połączenia dostawcy hostingu z Telekomunikacją
Polską będzie negatywnie wpływać na działanie
serwerów u użytkowników usług, takich jak np.
neostrada tp.
Wyposażenie centrum danych
Przy wybieraniu hostingu warto odszukać na
stronach internetowych informacje na temat stosowanej
infrastruktury technicznej. W razie braku
wyszczególnienia takich danych, warto zapytać
o nie przedstawiciela danej firmy. Jednakże istotne
są tutaj nie tylko serwery, dzięki którym usługa jest
świadczona.
Podstawa to odpowiednie, zabezpieczone
i klimatyzowane pomieszczenia oraz nieprzerwana
dostawa energii elektrycznej. Jako odpowiednie
zabezpieczenie można przyjąć podłączenie zasilania
z jednej lub dwóch różnych podstacji transformatorowych
oraz farmę systemów UPS, pozwalającą
na podtrzymanie napięcia przez przynajmniej
kilka godzin. Ideałem jest generator prądotwórczy
na ropę, który w razie awarii zasilania będzie
w stanie podtrzymywać napięcie przez dowolnie
długi okres (farma akumulatorów UPS nie musi być
wówczas aż tak rozbudowana).
Kolejny ważny aspekt to odpowiednio szerokie
łącza internetowe od przynajmniej dwóch
dostawców. Jeden dostawca internetu, choćby był
najwyższej klasy – nie wystarczy do świadczenia
usługi o wysokiej jakości. Musisz pamiętać, że
każdy sprzęt może zawieść. Zwielokrotnienie łączy
od różnych operatorów pozwala w przypadku
awarii u dowolnego z nich przekierować ruch na
pozostałe. W łatwy sposób możesz sprawdzić, czy
dostawca hostingu spełnia takie kryteria – w ramce
opisujemy, jak to przetestować.
Tak naprawdę najmniej ważny w tym wszystkim
jest sam serwer. To, jakimi serwerami chwali
się firma, nie powinno mieć przy wyborze ofert
istotnego znaczenia. Pamiętaj, że otrzymana od
obsługi informacja o marce serwera, szybkości
i generacji procesora, ilości RAM-u, wielkości
dysków czy o innych parametrach jest kompletnie
niemiarodajna bez szczegółów dotyczących obciążenia
maszyny – liczby klientów oraz ich profilu.
W wielu przypadkach gorszy, ale mniej obciążony
sprzęt będzie sprawować się lepiej niż lepszy, za to
obsługujący zbyt dużo użytkowników. Informacji
o obciążeniu firma hostingowa jednak zazwyczaj
nie zdradzi, a jeśli nawet to pozostają one nie do
zweryfikowania.
Wykwalifikowani administratorzy
Chociaż odpowiednia infrastruktura techniczna
to podstawa sprawności działania twoich
serwisów w internecie, jednak stabilność działania
i komfort współpracy zależy od jeszcze jednego
czynnika – profesjonalnej i sprawnej obsługi
technicznej. Chodzi zarówno o obsługę administracyjną
serwerów, jak i o bezpośrednie wsparcie
konsultantów w razie pojawiających się pytań
i problemów. Do drugiego zagadnienia wrócimy
za chwilę.
Wysokiej jakości obsługa administratorska to
podstawa dobrych usług hostingowych. Operator
może starać się wypracować tę jakość poprzez
zadbanie o najwyższej klasy sprzęt markowych
producentów, umieścić go w budynku o wysokim
standardzie technicznym oraz podłączyć szybkimi
i zwielokrotnionymi łączami. Jednak dopóki nie
zatrudni wykwalifikowanych administratorów ze
sporym doświadczeniem, wszystkie te środki mogą
nie ustrzec klientów przed awariami.
Zarówno bowiem sprzęt, jak i oprogramowanie
nie wykazują się stuprocentową niezawodnością.
Ważne, aby podczas awarii dowolnego podze- społu serwera lub gdy osprzęt sieciowy odmówi
współpracy, obsługa była w stanie jak najszybciej
tę awarię usunąć.
Sposób czuwania nad sprzętem zależny jest
od tego, czy dostawca hostingu prowadzi własną
serwerownię, czy też kolokuje się w zewnętrznym
data center.
W pierwszym przypadku musi zapewnić pełną
obsługę techniczną i w zasadzie nie ma tu wielkiego
pola do manewru. Jednak już w przypadku
korzystania z outsourcingu, możliwe są opcje
pozwalające na zapewnienie opieki nad sprzętem
przez techników samego centrum danych.
Druga kwestia to zarządzania usługami. Choć
w teorii dobrze zaprojektowany system nie powinien
wymagać żadnej dodatkowej interwencji,
to w praktyce zdarzają się różne nieprzewidziane
sytuacje, wymagające np. restartu poszczególnych
usług.
Jeszcze częściej będzie chodziło o usunięcie
zasobożernego skryptu, który beztrosko został
uruchomiony przez jednego z klientów, powodując
wolniejsze działanie serwisów pozostałych
klientów, a jeszcze częściej w grę wchodzić będzie
po prostu realizacja prośby o zmiany w konfiguracji
konta, nadesłana przez klienta.
Wszystko to wymaga biegłej znajomości
systemu operacyjnego, na którym pracuje system
(w większości jest to obecnie Linux). Im lepsza znajomość
i większe doświadczenie, tym trafniejsze
będą diagnozy w razie wystąpienia problemów
i mniej czasu zajmie ich usuwanie. Duża wiedza
pomaga również tworzyć taką konfigurację systemu,
która będzie bardziej stabilna, niezawodna
i bezpieczna.
Idealnym rozwiązaniem jest, aby administratorzy
czuwali nad systemami na miejscu, przez
24 godziny na dobę. Często jednak dla oszczędności
kosztów nocna zmiana nie znajduje się na
bieżąco w siedzibie firmy, zamiast tego stosowane
są specjalne systemy monitoringu, które w razie
awarii natychmiast powiadamiają dyżurującego
administratora. W takim trybie pracuje między
innymi jedna z największych firm hostingowych
w Polsce – jej obsługa nie jest dostępna w godzinach
nocnych. Nie ma to jednak istotnego wpływu
na stabilność ich usług.
Niektóre, szczególnie tańsze firmy, rozszerzają
oszczędności na administratorach i prowadzą
\”dyżury\” przez cały czas. Wynajmują współpracującego
administratora jedynie incydentalnie (reakcja
w razie awarii) lub zatrudniają specjalistę na jedną
zmianę, a w pozostałych godzinach korzystają
z jego usług tylko w sytuacjach awaryjnych.
Nie musi to być złe podejście, o ile umowa z dyżurującym
administratorem zapewnia błyskawiczny
czas reakcji w razie wystąpienia problemów.
Zarządzanie serwerami na odległość jest możliwe,
ponieważ może odbywać się w sposób zdalny.
Nie ma więc konieczności ciągłego przebywania
administratora w miejscu lokalizacji serwerów czy
też w siedzibie firmy. Odrębną kwestią jest jednak
zapewnienie sprawnego usuwania usterek sprzętowych
– tutaj technik musi być dostępny na miejscu.
W razie korzystania z usług centrów danych nie ma
problemu – te zwykle zapewniają obsługę całodobową.
Dostawcy hostingu z własną serwerownią
muszą zadbać o obsługę we własnym zakresie.
Obsługa klienta
Obsługa osobowa hostingu to jednak nie tylko
sprawy administrowania serwerami i reagowanie
na zdarzenia losowe. Dla końcowego klienta ważniejsze
jest (a przynajmniej bardziej zauważalne),
aby usługa, którą kupuje, nie tylko technicznie była
na najwyższym poziomie, ale przede wszystkim, by
mógł ją określić mianem \”usługi z ludzką twarzą\”.
Zasada tym ważniejsza, im klient jest mniej biegły
w sprawach informatycznych.
Dlatego o profesjonalizmie i jakości usług
hostingowych świadczy również kompetentna oraz
przyjazna obsługa klienta. Widać tutaj spore różnice
pomiędzy poszczególnymi dostawcami hostingu.
U jednych konsultanci biura obsługi klienta bardzo
szczegółowo odpowiadają na zadawane pytania,
wykorzystując przy tym swoje wieloletnie doświadczenie
w rozwiązywaniu rozmaitych problemów
z zakresu usług internetowych. Są jednak także takie
firmy, gdzie udzielane informacje są bardzo zdawkowe
albo przychodzą z dużym opóźnieniem.
Na szczęście jakość pomocy technicznej jest tym
elementem, który bardzo łatwo możesz samodzielnie
zweryfikować. Wybierając dostawcę hostingu, już
w okresie testowym spróbuj skontaktować się z jego
konsultantami i sprawdź czas oraz jakość reakcji.
Sam
odpowiesz sobie na pytanie, czy uważasz otrzymaną
odpowiedź za wyczerpującą oraz czy są pozytywne
rokowania na dobrą, długoterminową współpracę.
Jaki powinien być czas odpowiedzi? w standardach
elektronicznej komunikacji biznesowej przyjęło
się, że za wystarczająco szybką uważa się odpowiedź
na e-mail w ciągu doby. W przypadku usług hostingowych
termin ten musi być jednak znacznie krótszy,
zwłaszcza gdy przesyłane zapytanie dotyczy kluczowych
kwestii dla możliwości korzystania z usługi.
Jednak śledząc rozmaite fora internetowe,
można czasem odnieść wrażenie, że jest pewna
grupa użytkowników, która dyskwalifikuje
dostawcę hostingu, nie otrzymując odpowiedzi na
swoje pytanie w ciągu maksymalnie kilku minut. To
przykład przesady w drugą stronę.
Na podstawie swojej wieloletniej praktyki
webmasterskiej mogę powiedzieć, że akceptowalnym
czasem reakcji jest ok. 2-4 godziny w przypadku
spraw standardowych, nieco więcej w kwestiach
wymagających indywidualnych analiz (np. poprawienie
przez administratora niedziałających skryptów
klienta). Jedynie w sprawach awaryjnych czas reakcji
nie powinien przekraczać kilkudziesięciu minut.
Są to czasy reakcji, których można spodziewać
się u dużych dostawców hostingu. Są jednak też
i takie firmy, które jako podstawę jakości swoich
usług traktują błyskawiczną odpowiedź. Jeśli jest
to dla ciebie ważne – poszukaj takiego operatora.
Pamiętaj jednak o jeszcze jednej ważnej dla trafności
wyboru kwestii – różne są oczekiwania klientów
względem pomocy technicznej. Dlatego możesz
zauważyć nieco inne nastawienie pracowników
firmy w zależności od tego, czy koncentruje się ona
na zdobywaniu klientów biznesowych, webmasterów,
czy też na jeszcze innej grupie docelowej.
Ze strony klientów biznesowych najczęściej
pojawiają się zapytania o pomoc w konfiguracji
podstawowych usług. Wymaga to specyficznej
wiedzy z zakresu często popełnianych przez takich
użytkowników błędów. Webmasterzy oczekują
zwykle szczegółowych danych technicznych czy
nawet pomocy przy wdrażaniu swoich skryptów.
To również wiedza dość specyficzna. Nie każda
firma jest na taką obsługę nastawiona.
Jeśli nad pocztę elektroniczną przedkładasz
inne formy komunikacji, również sprawdź, jak dana
firma sobie z nimi radzi. Czasem łatwiej nakreślić
pewien problem, korzystając z telefonu. Zazwyczaj
jednak podstawowym i najsprawniejszym kanałem komunikacji z firmą pozostaje mimo wszystko
e-mail.
Zauważysz to szczególnie, gdy będziesz chciał,
aby obsługa techniczna dokonała zmian w ustawieniach
twojego konta lub przekazała informacje
zarezerwowane wyłącznie dla klientów. Weryfikacja
użytkownika przez telefon jest trudniejsza
niż przez e-mail. Dlatego wiele firm odmawia
realizowania tego rodzaju zleceń, gdy te zgłaszane
są w formie telefonicznej. Ponadto mailem łatwiej
jest przekazać zawiłości techniczne, a w razie gdy
odbierająca go osoba nie będzie znała odpowiedzi,
może z łatwością przekazać wiadomość dalej.
Możesz również wziąć pod uwagę pośredni
kanał komunikacji, czyli czat z konsultantem. Posiada
on podstawową zaletę rozmowy przez telefon
– bezpośrednią obsługę. Natomiast tekstowa forma
ułatwia przekazywanie informacji trudnych do
wyrażenia w sposób werbalny. Niestety niewielu
dostawców hostingu udostępnia tę formę kontaktu.
Gwarancja dostępności usług
Wiesz już, od jak wielu czynników zależy stabilność
i niezawodność działania usługi oraz jak wiele
elementów musi zapewnić dostawca hostingu,
by ten cel osiągnąć. Funkcjonuje przy tym zasada
domina – wystarczy, że jedna kostka tej układanki
przestanie funkcjonować poprawnie, a odbije się
to negatywnie na całości.
Równocześnie jednak sprzęt ma prawo do
awarii, natomiast czynnik ludzki ma tę jedną i stuprocentowo
pewną cechę, że nie jest nieomylny.
To oznacza, że rozmaite awarie występowały,
występują i będą występować, niezależnie od
wielkości firmy i nakładu środków przeznaczanych
na ich zwalczanie. Te ostatnie mogą jedynie w tak
dużym stopniu jak to tylko możliwe zminimalizować
ryzyko i częstotliwość występowania przyczyn
losowych.
Sztuką jest to, aby awarie trwały jak najkrócej
i były usuwane tak szybko, jak to tylko możliwe.
Jak wygląda to w poszczególnych firmach, dowiesz
się, jedynie przeglądając fora internetowe i opinie
o ich awaryjności. Możesz również szukać firm,
które dają określoną gwarancję poziomu świadczenia
usług (SLA – Service Level Agreement).
Choć musisz wiedzieć, że jest to gwarancja często
bardzo pozorna.
Nie oczekuj, że za kilkadziesiąt czy kilkaset
złotych rocznie ktokolwiek da ci zobowiązanie
wysokiej dostępności usługi, a za niewywiązanie
się z deklaracji zaproponuje wysokie rekompensaty.
Większość operatorów posiada regulaminową
gwarancję działania usług na zasadach bardzo
ogólnikowych. Przeglądając regulaminy topowych
usługodawców można odnieść wrażenie, że
u wielu z nich rekompensata przysługuje klientowi
dopiero po przekroczeniu 24-godzinnej niedostępności
usługi, a i to w formie jedynie przedłużenia
abonamentu o maksymalnie kilka dni. To bardzo
niewiele.
Są wprawdzie wyjątki. Zdarzają się deklaracje
niezawodności na poziomie nawet 99,7% w skali
miesiąca (co oznacza około 2 godzin akceptowalnych
przerw w dostępie do maszyn w skali miesiąca).
Jednak i w tym przypadku rekompensaty nie są
wysokie. Analizując SLA, warto także zwrócić uwagę
na to, jakiego rodzaju awarie będą uwzględniane
(niekiedy dotyczy to całkowitego niedziałania
maszyny, innym razem wystarczy usterka dowolnej
z usług, np. poczty elektronicznej).
W praktyce musisz mieć świadomość, że kupując
usługę hostingową za stosunkowo nieduże
pieniądze, nie powinieneś liczyć na gwarantowaną
niezawodność.
Z drugiej strony pamiętaj, że takie gwarancje
to tylko formalizm – prawne zabezpieczenie.
Na dodatek pisany zawsze w taki sposób, aby
operator w sytuacjach awaryjnych nie tracił fortuny
na rekompensaty. W praktyce awarie u renomowanych
dostawców hostingu zdarzają się niezmiernie
rzadko. W najbardziej znanych firmach wynoszą
przeciętnie nie więcej niż kilkadziesiąt minut w skali
roku (nie licząc planowanych i zapowiadanych
z wyprzedzeniem przerw konserwacyjnych).
Pozostałe języki programowania
Wprawdzie to PHP jest obecnie najpopularniejszym
językiem wykorzystywanym do tworzenia oprogramowania
serwisów internetowych, lecz możesz
oczekiwać również innych rozwiązań. Wybór ,jaki
dostaniesz, raczej nie będzie jednak zbyt szeroki.
Standardem jest udostępnianie możliwości uruchamiania
programów w katalogu cgi-bin. Mogą
to być skompilowane binarki języków C/C++
(zgodne z systemem operacyjnym, na jakim pracuje
serwer), Perl, niekiedy Python. Rzadziej inne języki
programowania, na przykład Ruby w trybie CGI.
Całość uzupełniają rozszerzenia SSI, pozwalające
na wstawienie kilku prostych tagów do istniejących
plików HTML.
Musisz jednocześnie pamiętać, że rozwiązania
uruchamiane w trybie CGI nie należą do zbyt
wydajnych i budowanie w oparciu o nie rozbudowanych
serwisów internetowych nie jest zbyt
dobrym pomysłem.
O ile z powyższego zestawu interpreterów
skorzystasz niemal na każdym serwerze, to grono
firm oferujących bardziej wyrafinowane narzędzia
znacznie się już ogranicza. Dużo mniejszy wybór będziesz
więc mieć, szukając hostingu obsługującego
RubyOnRails (wskazany serwer aplikacji Mongrel),
Javę (serwlety oraz JSP) czy .NET. Tego rodzaju firmy
istnieją na rynku, jednakże są to firmy niszowe i promują
się w mniej widoczny sposób.
Warto w tym celu skorzystać z wyszukiwarki. Nieco łatwiej jest
znaleźć hosting z Pythonem w trybie FastCGI.
Hosting z wykorzystaniem powyższych języków
i frameworków będzie też prawdopodobnie
droższy. Wpływ na to ma nie tylko mniejsza
popularność takich rozwiązań, ale również większa
problematyczność przygotowania i obsługi środowisk,
na przykład RoR czy Javy.
Limity zasobów
Usługa hostingowa ma to do siebie, że w ramach
jednej maszyny muszą współistnieć środowiska
wielu użytkowników. Często kilkudziesięciu,
czy nawet kilkuset klientów dzieli zasoby jednej
maszyny. To podstawa ekonomicznego uzasadnienia
tego rodzaju ofert. Jednak współdzielenie zasobów
rodzi też rozmaite problemy. Co w sytuacji,
gdy jeden użytkownik zużywa znacznie więcej tych
zasobów niż pozostali?
Aby chronić się przed wynikającym z tego
problemem spowolnienia działania serwerów,
większość dostawców hostingu wprowadza różne
mniej lub bardziej zdefiniowane ograniczenia. Jest
to całkiem słuszne, nie może być bowiem tak, że
pojedynczy klient, płacący dokładnie tyle ile pozostali,
zużywa samodzielnie większość czasu procesora
czy pamięci. Pozostali użytkownicy odczują to
w formie spowolnienia pracy serwera.
Fakt, że usługa hostingowa nie jest przeznaczona
dla tego rodzaju klientów, jest dość oczywisty
– jeśli ich oprogramowanie przeszkadza innym
użytkownikom na serwerze lub może prowadzić
do destabilizacji jego pracy, powinni oni zainteresować
się rozwiązaniami typu VPS lub dzierżawą
własnego serwera.
Problemem okazuje się być określenie jasnej
granicy – tak, aby klient miał świadomość, do
którego momentu może usługę śmiało wykorzystywać.
Tu hostingodawcy radzą sobie bardzo różnie.
Wydaje się, że najbardziej uczciwy sposób to określenie
procentowego zużycia zasobów (szczególnie
czasu procesora). Doskonałym przykładem jest
tutaj firma KEI, która rozpowszechniła taki system
ograniczeń.
Klient wykupując usługę hostingową w KEI,
dostaje limit 5% średniego dobowego czasu procesora
określonej maszyny referencyjnej. To wystarczająca
ilość na standardowe zastosowania, a gdy
klient przekracza warunki – jest jasna podstawa do
zweryfikowania umowy z nim. Również inne firmy
zaczynają podążać tym śladem i wprowadzają
procentowe limitowanie zasobów.
Inną ścieżką podążyła firma NetArt, operator
serwisu nazwa.pl. W grudniu firma ta określiła
szczegółowo limity na poszczególne elementy
składowe swojej usługi. Są wśród między innymi:
ograniczenie rzeczywistego czasu wykonywania
skryptu, ilości zajętej pamięci RAM, łącznych limitów
ilościowych zapytań do bazy danych, sekundowy
limit liczby pakietów przesyłanych po łączach
i wiele innych czynników.
Limity są wystarczająco liberalne, aby nie przeszkadzały w przypadku prostych
stron, choć już bardziej rozbudowane serwisy
i aplikacje internetowe mogą je przekraczać.
Istnieje także taka kategoria firm (chyba
najpowszechniejsza), która nie określa w sposób
jasny, w jakim stopniu można korzystać z ich usług.
Decyduje tutaj zwykle subiektywna ocena administratorów.
Trudno się dziwić, że takie podejście
budzi wiele kontrowersji.
Jest jeszcze jedno podejście do tematu. W przypadku
niektórych, szczególnie tańszych firm można
odnieść wrażenie, że administratorzy nie przejmują
się obciążeniami generowanymi przez użytkowników.
Firmy te można poznać po tym, że ich serwery
sprawiają wrażenie często przeciążonych.
Regulaminy i promocje
W przypadku, gdy limity zasobów są naginane
do przewidzianych norm, obsługa centrum danych
ma prawo do ograniczenia funkcjonowania konta
(na przykład nałożenia limitów przepustowości),
a nawet do wypowiedzenia umowy. Dzieje się tak na
podstawie zapisów regulaminu świadczenia usług,
akceptowanego w momencie rejestracji usługi.
Regulamin taki określa prawa i obowiązki stron
oraz sytuacje, w których może dojść do przedterminowego
zakończenia współpracy. Warto dokładnie
się z nim zapoznać, aby uniknąć niespodzianek.
Regulaminy większości firm są bardzo zbliżone.
Kwestie, na które należy zwrócić największą
uwagę, to właśnie wykorzystywanie nadmiernej
ilości zasobów. Jak już wspomnieliśmy, niektóre
firmy wprost regulaminem lub przynajmniej ofertą
określają, w jaki sposób limitują zasoby.
Pozostali dostawcy usług pozostawiają sobie
furtkę w postaci zapisów o zakazie działania na
szkodę innych użytkowników i operatora.
To bardzo szerokie pojęcie, pod które można podciągnąć
wiele sytuacji, pozostawiając dowolność interpretacji
administratorom. Jednak w związku z nowymi
regulacjami ustawowymi w zakresie nieuczciwej
promocji, konieczne może okazać się podawanie
wprost stosowanych limitów. Najbliższy rok pokaże,
jak nowe przepisy wpłyną na całą branżę.
Kolejny delikatny temat poruszany w regulaminach
dotyczy spamu.
Dostawcy usług hostingowych bardzo nie lubią klientów, którzy rozsyłają
informacje niezamówione, czyli mówiąc wprost:
klientów spamujących. Niektórzy użytkownicy
z kolei właśnie w taki sposób się promują, niekiedy
tłumacząc, że wszystko odbywa się w granicach
prawa (sam termin spamowania w rozumieniu
informatycznym jest znacznie szerszy od niejasnych
regulacji ustawowych). Dlatego zazwyczaj już
w regulaminie strony definiują pojęcie spamu oraz
umawiają się, jakie czynności w tym zakresie nie są
dozwolone.
Na koniec warto zwrócić uwagę na szczególne
warunki regulaminów promocji. Jedna z firm promowała
się sprzedając nowym klientom \”serwery
WWW za 50 zł\”. Wokół tego hasła skonstruowana
była nie tylko akcja reklamowa, ale także szczegółowa
oferta na stronach internetowych. Dopiero
po uważnym wczytaniu się w regulamin promocji
klient mógł dowiedzieć się, że opłata taka pobierana
jest za pierwsze pół roku.
Ponieważ przyjęło się,
że ceny usług hostingowych podaje się najczęściej
w ujęciu rocznym, a regulaminy należą do najrzadziej
czytanych dokumentów, więc wielu klientów
było zdziwionych, gdy po 6 miesiącach otrzymywali
fakturę na kwotę sześciokrotnie wyższą. Pamiętaj
więc, by uważnie przyglądać się promocjom.
Na zakończenie
W artykule staraliśmy się wyjaśnić rozliczne
pojęcia używane w ofertach hostingu oraz
wskazać sprawy niewidoczne na pierwszy rzut oka,
a mające często wpływ na kształt długoterminowej
współpracy.
Teraz pozostaje ci znalezienie odpowiedniej
firmy. Najlepiej po przejrzeniu ofert wyodrębnić
grupę firm, którymi byłbyś zainteresowany, a następnie
skorzystać z okresu testowego i przetestować
zarówno serwery, jak i dopytać pracowników
firmy o nurtujące cię kwestie. Wybierając ofertę,
nie kieruj się tylko czynnikiem cenowym – często
za jakość trzeba dopłacić nieco więcej. Poszukaj
również w internecie opinii o danej firmie – zdanie
klientów bywa nieocenione przy wyborze.
Pamiętaj, by poddawać je krytycznej ocenie, ponieważ
zdarzają się recenzje mało wiarygodne, a czasem
starsze posty mogą być już nieaktualne. Życzymy
udanego wyboru!
Kopie zapasowe
Jeśli awaria może przytrafić się dowolnemu
podzespołowi serwera, to tym uszkodzonym
elementem mogą w pewnym momencie okazać
się w szczególności dyski twarde. Dlatego firmy
oferujące usługi hostingowe na przyzwoitym
poziomie powinny korzystać z systemów RAID
(RAID1 i wyższe) w celu zwielokrotnienia nośników
informacji. Dane w systemach RAID zapisywane
są na co najmniej dwóch dyskach, co w razie
awarii jednego z nich nie powoduje utraty danych,
a nawet nie wstrzymuje pracy systemu.
Jeżeli znajdziesz dostawcę hostingu, który nie
montuje w serwerach dysków w ramach systemu
RAID – najlepiej od razu zrezygnuj z jego usług.
Niestety zdarzają się również sytuacje,
w których nawet dwa dyski na raz potrafią ulec
uszkodzeniu. Podobnie jak spotyka się przypadkowe
usunięcie ważnych danych, wywołane błędnym
działaniem oprogramowania lub czyjąś pomyłką.
Tutaj również system RAID niewiele pomoże. Administratorzy
projektujący bezpieczny i niezawodny
system informatyczny powinni przewidzieć również
i tego rodzaju sytuacje.
W takich momentach przydają się awaryjne
kopie bezpieczeństwa (tzw. backupy). Zapisane na
odrębnym nośniku i na co dzień rzadko wykorzystywane,
spokojnie czekają na chwilę wystąpienia
awarii. Kopie zapasowe mogą być składowane na
specjalnym serwerze backupowym lub samodzielnej
macierzy dyskowej (systemy NAS – Network
Attached Storage). Rzadziej stosuje się obecnie
streamery taśmowe.
Backupy powinny być wykonywane codziennie
lub częściej. Najczęściej kopie zapasowe tworzone
są w godzinach nocnych. Absolutne minimum
to przechowywanie przez dostawcę hostingu
przynajmniej ostatniej (najnowszej) kopii. Dobrze,
jeśli są one dostępne z kilku ostatnich dni. Im
backupów jest więcej, tym lepiej dla możliwości
ewentualnego odtworzenia danych, które uległy
zniszczeniu w bliżej nieokreślonym momencie.
Większa liczba kopii to także dodatkowe zabezpieczenie
na wypadek uszkodzenia dowolnej z nich.
Środowisko PHP
Obecnie większość serwisów internetowych
tworzona jest metodą dynamiczną. Nawet proste
witryny nie są już przygotowywane w statycznym
HTML. Zamiast tego są instalowane w ramach
choćby najprostszego systemu CMS. To standard
i za nim muszą podążać dostawcy usług hostingowych.
I na szczęście tak też się dzieje. Ze świecą
szukać obecnie płatnego hostingu, który nie
udostępnia środowisk najpopularniejszych języków
skryptowych (a jeszcze 2-3 lata temu zdarzały się
takie przypadki). Pozostają jednak niuanse w postaci
detali konfiguracyjnych, które mogą sprawić,
że dla określonych zastosowań jedne oferty będą
bardziej dopasowane od innych.
Podobnie jak większość webmasterów na świecie
oczekujesz zapewne przede wszystkim dobrze
skonfigurowanego środowiska PHP. To najbardziej
rozpowszechniony język skryptowy spośród wykorzystywanych
do tworzenia stron internetowych.
Dokonując zakupu hostingu, zwróć przede
wszystkim uwagę na wersję interpretera PHP.
Aktualnym standardem jest PHP5 (najlepiej w najnowszej
wersji 5.2). Musisz jednak wiedzieć, że
wciąż wiele starszych skryptów nie jest przystosowana
do niekompatybilnych wstecznie zmian
wprowadzonych w wersji PHP5 i do poprawnego
działania wymaga PHP4. Sytuacja taka będzie się
prawdopodobnie z czasem zmieniać, jednak dziś
wciąż warto mieć awaryjny dostęp również do
starszej wersji PHP.
Większość dostawców hostingu rozwiązuje
te sprawę poprzez udostępnienie równolegle
dwóch środowisk – PHP4 i PHP5. Użytkownik
może samodzielnie wybrać, z którego z nich chce
korzystać. Czy to globalnie, czy też dla poszczególnych
skryptów. To dobre i uniwersalne rozwiązanie.
Operatorzy najczęściej pozwalają również na
modyfikację pewnych zmiennych środowiskowych
(np. register_globals). Zależnie od poszczególnych
dostawców, różny może być dozwolony zakres tej
konfiguracji oraz forma przeprowadzania zmian.
Istotną kwestią z punktu widzenia programisty
jest sposób implementacji środowiska PHP.
Wyróżnia się dwie dominujące metody. Pierwszą
z nich jest instalacja środowiska w postaci modułu
serwera Apache – mod_php, z dodatkowymi
restrykcjami safe_mode. Ten wariant spotykany
jest szczególnie w tańszych hostingach. Nie bez
powodu mówi się, że jest to metoda stosowana
przez tych administratorów, którzy nie potrafią
skonfigurować systemu inaczej.
Zaletą implementacji mod_php jest dużo
szybsze działanie niż w przypadku konfiguracji
alternatywnej, ponieważ PHP jest obsługiwany
bezpośrednio w ramach instacji serwera Apache.
Lepiej także integruje się z tym serwerem, udostępniając
dzięki temu dodatkową funkcjonalność dla
programisty.
Po stronie wad można zapisać to, że mod_php
automatycznie przejmuje uprawnienia użytkownika,
w ramach którego działa serwer WWW.
Ponieważ zwykle jest to uniwersalny użytkownik
posiadający uprawnienia do odczytu (a często
także zapisu) danych wszystkich klientów, stosuje
się dodatkową restrykcję \”safe_mode\” (tzw. tryb
bezpieczny), która na poziomie środowiska PHP
ogranicza dostęp do plików nienależących do
użytkownika.
Jest to jednak rozwiązanie zapewniające bezpieczeństwo
jedynie na poziomie samego interpretera
PHP. Ponieważ taki sposób kontroli uprawnień
nie współgra z natywnym systemem uprawnień
systemu operacyjnego, jest on znacznie bardziej
podatny na ewentualne luki bezpieczeństwa.
Ponadto tryb \”safe_mod\” przeszkadza w uruchomieniu
wielu popularnych skryptów.
Alternatywnie wdraża się więc metodę
uruchamiania skryptów PHP w trybie CGI. Przy
poprawnej konfiguracji w momencie uruchamiania
skryptu wraz z interpreterem PHP system przełącza
uprawnienia skryptu na docelowego, realnie istniejącego
w systemie użytkownika. Ten odpowiada
najczęściej użytkownikowi FTP.
Taki zabieg pozwala ograniczyć na poziomie systemowym wgląd
w dane na kontach innych klientów (choć wymaga
jeszcze kilku dodatkowych zabiegów).
Jest to ogromna zaleta trybu CGI, choć nie
jest on niestety rozwiązaniem idealnym. Bezpieczeństwo
osiągane jest kosztem zmniejszenia
wydajności – dla każdego skryptu uruchamiany
jest odrębny proces PHP, co trwa i zjada dodatkowe
zasoby systemowe.
Większość dostawców hostingu radzi sobie
z tą sytuacją, wdrażając rozszerzoną wersję CGI
– system FastCGI. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej
liczby \”oczekujących środowisk PHP\” następują
znaczące oszczędności kosztu czasowego uruchomienia
skryptu. Wciąż jednak jest to metoda mniej
wydajna niż mod_php, za to bardziej bezpieczna.
Na palcach jednej ręki można policzyć dostawców
hostingu, którzy wdrożyli rozwiązanie
hybrydowe. Dzięki własnym modyfikacjom serwera
Apache, każde zapytanie o stronę WWW jest
wykonywane na uprawnieniach użytkownika FTP,
a nie użytkownika uniwersalnego (w momencie
rozpoczynania obsługi zapytania następuje
zmiana właściciela procesu).
Dzięki temu również mod_php działa automatycznie z odpowiednimi
uprawnieniami, bez konieczności stosowania
dodatkowych restrykcji safe_mod. W praktyce
można zastosować jeszcze pewne dodatkowe
usprawnienia, wdrażające obsługę wątków, co
dodatkowo zwiększa wydajność. Jest to rozwiązanie
bezpieczne i zarazem szybkie.
Na koniec możesz jeszcze zwrócić uwagę
na dostępne biblioteki. Uczynisz to najprościej,
rejestrując konta testowe w interesujących cię
firmach hostingowych i uruchamiając u każdego
skrypt z instrukcją phpinfo(). Generalnie im więcej
bibliotek jest dostępnych, tym lepiej. Zwróć na nie
szczególną uwagę, jeśli skrypty, których planujesz
używać, mają szczególne wymagania w kwestii
oczekiwanych bibliotek (zwykle taką informację
znajdziesz w dokumentacji). Zapytaj administratorów,
czy istnieje możliwość doinstalowania
dodatkowych bibliotek w razie potrzeby.
W wielu sytuacjach może przydać się również
obecność na serwerze modułów obsługujących
skrypty zakodowane. Część oprogramowania (głównie
płatnego) tworzonego w PHP jest dystrybuowana
właśnie w ten sposób. Zakodowany skrypt nie
posiada jawnego kodu źródłowego, zamiast niego
dostępna jest specjalna postać binarna, odczytywana
przez dekoder. Do uruchomienia tego rodzaju
skryptów wymagane są dodatkowe rozszerzenia
PHP. Spotykane są trzy standardy: Zend Decoder (natywne
rozwiązanie producenta PHP), Ion Cube oraz
eaccelerator (darmowy, ale nie pozbawiony wad).
Jakimi łączami dysponuje data center?
{tlo_1}
Krok 1. Ustal adres IP serwera
(np. poleceniem ping lub unixowym host).
Przejdź na stronę http://www.ripe.net/whois/
i wpisz otrzymany numer IP. Możesz również użyć
uniksowego polecenia whois, podając adres jako
argument. Jeśli otrzymasz wynik, który w dolnej
części zawiera nazwę pojedynczego operatora
telekomunikacyjnego (sekcja \”Information related
to\” lub pojedynczy atrybut \”mnt-by\”), to znaczy,
że najprawdopodobniej serwer znajduje się
w centrum danych danego operatora.
{/tlo}
{tlo_0}
Krok 2. Wykonaj polecenie tracert
Jednak wynik otrzymany w poprzednim kroku
może również zostać zwrócony w sytuacji,
gdy serwer stoi we własnej serwerowni dostawcy
hostingu, do której podłączone są tylko pojedyncze,
niezwielokrotnione łącza. Możesz to sprawdzić, wykonując
polecenie tracert (Windows) lub traceroute
(UNIX) i analizując, czy w mieście, do którego biegną
pakiety, znajduje się centrum danych danego
operatora (jeśli dysponujesz takimi informacjami).
Pamiętaj, że jest to jedynie wynik szacunkowy
– we wskazanym przykładzie w Katowicach istnieje
wprawdzie data center firmy Exatel, ale poszukiwany
serwer nie jest w nim zlokalizowany.
{/tlo}
{tlo_1}
Krok 3. Znajdź numer autonomiczny
Jeśli w sekcji \”Information related to\” znajduje
się nazwa dostawcy hostingu, oznacza
to, że posiada on własny numer autonomiczny
(AS) i prawdopodobnie korzysta z protokołu BGP
do obsługi łączy od wielu dostawców. w takim
przypadku do dalszych analiz z tej sekcji wyciągnij
zawartość atrybutu \”origin\” (jest to numer autonomiczny,
rozpoczynający się prefiksem AS).
{/tlo}
{tlo_0}
Krok 4. Odszukaj następne dane
Ponownie korzystając ze strony RIPE lub
polecenia whois, sprawdź otrzymany numer
autonomiczny (razem z prefiksem AS). w zwróconej
odpowiedzi najbardziej interesujące są atrybuty
\”export\”, które określają sieci (a dokładniej
ich AS) rozgłaszane w ramach protokołu BGP, za
pośrednictwem których realizowany jest ruch do
danego operatora. Dla pewności dobrze byłoby
jeszcze sprawdzić, czy docelowy AS akceptuje
takie połączenie (import, accept).
{/tlo}
{tlo_1}
Krok 5. Ustal dostawców łączy
Dokonując dalszego whoisowania po otrzymanych
w poprzednim kroku symbolach
AS dostawców łączy, możesz łatwo dowiedzieć
się o jaką sieć chodzi – czyli o którego operatora
telekomunikacyjnego. Nie da się jednak w ten
sposób ustalić przepustowości połączenia. Jednak
bez obaw – w profesjonalnych zastosowaniach są
to łącza o odpowiednio wydajnych parametrach.
{/tlo}
{tlo_0}
Krok 6. Przykład
Serwery home.pl są zlokalizowane w data
center GTS Energis i standardowo korzystają
z sieci tego właśnie operatora. Home posiada jednak
własny numer AS i obok połączenia realizowanego
w ramach sieci GTS i jej bezpośrednich połączeń
z innymi operatorami, korzysta również z własnego
łącza do warszawskiego punktu wymiany ruchu
WIX. Gwarantuje to podwójne, stabilne połączenia
do różnych dostawców za pośrednictwem WIX-a
i innych punktów styku. To przykład na to, że opisana
w tych kilku krokach metoda może być złudna
i należy podchodzić do niej z rezerwą.
{/tlo}
Gdzie szukać hostingu?
Można w tym celu skorzystać
z wyszukiwarki, szczególnie jeżeli interesuje cię
niszowa oferta, na przykład hosting oferujący RoR.
Polecamy przy poszukiwaniach skorzystać ze
specjalistycznego forum o tematyce webhostingu,
gdzie prowadzone są liczne dyskusje związane
z tym tematem. Pod adresem http://www.webhostingtalk.pl dowiesz się, które firmy są przez
użytkowników polecane, uzyskasz poradę w kwestii
wyboru oferty oraz znajdziesz wiele opinii na
temat różnych usługodawców.
W swoich poszukiwaniach możesz również sugerować
się listą http://www.top100.pl/. Jednak jej
znaczenie od dłuższego czasu maleje. Był to spis
dostawców usług z pogranicza hostingu i innych,
wyświetlający liczbę obsługiwanych w DNS danej
firmy domen polskich (co z kolei przekłada się na
liczbę klientów).
Wiarygodność serwisu zaczęła jednak spadać, odkąd
NASK blisko 2,5 roku temu przestał udostępniać
listę zarejestrowanych w Polsce domen. Od
tego czasu nowe domeny są dodawane do TOP100
na zasadzie deklarytatywnej, jednak nie wszyscy
dostawcy hostingu współpracują z administratorami
serwisu.
Ponadto TOP100 faworyzuje tanich dostawców.
Tworzenie rankingu jedynie na podstawie
liczby domen i klientów nie oddaje jakości.
Warto pamiętać, że jest to ranking ilościowy,
a tańszemu dostawcy łatwiej pozyskać większą
liczbę klientów niż droższemu. Faworyzowani
są ponadto rejestratorzy domen – często
oferują oni usługę parkowania domeny na
swoich DNS. Podbija to znacznie ich pozycję
w TOP100, mimo iż w rzeczywistości wcale
nie musi ona wynikać z popularności usług
hotingowych danej firmy.
TOP100 oddaje jednak pewne ogólne trendy.
W czołówce hostingu w Polsce są firmy home.
pl, NetArt (http://www.netart.pl/) oraz KEI
(http://www.kei.pl/).
Uwaga na \”krzaki\”
Usługi hostingowe okazują się być dobrym
interesem. Szczególnie gdy można oferować je
na czarno, bez zbędnych kosztów związanych
z prowadzeniem działalności gospodarczej, na
wynajętym za nieduże środki serwerze i bez
profesjonalnej obsługi.
Może dlatego raz po raz pojawiają się i upadają
firmy zakładane przez bardzo młodych ludzi,
których celem jest dorobienie do kieszonkowego.
Wszystko działa dobrze zwykle do pierwszej
poważniejszej awarii. Wtedy okazuje się, że
obsługa techniczna takiej firmy najczęściej przestaje
być uchwytna, a wpłacone środki są nie do
odzyskania.
Charakter internetu i wynikający z niego brak
możliwości osobistego spotkania \”właściciela\”
takiego hostingu niestety nie ułatwia wychwycenia
oszustwa – ładnie wykonana strona WWW
może bowiem uśpić czujność.
Są jednak kwestie, na które bezwzględnie należy
zwrócić uwagę, wybierając hosting. Sprawdź, czy
na stronie podawane są pełne dane zarejestrowanej
firmy (wraz z NIP-em i REGON-em) oraz czy
wyglądają one wiarygodnie. Brak pełnych danych
firmy, która zamierza świadczyć usługę drogą
elektroniczną, nie tylko wygląda podejrzanie
– jest również niezgodne z prawem.
Unikaj kupowania usług hostingowych na stronach,
na których jedynymi danymi kontaktowymi
są e-mail lub numer telefonu komórkowego. Nie
świadczy to dobrze o profesjonalnym podejściu
do prowadzonego w ten sposób biznesu oraz do
samego klienta.
Większość tego rodzaju firm jest również podejrzanie
tania. Jeśli więc trafisz na ofertę zakupu
hostingu w cenie SMS-a Premium, zachowaj
czujność. Tego rodzaju propozycje spotkasz
szczególnie na Allegro, dlatego nie jest to dobre
miejsce do zakupu hostingu. Są wprawdzie realnie
działające firmy, posiadające dobrą opinię,
które w tym miejscu prowadzą sprzedaż, jednak
zazwyczaj ceny są bądź to wyższe, bądź też oferta
zawiera jedynie ceny promocyjne i dodatkowe
ograniczenia.
Gdy hosting nie wystarcza
Jak dowiedziałeś się już z artykułu, istnieją sytuacje,
w których korzystanie z hostingu będzie
oznaczać znaczne przekraczanie dopuszczalnych
limitów – szczególnie dotyczy to zasobów
procesora. Jeżeli zmiana planu hostingowego na
większy lub zmiana dostawcy nie pomogą poprawić
sytuacji, właściwa stanie się tylko jedna
decyzja: czas zmienić rozwiązanie.
Hosting współdzielony (z ang. shared hosting),
o którym mowa w artykule i który najczęściej
jest utożsamiany ze skróconym wyrażeniem
\”hosting\”, nie jest właściwą usługą dla dużych
serwisów o sporej ilości odsłon i aplikacji
webowych o indywidualnych wymaganiach
konfiguracyjnych.
Dla tego rodzaju serwisów i systemów internetowych
należy sięgnąć po rozwiązania typu VPS
(Virtual Private Server, w Polsce funkcjonujące
dzięki jednej z firm także pod określeniem \”platformy
wirtualne\”) lub po hosting dedykowany.
VPS to specjalnie wydzielone zasoby fizycznego
serwera, umieszczone w zwirtualizowanym
środowisku przypominającym samodzielny serwer.
Są jednak świadczone dla kilku-kilkunastu
klientów na pojedynczej maszynie, co pozwala
minimalizować koszty. Klient otrzymuje także
dostęp do shella, co ułatwia korzystanie z takiej
usługi (udostępnienie shella nie jest typowe dla
shared hostingu, choć zdarzają się wyjątki).
Zdarzają się usługi VPS zarządzane przez usługodawcę
(wówczas klient otrzymuje zwykły panel
administracyjny, jak w hostingu) oraz wersje
zarządzane samodzielnie – w takim przypadku
otrzymasz uprawnienia roota do swojego indywidualnego
środowiska i wszystkim będziesz
musiał administrować samodzielnie. Wymaga to
większej wiedzy i doświadczenia.
Gdy rozmiar serwisu sprawia, że i rozwiązanie
VPS okaże się zbyt małe, można sięgnąć po
hosting dedykowany. Jest to usługa wynajmu całego
serwera – będzie on dostępny w całości dla
jednego tylko klienta. O hostingu dedykowanym
mówimy w przypadku zastosowania serwerów
zarządzanych przez dostawcę (zwykle, podobnie
jak w przypadku VPS, otrzymujesz panel administracyjny).
Gdy administracja serwerami odbywa
się samodzielnie, mówimy z kolei o usłudze
wynajmu serwera dedykowanego.