Choć uważam się za konesera gier logicznych, przy Blue Prince poczułem się jak kompletny nowicjusz. To jedna z – o ile nie najbardziej – wymagających gier logicznych, z jakimi miałem do czynienia, i robi to w sposób niezwykle satysfakcjonujący.
Blue Prince to debiutancki projekt studia Dogubomb, niezależnego dewelopera współpracującego z Raw Fury – wydawcą takich tytułów jak Cassette Beasts czy Call of the Sea. Wkroczysz do posiadłości Mt. Holly z jednym celem: odnaleźć legendarny Pokój 46, aby udowodnić swoją wartość jako przyszły spadkobierca domu. Brzmi prosto? Niekoniecznie. Dwór przypomina raczej zmienny labirynt niż dom – jego układ zmienia się i resetuje każdego dnia.
Dzień zaczyna się od wyboru jednych z trzech drzwi, prowadzących do pomieszczeń przypominających planszę z gry Cluedo. Po ich otwarciu otrzymujesz kolejne trzy wybory – czasem będą to już znane miejsca, jak sypialnia, spiżarnia czy sala bilardowa. Ten cykl się powtarza, niczym rosyjska matrioszka odkrywająca kolejne warstwy.
Czasem pokoje kryją złożone łamigłówki, nagrody i wskazówki. Innym razem – kompletnie nic. To czysta esencja poszukiwań i przygody, którą chłonąłem z zachwytem. Owszem, bywają momenty nużące, gdy trafiasz do znanych pomieszczeń lub kończysz w ślepym zaułku. Ale są też dni, kiedy wszystko idzie gładko – wtedy Blue Prince wprawia w trans, każąc śnić o odkryciu Pokoju 46 przed końcem dnia.
Zagadki bazują często na klasyce: np. znana łamigłówka z trzema skrzynkami – jedna mówi prawdę, druga kłamie, trzecia zawiera nagrodę. Prosta dedukcja. Ale są też wyzwania, które potrafią frustrować nawet po godzinach prób. Jedna z zagadek z tarczą do darta i matematycznym równaniem doprowadziła mnie do szału – instrukcje były mgliste, a matematyka to nigdy nie była moja mocna strona. Co gorsza, rozwiązania nigdy się nie powtarzają – więc nawet jeśli raz pokonasz daną zagadkę, następnym razem możesz znów się na niej potknąć.


Zagadki widzę dwojako: to świetny wybór dla każdego, kto szuka świeżego wyzwania. Z drugiej strony Blue Prince potrafi momentalnie zniechęcić, bo poziom trudności bywa przytłaczający. Miałem momenty, że od nadmiaru kombinowania bolała mnie głowa. To nie gra na luźny wieczór – wymaga pełnego skupienia, nie tylko przez złożoność łamigłówek, ale i skomplikowaną architekturę posiadłości. Gra wręcz sugeruje, żeby zaopatrzyć się w notatnik i prowadzić własny przewodnik.
To nie gra na luźny wieczór – wymaga pełnego skupienia, nie tylko przez złożoność łamigłówek, ale i skomplikowaną architekturę posiadłości
Na dodatek masz ograniczoną liczbę kroków – maksymalnie 50 dziennie. Liczba ta może się zmieniać w zależności od pomieszczeń – niektóre ją zwiększają, inne zmniejszają. Gdy zabraknie ci kroków, dzień się kończy. Możesz też, tak jak ja, zakończyć dzień w pełnej frustracji.
Oprócz rozwiązywania zagadek i liczenia kroków, musisz też zbierać i wymieniać przedmioty, aby dostać się do kolejnych pokojów. Klejnoty, klucze, monety – wszystkie są kluczem do nowych pomieszczeń lub narzędzi. Ich brak zamyka dostęp do części lokacji, co zmusza do trudnych decyzji: pójść po zasoby czy ryzykować nieznane?
Na szczęście odblokowane narzędzia pomagają – np. buty zwiększające zasięg ruchu czy maski do spania dodające kroki w sypialniach. Można je znaleźć w sklepach, wygrać w zagadkach, a czasem po prostu dostrzec na stole – dlatego warto uważnie analizować każdy pokój. Często przegapiałem drobne szczegóły, które potem okazywały się kluczowe. Nawet zwykła kartka z pierwszego dnia rozgrywki może później mieć ogromne znaczenie. Uwielbiam ten efekt kuli śnieżnej – drobnostki, które z czasem nabierają wagi.



Eksploracja w unikalnym, trójwymiarowym stylu graficznym również robi wrażenie. Choć kolorystyka jest stonowana, ciemne barwy potęgują tajemniczą atmosferę dworu.
Fabuła nie jest nachalna, ale jeśli wczytasz się w listy, wycinki prasowe i inne znaleziska, powoli zaczniesz odkrywać tajemnice posiadłości. To subtelne podejście, które bardzo doceniam – fragmenty układanki odkrywają się powoli, niczym skrawki większej historii.
Wszystko to razem składa się na arcydzieło gatunku logicznego. Blue Prince jest wymagające, wciągające i zapewni dziesiątki godzin zabawy. Wielokrotne podejścia są wręcz konieczne, by trafić do Pokoju 46. Jeśli szukasz gry, która niczego nie podaje na tacy i nie prowadzi za rękę, to wybór idealny. Pokonanie jej może być bardzo trudne, ale satysfakcja płynąca z rozwiązania jej zagadek jest absolutnie warta czasu.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
Blue Prince to unikalna, świeża gra logiczna, która zrywa z konwencją, oferując złożone, stale ewoluujące wyzwania. Imponujący tytuł, choć niepozbawiony trudności.
Plusy
Jedno z najbardziej innowacyjnych podejść do gier logicznych. Prawdziwe wyzwanie nawet dla weteranów gatunku. Niezwykle wciągająca, gdy złapiesz odpowiedni rytm.
Minusy
Bywa nużąca przy powtarzających się pokojach. Może być przytłaczająca dla początkujących graczy. Wymaga ogromnej ilości czasu i zaangażowania – zdecydowanie nie dla casuali.