Kto nie cierpiał w swoim życiu? Jedne urazy zostają wchłonięte, inne nawiedzają nas latami, jeszcze inne wpływają na całe życie, przynajmniej dopóki nie zdecydujemy się z nimi otwarcie zmierzyć. Jess próbowała pod każdym względem egzorcyzmować wewnętrznego demona, ale nic nie zadziałało, a ostatnią kartę do zagrania daje jej jej przyjaciółka Kim, która dzieli z nią ten sam ból.
W tym momencie wydaje się, że odnalazła ona spokój dzięki Tylerowi, bardzo charyzmatycznej osobie, która wychwala moc pryzmatycznej nauki. Wielu jednak mówi o nim jako o niepokojącym guru i nazywa jego społeczność założoną na idyllicznej Wyspie Chwały „sektą”.
Jess jest ciepło i serdecznie witana przez członków społeczności, już wkrótce jednak będąc uczestniczką wydarzenia rozpoczynającego serię wydarzeń o druzgocących skutkach. W ciągu zaledwie kilku godzin społeczność, która miała uporządkować umysł, serce i ducha Jess, staje się odpowiedzialna za kolejny upadek w otchłań.
Nie ma wyjścia, nie ma ucieczki z wyspy. Jedynym sposobem na przetrwanie jest wykorzystanie mocy pryzmatów, które każdy członek społeczności nosi na szyi, aby wyeliminować ciemne istoty, które szybko przejmują wyspę.
Fabuła bardzo przypomina wiele filmów osadzonych w gatunku, choćby wciąż jeszcze świeży Midsommar. Należy przyznać zespołowi programistów, że niewielkimi środkami udało się mu stworzyć stan napięcia od pierwszych minut gry tego psychologicznego horroru.
To, co się pojawi przed Jess, fizycznie zaatakuje ciało, ale też stopniowo podważy rozsądek, coraz bardziej osłabiając reakcje. Na przykład zdarzy się jej być świadkiem nagłych wydarzeń, które spowodują ataki paniki, na które będziesz musiał szybko zareagować. Musisz także nauczyć się, jak najlepiej wykorzystać to, co oferuje natura, wykorzystując rośliny, które spontanicznie rosną na wyspie, aby odżywiać umysł i ciało. Nawet medytacja nie powinna być lekceważona.
Jednak to, co stanie na drodze twojego wyścigu o prawdę, nie ma charakteru tylko duchowego, ponieważ na wyspie są potworności, które założyciele kultu najwyraźniej badali od jakiegoś czasu. Nie będziesz miał broni, aby im przeciwdziałać, a przynajmniej broni kanonicznej. Będziesz musiał zbudować improwizowane narzędzia ofensywne, takie jak garnki z pryzmatyczną oliwą, solą i bicze z krzewów szałwii… ponieważ najwyraźniej są one szkodliwe dla istot zamieszkujących wyspę.
W perfekcyjnym, starym stylu survival horroru będziesz musiał odzyskać specjalne klucze czy dokumenty, które pozwolą ci zrozumieć, co się dzieje, a przede wszystkim jak się z tego wydostać.
Postęp w grze jest dość ukierunkowany. Nie ma alternatywnych sposobów dotarcia w to samo miejsce. Wizje mogłyby być bardziej oryginalne i interaktywne. Na początku gry jest sprecyzowane, że odpowiedzi na dialogi wpływają na doświadczenie zdobywane w trzech głównych sektorach, ale niestety ta mechanika jest mocno osłabiana wraz z upływem godzin.
Możliwości, jakie daje tak dobrze zaprojektowany konstrukt narracyjny, nie zostały w pełni wykorzystane, ale mimo to muszę przyznać, że The Chant potrafiła wytworzyć we mnie pewien poziom napięcia, a przede wszystkim utrzymać uwagę do samego końca.
Pomimo tego, że jest grą stworzoną wyłącznie na PC i konsole nowej generacji, The Chant nie wykorzystuje w pełni specyfikacji poszczególnych platform. Grałem na PlayStation 5 i poza niezwykle szybkim ładowaniem i przyzwoitym przestrzennym dźwiękiem, nie było czego specjalnie doceniać, stawiając The Chant na równi z wieloma innymi grami poprzedniej generacji.
Gra zyskałaby na popularności, gdyby ukazała się w sezonie ogórkowym, a nie czasie premiery wielu innych tytułów. Ale kiedy zdecydujesz się na sięgnięcie po nią, nadal będzie na ciebie czekać, gotowa dać ci dreszczyk emocji i zaszczepić w twojej głowie pytanie: co byłbyś gotów zrobić, żeby zapomnieć.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Ten horror nie zdobędzie odpowiednika Oscara, ale nie musi, by zrobić odpowiednie wrażenie.
Plusy
Charakterystyka postaci i przeciwników. Gęsta atmosfera. Grywalność.
Minusy
Kiepska mechanika walk. Wybory dialogów w zasadzie bez wpływu na fabułę. To nie jest gra tylko na urządzenia nowej generacji.