Nikon dość późno wszedł na rynek bezlusterkowców, uparcie trzymając się lustrzanek nawet wtedy, gdy ich sprzedaż zaczynała poważnie spadać. Pierwsze modele japońskiego producenta w nowszej technologii pojawiły się na rynku w 2018 roku, zaś ich następcy – dwa lata później. Teraz do naszych rąk trafił Nikon Z9, stworzony z myślą o profesjonalistach.
Jak pozostałe bezlusterkowce marki, Z9 nie przypomina bezlusterkowca: na pierwszy rzut oka wygląda on jak kompaktowa lustrzanka. Konstrukcja ta ma swoje plusy i minusy. Przykładowo, kwadratowa forma urządzenia pozwoliła na wyposażenie go w dwa uchwyty: pionowy i poziomy. Dzięki temu łatwiej jest utrzymać sprzęt w dłoni, jak również obrócić go do zdjęć portretowych.
Nie da się jednak ukryć, że Z9 okazał się po prostu niezgrabny. Owszem, aparaty z pełnoklatkowymi matrycami muszą być odpowiednio duże, by zmieścić wewnątrz wszystkie niezbędne podzespoły, ale propozycja Nikona jest ciężka i nieporęczna nawet w porównaniu z największymi bezlusterkowcami. Korzystanie z aparatu utrudniał ekran LCD, odchylany w mało intuicyjny sposób, na dodatek ciągle grożący oderwaniem się od korpusu.
Wewnątrz Z9 znajdziemy pełnoklatkową matrycę CMOS o imponującej rozdzielczości efektywnej 45,7 megapiksela. Skorzystają z niej przede wszystkim zawodowi fotografowie, których prace będą wydrukowane na billboardach, lub artyści, regularnie wystawiający swoje prace w galeriach sztuki.
Jak przystało na sprzęt dla profesjonalistów, aparat okazał się błyskawicznie szybki. Autofokus natychmiast wyostrzał się na wybranym fragmencie kadru: do dyspozycji otrzymujemy system 493 punktów AF z trójwymiarowym śledzeniem poruszających się obiektów. To szczególnie ważne w fotografii przyrodniczej i sportowej, gdzie ułamek sekundy może zadecydować o zrobieniu ujęcia życia. W zasadzie jedynym uchybieniem w kwestii jakości zdjęć jest czas synchronizacji błysku wynoszący tylko 1/200 s.
W praktyce system Nikona pozwala rejestrować seryjne zdjęcia z prędkością 20 kl./s przy pełnym autofokusie i z pomiarem ekspozycji. Przed obróbką fotki wyglądają na lekko sprane i mało kontrastowe, ale na szczęście da się to łatwo wyregulować w specjalistycznych programach. Z9 potrafi również kręcić klipy w rozdzielczości 8K i 30 kl./s przez rekordowy czas – akumulator wyładuje się dopiero po 125 minutach ciągłej pracy. Jakość wideo jest dobra, acz nagrania mogłyby być odrobinę bardziej szczegółowe. Na dodatek aparat dość mocno się wtedy nagrzewa.
Nikon Z9 to bezlusterkowiec dla określonej grupy użytkowników. Początkujący amatorzy fotografii raczej nie znajdą tu nic dla siebie, zaś bardziej zaawansowanych użytkowników może zniechęcić waga i nieporęczna konstrukcja aparatu. Warto też pamiętać, że po wydaniu 28 tysięcy złotych za sam korpus, spore wydatki związane będą też z drogimi kartami XQD i bardzo drogimi kartami CF Express. Odbiorcami Z9 są przede wszystkim zawodowi fotografowie, przyzwyczajeni do noszenia ze sobą wielu kilogramów sprzętu, acz i oni bez większego problemu powinni znaleźć ciekawszą alternatywę.
Specyfikacja
- CENA 27 900 PLN (sam korpus)
- ROZDZIELCZOŚĆ EFEKTYWNA 45,7 Mp
- MATRYCA pełnoklatkowa CMOS
- WIZJER elektroniczny
- EKRAN LCD 3,2 cali, ruchomy
- ŁĄCZNOŚĆ USB-C, 3,5 mm, HDMI-A, złącze zdalnego sterowania
- PAMIĘĆ CFexpress XQD
- WAGA 1 160 g
- WYMIARY 149,5 x 149 x 90,5 mm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Jeśli zdecydujesz się na zakup Nikona Z9, musisz pogodzić się z faktem, że wysoka jakość zdjęć będzie okupiona koszmarną ergonomią.
Plusy
Pełnoklatkowa matryca 47,5 Mp daje ogromne możliwości artystyczne. Szybki system autofokusowania.
Minusy
Nieporęczny i ciężki korpus. Niewygodna konstrukcja ekranu.