Może się wydawać, że Apple traktuje swoje mobilne komputery nieco po macoszemu. MacBook Pro, sztandarowa linia laptopów, co pewien czas otrzymuje szereg mniej lub bardziej kosmetycznych zmian, podczas gdy iPhone’y mogą pochwalić się innowacyjnymi rozwiązaniami właściwie z generacji na generację. Ostatnio trend ten został nareszcie przełamany za sprawą pewnej bardzo odważnej decyzji producenta.
Apple już od długiego czasu nosiło się z zamiarem rezygnacji z podzespołów Intela, ale owoce ich wytężonej pracy poznaliśmy dopiero pod koniec ubiegłego roku. Autorski procesor M1 bez problemu zastąpił układy z serii Core, dając firmie z Cupertino niemal całkowitą kontrolę nad procesem produkcyjnym MacBooka Pro 13 cali, MacBooka Air i najnowszą edycją Maca mini. W rezultacie otrzymaliśmy odświeżone, ekscytująco wydajne i energooszczędne komputery. MacBook Pro z procesorem typu ARM okazał się niesamowicie mocny, a na dodatek może poszczycić się imponującym czasem pracy na jednym ładowaniu – do 17 godzin przeglądania stron internetowych i 20 godzin oglądania filmów.
Na wstępie czekało mnie jednak pewne rozczarowanie: wszystkie te atrakcje zamknięte są wewnątrz takiej samej obudowy, jaką Apple serwuje nam od lat. Nowy MacBook Pro wygląda identycznie jak jego poprzednia generacja. Nie znajdziemy tu żadnych usprawnień czy ozdobników, a jedynie dobrze znane grube ramki wokół ekranu, tak odmienne od nowoczesnej elegancji, którą serwują nam ultrabooki z Windowsem 10.
Niezmieniony pozostał sam wyświetlacz, chociaż to akurat zaleta – 13-calowa Retina cieszy oko bogactwem kolorów, rozdzielczością 2560×1600 px i dużą jasnością maksymalną. Osoby profesjonalnie zajmujące się obróbką grafiki na pewno docenią fakt, że wyświetla on wszystkie barwy z palety P3.
Pod ekranem po raz kolejny znalazł się dotykowy pasek Touch Bar z kontekstowymi skrótami. Jego przydatność zależy od użytkownika; sam nie korzystałem z niego zbyt często, ale dla niektórych jest on niezastąpioną pomocą w pracy.
Księga życzeń
Bez zmian pozostał także jeden z najsłabszych aspektów MacBooka Pro, czyli wybór portów – a właściwie jego brak. W pogoni za smukłością obudowy Apple zdecydowało się na mocne okrojenie dostępnych złącz: minijack i dwa USB-C z Thunderboltem 3 to naprawdę ubogi zestaw. Za każdym razem, gdy chciałem przenieść pliki na dysk zewnętrzny USB-A lub zgrać zdjęcia z karty microSD, musiałem sięgać po huba; o ile w domowym biurze nie stanowi to większego problemu, w podróży może być naprawdę denerwujące.
Na szczęście szybko zapomniałem o irytacji, gdy tylko zacząłem na poważnie pracować na urządzeniu. Procesor M1 robi tutaj jeszcze większe wrażenie niż w MacBooku Air: programy otwierają się w okamgnieniu, a przełączanie się między nimi odbywa się bez najmniejszego zacięcia. Dzięki temu edycja dużych plików wideo 8K w Final Cut Pro to płynny, przyjemny proces z natychmiastowym cięciem, kopiowaniem i odtwarzaniem klipów. Chociaż MacBook Pro nie ma dedykowanej karty graficznej, bardzo dobrze radzi sobie nawet z tak wymagającymi zadaniami. Podczas testów nie zauważyłem dużych różnic pomiędzy apkami stworzonymi z myślą o nowym procesorze a tymi, które do działania wykorzystują emulator Rosetta 2; zresztą lista tych pierwszych regularnie się powiększa.
MacBook Pro z układem M1 nie zawiódł moich oczekiwań. Laptop jest wydajny, szybki i długo pracuje na jednym ładowaniu. Owszem, przy okazji jego prezentacji Apple mogłoby się pokusić o kilka unowocześnień, ale nawet mimo tego to sprzęt wart uwagi.
Specyfikacja
- Cena Od 6 700 PLN
- Procesor Apple M1 (8 rdzeni)
- Karta graficzna zintegrowana (8 rdzeni)
- RAM 8 GB PDDR4X 4 266 MHz SDRAM
- Ekran 13,3 cala IPS, 2560×1600 px
- Pamięć wewnętrzna 256 GB SSD
- Łączność 2x Thunderbolt 3, minijack, Wi-fi 6, Bluetooth 5
- Wymiary 304,1 x 212,4 x 15,6 mm
- Waga 1,4 kg
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Smukły, potężny i energooszczędny, nowy MacBook Pro pokazuje pełnię możliwości procesora M1.
Plusy
Lekka konstrukcja skrywająca w sobie wydajne „wnętrzności”. Długi czas pracy na baterii. Kompatybilność ze starymi apkami.
Minusy
Bardzo mało portów. Już czas na nowy design.