Seria Call of Duty towarzyszy nam od prawie 20 lat (tak, ja też poczułem się w tym momencie staro), właściwie od samego początku oferując podobny zestaw opcji: dobrze poprowadzoną fabułę dla jednego gracza, wciągające mecze multi, tryb zombie i społeczność online, która nigdy nie omieszkała nadmienić, co takiego robiła z naszymi mamami. Większość tych elementów znajdziemy także w najnowszej odsłonie, Black Ops Cold War.
Tryb dla jednego gracza osadzony został w realiach wczesnych lat 80. Oficer CIA, Russell Adler, ściga dwóch terrorystów oskarżonych o współudział w irańskim kryzysie zakładników, który na dobre zmienił stosunki pomiędzy Waszyngtonem i Teheranem. Przed śmiercią wyjawiają oni, że za jego organizacją stoi Perseus, atomowy szpieg na usługach Związku Radzieckiego, odpowiedzialny za wykradzenie danych dotyczących Projektu Manhattan.
W odpowiedzi na zagrożenie prezydent Reagan powołuje specjalną grupę agentów, która ma za zadanie znaleźć i ująć szpiega. W jej skład wejdą najlepsi specjaliści, w tym dobrze znani Alex Mason i Frank Woods, jak również tajemniczy „Bell”, czyli postać sterowana przez gracza. Na początku gry możemy spersonalizować naszego agenta, wybierając płeć, historię służby i profil psychologiczny bohatera.
Na froncie fabularnym Cold War wypada niezgorzej; po drodze czeka na nas niespodziewany (acz trochę głupi) zwrot akcji, a do odblokowania mamy kilka zakończeń. Pogoń za Perseusem prowadzi nas przez Berlin Zachodni, Turcję i tajemnicze bazy na terenie Związku Radzieckiego, a przy tym przeplatana jest retrospektywami z Wietnamu, dzięki czemu ani przez chwilę nie mamy czasu na nudę.
Kampania okazała się niewyobrażalnie krótka – sam ukończyłem w 4,5 godziny. Ze względu na liniową fabułę nie ma w niej za bardzo do czego wracać (alternatywne zakończenie to po prostu dodatkowa, króciutka misja), dlatego po rozwikłaniu tajemnicy Perseusa przełączyłem się w tryb dla wielu graczy.
Multi jest stosunkowo proste w porównaniu z tym, co zaserwowały nam poprzednie edycje. To komplement – rozgrywka urzeka dynamiką, a przejrzyste i dobrze zaprojektowane mapy (no dobra, poza Miami) zachęcają do aktywnego poruszania się po polu bitwy, a nie tylko zabawy w snajpera. Przyznam, że to miła odmiana w stosunku do Modern Warfare, gdzie były one wypełnione dziesiątkami „wąskich gardeł”, w których mogli zakleszczyć się wrogowie, stając się tym samym łatwym łupem dla dobrze ustawionych kamperów.
Do wyboru mamy kilka typów misji, od klasycznej Dominacji, po zupełnie nowe tryby Eskorta VIP-ów, Połączone Siły i Brudna Bomba. Każdy z nich wymaga nieco innego podejścia do rozgrywki, a często także zgodnej współpracy pomiędzy członkami zespołu. Dla osób spragnionych dodatkowych wrażeń przeznaczony został również tryb Hardcore z bardziej realistycznym modelem obrażeń (ginie się w nim od kilku kul, a nie całej serii z karabinu maszynowego).
Niestety, po raz kolejny studio Treyarch zapomniało o odpowiednim zbalansowaniu broni w trybie multiplayer: królują pistolety maszynowe i karabiny snajperskie, więc właściwie nie ma sensu brać ze sobą jakiejkolwiek innej pukawki. Niezależnie od trybu, strzelanie jest dynamiczne i satysfakcjonujące, chociaż może to akurat zasługa pada DualSense z haptycznymi triggerami (ogrywałem wersję na PS5).
Pod względem graficznym Cold War to efektowna propozycja. Deweloperzy wykorzystali wszystkie triki, których dostarcza nowa generacja konsol – szczegółowe modele postaci o naturalnej mimice, nastrojowe wnętrza i tętniące żywymi barwami dżungle Wietnamu szczególnie pięknie wyglądają wtedy, gdy włączymy ray-tracing. Z drugiej strony, część tekstur (przede wszystkim tych na broniach) wygląda gorzej niż w poprzedniej odsłonie serii.
Call of Duty: Black Ops Cold War zmusza do zastanowienia się nad przyszłością serii – czy coraz krótsze kampanie fabularne to znak, że w pewnym momencie Treyarch w ogóle zrezygnuje z zabawy dla jednego gracza, stawiając jedynie na multi? Czas pokaże, a na razie wystawiam nowemu CoD-owi ocenę dobrą – mimo wad to jeden z ciekawszych „black opsów”, jakie pojawiły się ostatnimi czasy na rynku.
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Przed Cold War jeszcze wiele łatek balansujących, ale nawet w obecnym stanie gra zapewnia wiele godzin niezłej zabawy. Szkoda tylko, że kampania została potraktowana tak po macoszemu…
Plusy
Wciągająca, pełna akcji historia. Ładna oprawa audiowizualna. Mnogość trybów multi. Gra w pełni wykorzystuje możliwości nowej generacji konsol.
Minusy
Bardzo krótka kampania. Kiepskie zbalansowanie broni w multiplayerze. Niektóre tekstury trącą myszką.