Chociaż pierwsza próba startu misji SpaceX i NASA została przerwana przez złą pogodę, w trakcie drugiej uśmiechnęło się do nich szczęście. W sobotę po raz pierwszy przeprowadzony został udany lot załogowy pojazdu kosmicznego wyprodukowanego przez prywatne przedsiębiorstwo.
Pierwszy załogowy lot Crew Dragon został nazwany Demo-2 i wyruszył o godzinie 15:22 czasu wschodniego z bazy Cape Canaveral na Florydzie na pokładzie rakiety Falcon 9. Wynoszenie kapsuły na orbitę trwało 12 minut, a lot w stronę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – niecałą dobę. Chociaż proces był w pełni zautomatyzowany, w trakcie misji astronauci Bob Behnken i Doug Hurley przetestowali nietypowy, bo oparty na ekranach dotykowych system manualnej kontroli kapsuły. Sami piloci przyznali później, że proces ten był niemal identyczny, jak na udostępnionym publicznie symulatorze.
Automatyczne dokowanie odbyło się bez problemów. W niedzielę o godzinie 12:37 czasu wschodniego otworzył się właz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a o 13:02 astronauci bezpiecznie opuścili Crew Dragon. Pobyt na stacji potrwa kilka tygodni, podczas których będą brali oni udział w prowadzonych tam badaniach naukowych. Po jego zakończeniu Bob Behnken i Doug Hurley powrócą na pokład kapsuły, by zrealizować końcowy etap misji, czyli powrót na Ziemię.
To przełomowy moment dla SpaceX i NASA, ale także dla przyszłości komercyjnych lotów na orbitę Ziemi – w końcu po raz pierwszy udało się zrealizować tak potężne przedsięwzięcie przy użyciu sprzętu wyprodukowanego przez prywatną firmę. Nie tylko SpaceX pracuje nad stworzeniem i popularyzacją komercyjnych pojazdów kosmicznych: w projekcie NASA bierze udział Boeing, a swoje plany na „turystyczne” zagospodarowanie przestrzeni okołoziemskiej mają także Virgin Galactic Richarda Bransona oraz Blue Origin Jeffa Bezosa.
Dziewicza misja Crew Dragon jest istotna z jeszcze jednego powodu – to pierwszy od 2011 roku załogowy lot w kosmos, który wystartował z amerykańskiego przylądka Canaveral; przez lata NASA korzystała ze zlokalizowanego w Kazachstanie kosmodromu Bajkonur. Aby uczcić minioną erę wahadłowców kosmicznych, Bob Behnken i Doug Hurley ochrzcili kapsułę nazwą Endeavour.