Decydując się na kupno nowego samochodu najczęściej zwracamy uwagę na jego silnik, wygląd nadwozia, ilość spalanego paliwa czy gamę wyposażenia dostępnego w standardzie, spychając na dalszy plan kwestie związane z nowoczesnymi rozwiązaniami elektronicznymi oraz technologiami wpływającymi na „inteligencję” pojazdu.
Jest to o tyle intrygujące, gdyż to właśnie dwa ostatnie wymienione aspekty wyznaczają trendy napędzające działania praktycznie wszystkich producentów branży motoryzacyjnej. Najłatwiej można zaobserwować to przyglądając się zmianom, jakim na przestrzeni ostatnich lat został poddany design samochodowych wnętrz, ze szczególnym uwzględnieniem wyglądu desek rozdzielczych. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest banalna – jak żaden inny komponent pojazdu oddają one ducha czasu, w jakim został wyprodukowany dany model.
MOTO FUTURYZM
Nowe pokolenie kierowców oczekuje od technologii stosowanych w samochodach wysokiego poziomu integracji z siecią oraz jak największej autonomiczności, pozwalającej do minimum ograniczyć liczbę czynności, jakie musi wykonywać osoba siedząca za kółkiem. Prace nad tworzeniem pojazdów gotowych sprostać tym wymaganiom trwają od długiego czasu, a ich pierwsze efekty można zauważyć już np. na amerykańskich drogach, gdzie firma Google przeprowadza intensywne testy swojego samojezdnego auta. Jego wyjątkowość opiera się na braku kierownicy, która została zastąpiona zaawansowanymi algorytmami oraz szeregiem wbudowanych w pojazd czujników. To właśnie dzięki nim samochód ten może bez udziału kierowcy znaleźć najkrótszą/najmniej zakorkowaną trasę do wybranego celu czy poruszać się w ściśle określonej odległości od innych uczestników ruchu drogowego.
W tym momencie sporej części z was może pojawić się pytanie o miejsce kierowcy w tej nowej, wypełnionej technologicznym blichtrem rzeczywistości. Odpowiedź na nie ma chociażby Mercedes, który prezentując koncepcyjny model F 015 Luxury in Motion wyznaczył pewnego rodzaju wizjonerską wizję tego, jak może wyglądać jazda samochodem za jakieś kilkanaście lat. Opisywany samochód podobnie jak auto Google jest w stanie poruszać się w pełni autonomicznie, co można docenić zwłaszcza w przypadku konieczności jazdy w korkach, kiedy to konieczność żmudnego operowania gazem i hamulcem można całkowicie przerzucić na elektronikę.
F 015 oprócz wysokiej inteligencji może pochwalić się jednak również niespotykaną dotąd aranżacją wnętrza – dość powiedzieć, że wygląda ono niczym kabina jakiegoś pojazdu z kreskówki o Jetsonach. Obrotowe fotele o wręcz kosmicznym designie, ilość miejsca pozwalającego rozegrać w podróży partyjkę w grę planszową czy jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza (np. drewniane panele na podłodze) dają jasno do zrozumienia, że rola kierowcy może zostać w przyszłości zredukowana do absolutnego minimum, a samochód będzie pełnił rolę wygodnej transportowej kapsuły, której jedynym zadaniem będzie zapewnienie ochrony znajdującym się w niej osobom.
TU I TERAZ
Opis tych dwóch samochodów dla niektórych osób może brzmieć nieco futurystycznie, jednakże niektóre z zastosowanych w nich technologii w pewnym stopniu znajdują zastosowanie już dziś i bardzo możliwe, że już za kilkanaście miesięcy/kilka lat każdy z nas będzie miał okazję sprawdzić je w akcji. Jeśli przeczytacie znajdujący się po lewej stronie wywiad z Jimem Buczkowskim (dyrektor działu systemów elektrycznych i elektronicznych w Fordzie), to szybko przekonacie się, że rozwiązania postrzegane jeszcze do niedawna w kategoriach science-fiction znajdą niebawem zastosowanie w powszechnej produkcji samochodów.
Weźmy na przykład taką rozszerzoną rzeczywistość. Większość z nas myśli zapewne, że może się ona przydawać do prostych rzeczy, np. pokazywania drogi do najbliższej restauracji z użyciem odpowiednio zaprojektowanych akcesoriów. W samochodzie technologia ta może mieć jednak o wiele szersze zastosowanie. Najlepszym tego dowodem są wyświetlacze HUD (Heads-Up Display), które są w stanie prezentować określone informacje o parametrach opisujących pracę samochodu na jego przedniej szybie. Dzięki nim zmienia się również podejście projektantów do kwestii tworzenia systemów nawigacji satelitarnej – zamiast modułu z panelem dotykowym upchniętym w konsoli sterującej coraz częściej mamy do czynienia ze wskaźnikami i powiadomieniami wyświetlanymi na szybie, co w oczywisty sposób poprawia bezpieczeństwo jazdy eliminując konieczność odrywania wzroku kierowcy od aktualnej sytuacji na drodze.
Technologia HUD nie jest jednak jedynym rozwiązaniem mającym na celu zwiększenie bezpieczeństwa. Producenci samochodowych systemów elektronicznych bardzo dużą rolę przykładają również do kwestii wsparcia dla coraz większego zasobu komend głosowych, przypisanych funkcjom, które na dzień dzisiejszy obsługiwane są poprzez wciskanie przycisków lub obsługę panelu kontrolnego.
Warto zwrócić także uwagę na zyskującą na popularności tendencję do umieszczania w konsoli sterującej coraz większych wyświetlaczy dotykowych, mających oferować kierowcy lepszą wygodę obsługi różnego rodzaju funkcji multimedialnych. Wspomnieć wypada tu chociażby o firmie Tesla, która do Modelu S wsadziła aż 17-calowy panel dotykowy.
Wygląd samochodowego kokpitu z roku na rok przybiera coraz to nową formę.
Technologiczno-designerska rewolucja najbardziej zauważalna jest w przypadku deski rozdzielczej. Jeszcze do niedawna mało kto wyobrażał ją sobie bez zegarów z wielkimi wskazówkami, prezentujących prędkość jazdy auta oraz ilość obrotów silnika, czyli najważniejsze z punktu widzenia kierowcy parametry. Dzisiaj ich miejsce bardzo często zajmują duże wyświetlacze LED/TFT, które poza pokazywaniem ww. wielkości są zdolne w czytelny sposób wyświetlać obraz z nowej generacji systemów nawigacyjnych i informować o wielu aspektach opisujących pracę pojazdu. Przywiązani do tradycji kierowcy mogą w nich nawet włączyć funkcję prezentacji cyfrowego prędkościomierza i obrotomierza – taki panel montowany jest chociażby w najnowszej generacji Audi TT. Ciekawostką jest fakt, że podobny wyświetlacz mogliśmy podziwiać już kilka lat temu, kiedy to Porsche zaprezentowało koncepcyjny model 2012 Sport Turismo.
Wygląd samochodowego kokpitu z roku na rok przybiera coraz to nową formę, a jedną z najistotniejszych tego przyczyn jest chęć producentów do integracji samochodowej elektroniki ze smartfonami oraz implementacja jak najszerszego wsparcia dla aplikacji mobilnych. Ta tendencja przybrała mocno na sile zwłaszcza na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy, stając się podłożem porozumienia między wieloma markami z branży technologicznej i motoryzacyjnej.
Doskonałym przykładem potwierdzającym tę tezę jest ostatnia podróż Sergio Marchionne, prezydenta grupy Fiat Chrysler. Włoch spędził niedawno tydzień w Dolinie Krzemowej, gdzie nie tylko wskoczył do samojezdnego samochodu Google, ale także spotkał się z szefem Apple Timem Cookiem oraz Elonem Muskiem, czyli założycielem firmy Tesla. Według Marchionne, obydwaj jego rozmówcy widzą spory potencjał w coraz intensywniejszym zakresie współpracy między przemysłem elektronicznym i samochodowym.
Partnerstwo marek działających w obu tych branżach jest już widoczne od jakiegoś czasu – wystarczy wspomnieć tu chociażby o Apple, które w porozumieniu z wieloma znanymi firmami motoryzacyjnymi implementuje w samochodach technologię CarPlay, integrującą znajdujący się w aucie system multimedialny z należącymi do kierowcy iUrządzeniami. CarPlay można znaleźć już m.in. w niektórych modelach Ferrari, które swoją drogą należy przecież do koncernu reprezentowanego przez Sergio Marchionne. Co ciekawe, w technologicznych kuluarach coraz częściej pojawiają się spekulacje mówiące o tym, jakoby Apple miało zamiar wyprodukować swój własny samochód, który poza obowiązkową kompatybilnością z iPhonem posiadałby elektryczny napęd oraz design, którego nie powstydziłby się sam Jony Ive.
Niezależnie od tego czy owe plotki przekują się w rzeczywistość, jednego możemy być pewni – na przestrzeni kilku następnych lat czeka nas prawdziwa rewolucja w kwestii samochodowej elektroniki i nikt z nas nie będzie w stanie przed nią uciec…