UWAGA! Magazyn T3 donosi! Paweł M. został niezwykle niebezpiecznym mordercą na zlecenie o pseudonimie AGENT 47. Można go spotkać w grze Hitman: Rozgrzeszenie.
Zanim dotarłem na spotkanie w warszawskim Teatrze Kwadrat, wiedziałem o nim już trzy ponadprogramowe rzeczy. Po pierwsze lubi muzykę Nine Inch Nails, której posłuchać można, gdy próbuje się do niego dodzwonić. Po drugie, nie oddzwania, tylko w odpowiedzi wysyła SMS-y o pierwszej w nocy. I wreszcie po trzecie – może i jest bardzo zapracowany, ale ma dobrą pamięć.
Po przywitaniu mnie w holu teatru, skierowaliśmy się do jego garderoby, w której szybko sięgnął po e-papierosa, wyciągnął iPhone?a 4S i rzucił krótkie: ?pytaj?. Wyzwanie przyjąłem i w przerwie między próbami do spektaklu ?Ślub doskonały?, porozmawialiśmy o filmie, serialach, teatrze, muzyce, gadżetach i? grach video. W zasadzie, zaczęliśmy właśnie od tych ostatnich.
HELLO, 47
Zaczęliśmy od zwierzenia, niczym w grupie wzajemnego wsparcia: ?Jestem fanem gier od dzieciństwa, wliczając w to chodzenie do bud, do których wrzucało się metalowe 20 zł, żeby można było się trochę pobawić. A skąd te pieniądze? Oczywiście ze sprzedaży butelek. Nigdy nie miałem Atari ani Commodore, tylko grałem u kumpli. Później dopiero, kiedy nastała era pecetów, posiadłem taki sprzęt. Pierwszą grą, w jaką grałem był paradoksalnie Hitman w 2000 roku. Później narodziła się miłość do dwóch części Diablo?? Jestem szczerze zaskoczony, bo ostatnio w dziedzinie elektronicznej rozrywki przyzwyczaiłem się do wyuczonego, marketingowego bełkotu (tutaj kłania się słynna, polska premiera PS Vita). Jednak podczas rozmowy z Pawłem, okazuje się, że siedzi przede mną aktor, którego po paru minutach rozmowy mógłbym z przyjemnością zapytać o Gamertaga. Ostatecznie jednak pochylamy głowy nad problemem ciągłego braku czasu i poczucia winy związanego z przedkładaniem grania nad inne formy spędzania czasu wolnego. Oboje z tego samego powodu nie skończyliśmy trzeciej części Diablo – pierwsze lody możemy uznać za przełamane.
Skoro mamy już wyrobiony grunt, padają z moich ust oczywiste pytania o jego dubbing postaci Agenta 47 w grze Hitman: Rozgrzeszenie. Odpowiedzi choć proste, widać, że są naturalnym efektem charakteru Pawła: ?Lubię ryzyko, lubię nowe wyzwania. To była pierwsza klarowna propozycja jaką dostałem. Wcześniej zapraszano mnie raz czy dwa na castingi, ale nic z tego nie wyszło.?
Hitman nigdy nie był rozgadaną postacią. Większość słów, które wypowiada to jego monologi wewnętrzne. Prace nad podkładaniem głosu do gry trwały więc zaledwie kilka godzin, prawdopodobnie dużo mniej niż w przypadku charakteryzacji do zdjęć, które możecie zobaczyć obok. Jak sam Paweł mówi, choć praca była krótka, łatwo nie było. Po obejrzeniu zaledwie kilku cutscenek, został wrzucony w wir odklejonych od siebie wydarzeń, by odegrać postać, w którą w amerykańskim oryginale wciela się słynny dzięki tej roli David Bateson. ?Wcześniej podkładałem głos do dwóch kreskówek – tam jest dużo łatwiej. Widzi się wszystkie sytuacje emocjonalne, w których znajdują się bohaterowie i ma się dostęp do oryginału, na którym można bazować. Mimo to była to fajna przygoda i świetna zabawa. Poza tym, nigdy nie wchodzę w rzeczy, których wiem, że nie polubię. To, że sam jestem graczem, sprawiło dodatkowo, że będę miał teraz fajną pamiątkę na przyszłość. Pozwolili mi też zagrać w demo? szkoda, że dopiero po pracy.? – śmieje się Paweł, podsumowując opowiadanie o tej przygodzie.
A skoro już o rozrywkach po pracy, weekendy dzieli na dwa typy: gdy dziecka nie ma w domu, gra na Xboksie 360 i PS3 w Battlefielda i Medal Of Honor. Obecność syna to z kolei dla niego dobra okazja do wspólnej rywalizacji w FIFĘ: ?dostaję ostro w kość, ale przynajmniej młody ma frajdę? – opowiada.
NIE CHCĘ GRAĆ W MIAŁKICH FILMACH
W tym roku nie pojawił się na ekranach żaden film z jego udziałem. W poprzednim też zresztą nie był zbyt aktywny na dużym ekranie. Zagrał za to w dwóch dużych serialach: ?Lekarzach? i ?Misji Afganistan? oraz wydał płytę ze swoim zespołem Cochise. Dlaczego będąc ciągle na fali nie występuje w wielu produkcjach? ?Nie dostałem propozycji, które by mnie satysfakcjonowały. Nie pcham się gdzieś, gdzie czuję, że coś nie jest dla mnie. Wyczuwam, że coś jest słabe. Do tej pory nie żałuję?? W tym miejscu nie mogę mu nie przerwać. Zwracam uwagę na czerstwe ?Ciacho? Patryka Vegi (czy raczej Krzemienieckiego), które, delikatnie mówiąc, nie spotkało się z przychylnością widzów i krytyków. Pytam odważnie: ?Nie czułeś, że to będzie słabe??. Odpowiada krótko, że nie czuł tego nikt, a później ogólnie broni nie tylko siebie, ale i całego sztabu ludzi zaangażowanych w produkcje filmowe: ?Zapewniam cię, że nikt z zimnym wyrachowaniem nie przyjmuje ról skupiając się na innych rzeczach niż to, czy rola jest dobra. Dookoła pracuje jeszcze dwieście innych osób. Gdy przychodzi do zobaczenia efektu końcowego, może okazać się, że jest to zupełnie coś innego, niż aktor zakładał na początku.?
Szukamy więc winowajców. Scenarzysta? Reżyser? ?Po części cały skład. Coś po prostu przestaje grać. Na etapie scenariusza i prób zazwyczaj wszystko jest fajnie. Później widzisz to w kinie i okazuje się, że coś nie wyszło, ale w tym momencie lepiej się już nad tym nie zastanawiać. Trzeba to wziąć na klatę i iść do przodu nie przejmując się niepowodzeniem. W tym zawodzie zdarzają się rzeczy pozytywne i negatywne. Czasami jest tak, że w scenariuszu coś ci się bardzo podoba, a później wychodzi to strasznie. Działa to jednak w obie strony. Do jakiegoś fragmentu nie jesteś przekonany, ale okazuje się, że efekt jest piorunujący. Nie wierzę, że ktoś idzie na zdjęcia filmowe z przeświadczeniem, że robi gówno – nie ma takiej możliwości.?
Absencja Pawła na dużym ekranie ma się niedługo skończyć. W październiku do kin trafić miał ?Sęp? Eugeniusza Korina, dotąd znanego z pracy w teatrze. Ostatecznie zobaczymy go w styczniu. Aktor nie chce jednak zdradzać szczegółów tej produkcji, poza elementami, które znamy od dystrybutora. Podkreśla jedynie wielokrotnie, że jest to bardzo ciężki dramat kryminalno-sensacyjny osadzony w skorumpowanym środowisku policyjnym. Może być ciekawie, zwłaszcza, że w pomysł weszła grupa Archive komponując utwory do filmu. Premiera już 11 stycznia.
Wiem, że mógłbym z nim porozmawiać o filmach Lyncha, Tarantino i Finchera, ale w takim wypadku debatę skończylibyśmy prawdopodobnie późnym wieczorem. Zamiast tego decyduję się uderzyć w nutę science-fiction. Entuzjazmu nie było końca. Paweł nie chodzi do kina na filmy, w których trzeba myśleć i można się wzruszyć – takie zostawia na domowe zacisze. W kinie natomiast uwielbia akcję i fantastykę na poziomie ?Avengersów? i ?Spider-Mana?. Podobała mu się ostatnia odsłona Bonda, a zwłaszcza jego przeciwnik. Na jego filmowej liście życzeń na najbliższe miesiące jest piąta odsłona ?Szklanej pułapki?, ?Looper? i ?Hobbit?.
Jego wymarzoną rolą byłby któryś z superbohaterów w ?X-Menie?. Niestety nie udało mi się dotrzeć do Hugh Jackmana by zapytać czy czuje, że jego rola Wolverine?a jest zagrożona, ale na potrzeby tego artykułu pozwólmy to sobie założyć. U hołubionego przez Pawła Ridleya Scotta aktor zagrałby za darmo, nawet jeśli ?Prometeusz? nie do końca spełnił jego oczekiwania: ?To monumentalne kino, a wizjonerski sposób opisywania świata był fenomenalny. Z drugiej strony było trochę nieścisłości w fabule, które mogą przeszkadzać fanom.? Od Scotta przechodzimy do Lucasa.
Pytam, czy cieszy się, że Disney kupił prawa do ?Gwiezdnych wojen?. ?Bardzo się cieszę? – odpowiada. ?Oczywiście każdy obawia się kolejnych epizodów, zwłaszcza pamiętając ostatnie prequele. Z drugiej strony, teraz jest nowe pokolenie. Nawet jeśli dla nas nie będzie to miało tej dawnej magii, zawsze pozostanie nam ten kult i ciemna strona mocy. Nasze dzieci z kolei będą miały coś nowego, bo tak jak zmienia się świat, zmienia się ta seria. Nie możemy brać pod uwagę tylko naszych oczekiwań, nawet jeśli przez nie dochodzimy do wniosku, że wszystko co nowe w świecie ?Gwiezdnych wojen? jest boleśnie plastikowe. Mimo wszystko jestem podekscytowany tym, w którym kierunku będzie zmierzać historia Lei, Hana Solo i reszty bohaterów. Skoro premiera pierwszej części nowej trylogii ma nastąpić w ciągu dwóch lat, zdjęcia powinny zacząć się już wkrótce. Do tego czasu będę dalej oglądał z synem ?Wojny klonów? na Cartoon Network.?
NAJWAŻNIEJSZE
Dla Pawła Małaszyńskiego najważniejszy zawsze był teatr. Mówi o tym tak samo otwarcie jak o swoich rolach filmowych i telewizyjnych: ?Do każdego projektu, czy to serialu czy filmu, podchodzę absolutnie poważnie i daję w nich całego siebie, ale jestem przede wszystkim aktorem teatralnym. To, że trafiłem do filmu to czysty przypadek – znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie. Bez względu na ten podział, nie wyobrażam sobie, bym mógł kiedyś zrobić coś po prostu dla pieniędzy. Nie umiem tak pracować.? Gdy wspominał mi, że spotkamy się w przerwie próby do spektaklu w Teatrze Kwadrat, byłem prawie pewny, że musi chodzić o sztukę ?Kiedy Harry spotkał Sally?. Okazało się jednak, że obecnie pozycja ta nie jest grana nigdzie na świecie ze względu na niedawną śmierć Nory Ephron (autorki scenariusza) i konieczność ponownego uzyskania praw do produkcji.
W jakiej sztuce można zatem zobaczyć obecnie Pawła Małaszyńskiego? W chwili, w której czytacie te słowa, prawdopodobnie w ćwiczonym w listopadzie ?Ślubie doskonałym?. ?To historia faceta, który budzi się w dniu swojego ślubu w apartamencie małżeńskim. Obok niego leży kobieta, z którą spędził noc, bynajmniej nie jego narzeczona. Ta z kolei właśnie puka do jego drzwi, dwie godziny przed planowaną ceremonią.? Skojarzenia z pewną ?kacową? serią nasuwają się same, jednak aktor stopuje moje przypuszczenia, polecając, żebym poczekał do rychłej premiery spektaklu.
ZAWÓD – AKTOR, PASJA – MUZYKA
Znacie mnie i wiedziecie, że nie mogłem nie porozmawiać z nim o muzyce. Wypowiedziane niegdyś słowa, że z zawodu jest aktorem, a z pasji muzykiem – zdają się dzisiaj nie tracić na aktualności. Skład jego zespołu Cochise skrystalizował się osiem lat temu w rodzinnym dla niego Białymstoku. Obecnie kwartet jest w połowie prac nad nowym albumem 118, który ukaże się na rynku w październiku lub listopadzie przyszłego roku. Zarejestrowanych jest już siedem premierowych utworów. Gdy pytam czy nadal będzie to post-grunge?owe granie, dziwi się, dlaczego ciągle powielane są te porównania. Gdy jednak mówię wprost, że ich ostatni album kojarzy mi się z latami 90. i ze Stone Temple Pilots potwierdza, iż jego prywatne zainteresowania mogą wpływać na takie brzmienie kapeli.
Przyznaje również, że nie wybrał łatwej i przyjemnej drogi, śpiewając po angielsku: ?jesteśmy przez to od razu na odstrzale? – mówi. Widać jednocześnie wyraźnie, że nie zamierza rezygnować z muzyki: ?Kiedy słucham naszych nowych utworów, takich jak ?Sweet Love Generation?, ?Destroy The Angels? czy ?White Garden?, to już mi się chce je grać na koncertach. Zauważamy progres w naszej twórczości i to, że cały czas jesteśmy płodni, więc na pewno zamierzamy nadal dokładać do tego interesu. Dokładać, bo w Polsce na tym etapie na którym jesteśmy, nie da się z grania wyżyć. Nawet ci o kilka półek wyżej mają z tym problemy. Gdyby jednak kiedyś karta się odwróciła, nie uciekałbym od takiej możliwości.? Kto wie, czy taka opcja kiedyś się nie pojawi. Po podpisaniu kontraktu z MysticProduction i z niedaleką perspektywą grania na jednej scenie z Riverside, Comą i Luxtorpedą, być może Małaszyński pójdzie kiedyś drogą Jareda Leto, coraz bardziej kojarzonego z Thirty Seconds To Mars niż z ?Requiem dla snu?.
PTAKI, ZOMBIE I ŻOŁNIERZYKI
Polski Agent 47 jest umiarkowanym gadżeciarzem. Poza wspomnianymi na początku artykułu konsolami, posiada iPhone?a i iPada. Choć na pokładzie jego urządzeń nie ma jeszcze najnowszego iOSa, pod względem aplikacji jest uzbrojony po zęby.
Standardową aplikację dyktafonu zastępuje iTalkRecorderem, który przydaje mu się do rejestrowania nowych utworów jego zespołu: ?odtwarzam, miksuję, dogrywam – jak dla mnie wystarczy?. Jednocześnie, jako muzyczny konserwatysta, nie wkręcił się w Garage Band niczym DamonAlbarn.
Przy pisaniu angielskich tekstów korzysta z aplikacji słownikowych, a o filmach czyta bezpośrednio przez appkę IMDb. Standardowe możliwości aparatu i kamery iPhone?a rozszerza przez Hipstamatic, Camera Plus, Photo FX i Action Movie FX.
Na koniec przeglądu swojego pulpitu zostawił oczywiście gry, których zawsze ma pod dostatkiem. Nie są mu obce wszystkie części AngryBirds, od pierwszej odsłony aż po najnowszą edycję Star Wars. Ze świata ?Gwiezdnych Wojen? chwali także Battle For Hoth. Kolejne tytuły, które wymienia, związane są z tematyką zombie: Plants Vs Zombies, Apocalypse Max: BetterDeadThanUndead i Zombiewood. Już po tych pozycjach nietrudno się zorientować, że listy nie będą zamykały Simsy. Paweł nie bierze jeńców i do swojego zestawienia ulubionych gier mobilnych dodaje TinyTroopers oraz Fieldrunners.
W chwili gdy wymienia ostatni z tych tytułów, z głośnika rozbrzmiewa głos wzywający aktorów na próbę. Bez chwili zwłoki, Paweł wstaje z krzesła i zbiera się do wyjścia na scenę. W końcu, zgodnie ze słowami jednego z jego komiksowych idoli: ?Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.?