Volkswagen wpadł w poważne tarapaty po tym jak przeprowadzono niezależne testy na emisję tlenku azotu w wybranych modelach marki VW i Audi. Jak się okazało koncern od 2009 roku sprzedawał w Stanach Zjednoczonych samochody, które przekraczały tamtejsze normy EPA (Environmental Protection Agency) aż 35-krotnie.
Z wyników przeprowadzonych testów wynika, że winnym całego zamieszania jest jeden konkretny silnik VW, który znalazł się w paru różnych modelach samochodów na przestrzeni kilku ostatnich lat. Chodzi o 2-litrowego diesla, który był montowany w modelach Jetta, Golf, Passat, Beetle i Audi A3. Niestety w tych pojazdach emisja szkodliwego tlenku azotu znacznie przekracza państwowe normy. W wybranych modelach VW Passata emisja jest od 5 do 20 razy wyższa niż zakłada EPA. Jeszcze gorzej jest w przypadku modelu Jetta, który w najlepszym wypadku przekracza normy 15, a w najgorszym 35-krotnie. Aby sprostać wymaganiom EPA Volkswagen montował specjalne urządzenie, które fałszowało prawdziwe wyniki testu.
Teraz kiedy mleko się wylało ciężko przewidzieć jak wysoka kara za złamanie przepisów zostanie zasądzona przez EPA. Nawet jeśli VW jakimś cudem się z tego wywinie to i tak czeka go szeroko zakrojona akcja reklamacyjna. W najlepszym razie producent opracuje patch, który po wgraniu do komputera ograniczy emisję. W najgorszym, zmiany będą miały wpływ na osiągi i pracę auta, co wygeneruje ogromne straty pieniężne w procesach reklamacyjnych.