Nie ma komputera ? nie ma pracy. Masz jeszcze po co żyć? Masz jak?
Odwrócenie biegunów. Chińska bomba elektromagnetyczna. Ogólnoświatowa burza z piorunami. Ekolodzy. Powód jest mało istotny.
Pewnego dnia możesz stracić dostęp do wszystkich urządzeń elektronicznych. Nie, nie tylko PDA i iPoda. Do wszystkich urządzeń. Wszystkich. Rozrusznika serca, sterownika linii metra i komputera przechowującego cyferki oznaczające twój stan konta. Podziemne skarbce pilnowane przez smoki występują tylko u Harry’ego Pottera. Komputerów nie strzeże nic.
Ale co tam rozrusznik i konto w banku. Nie działa też twój nowy ekspres do kawy! Pamiętasz jeszcze, jak zmielić kawę ręcznie i zalać ją wrzątkiem? O, przepraszam, wrzątku też nie ma. Układ sterujący czajnikiem wysiadł. Przykro mi.
Zły ? bo bez kawy ? schodzisz do samochodu, którego jednak nie jesteś w stanie otworzyć. Podczas przymusowego spaceru chciałbyś zadzwonić i powiedzieć, że się spóźnisz, prawda? Równie dobrze możesz wysłać gołębia pocztowego. Na szczęście standard opisujący działanie internetu przewiduje wykorzystanie ptactwa w transmisji danych. Komunikacja powinna więc przebiegać bezproblemowo. Tylko „trochę” wolniej.
Jeśli już uda ci się ? bez korzystania z nawigacji ? trafić do pracy, czeka cię niespodzianka. Tak się składa, że twoje stanowisko zostało poddane redukcji. Mówiąc w mniej marketingowy sposób: wylali cię. Nie ma komputera, więc nie masz nic do roboty.
Tylko czy to aż taki koszmar? Może nie kupisz sobie nowego odtwarzacza MP3 i w tym roku nie zmienisz samochodu na nowszy, ale przynajmniej możesz pojechać na wakacje.
PKP pozostaje jak zwykle niezawodne, bo w ich archaicznych parowozach, przepraszam: lokomotywach, ta nowinka zwana elektrycznością nie jest do niczego potrzebna. Testują ją, włączając ogrzewanie na niektórych trasach, ale to marginalne przypadki.
W tempie mocno spacerowym jedziesz więc w góry. Eh, co za widoki! W mieście takich nie ma. Znajomi z Facebooka nie uwierzą, jak je zobaczą. Nie. Nie zobaczą, bo nie działa ani twój cyfrowy Canon, ani maszt telefoniczny, który mógłby użyczyć trochę internetu. Zresztą nie ma też Facebooka. Z przerażeniem odkrywasz, że pan w tureckim swetrze ma rację. Nie ma niczego.
Problem w tym, że cały sprzęt, z którego korzystasz, rzeczywiście może przestać działać. A korzystasz z coraz większej jego liczby. Tylko czekać aż do seryjnej produkcji wejdą soczewki kontaktowe nakładające na widziany obraz rozszerzoną rzeczywistość i gniazdka rodem z Matriksa zastępujące dzisiejsze interfejsy.
Bez dostępu do sieci i gadżetów, które łączą się zarówno z nią, jak i z twoim ciałem, nie będziesz zdolny do egzystencji. Nabędziesz silną, niemożliwą wręcz do pokonania, potrzebę ciągłego korzystania z osobistej elektroniki.
Tak się składa, że ostatnie zdanie jest definicją uzależnienia.
Rok 2050. Codziennie łykasz dawkę nanorobotów, które od wewnątrz dbają o twoje zdrowie. Bez nich nie potrafisz oddychać zanieczyszczonym powietrzem ani pozbyć się zbędnego tłuszczu z pochłanianych fast foodów.
Odwrócenie biegunów. Chińska bomba elektromagnetyczna. Ogólnoświatowa burza z piorunami. Ekolodzy.
Dalej myślisz, że elektronika nie uzależnia?