Wydawałoby się, że w temacie paneli OLED odkryto już wszystko, co było do odkrycia. Od wielu lat ulepszenia telewizorów skupiały się nie na samej technologii wyświetlania, ale na algorytmach obróbki obrazu, poprawionym audio i udoskonaleniu systemów operacyjnych. Na ten ustabilizowany rynek wchodzi nowa generacja telewizorów LG, wyposażona w matrycę Evo, która chce naprawić największy problem paneli OLED: ich stosunkowo niską jasność.
Telewizory wykorzystujące organiczne diody LED znane są z głębi kontrastów i precyzyjnego odwzorowania czerni, ale z uwagi na brak dodatkowego podświetlenia dają one mało wyrazisty efekt HDR, a ich ekrany nie sprawdzają się w jasnych pomieszczeniach. Zgodnie z zapowiedziami LG technologia Evo została stworzona po to, żeby wyeliminować ten problem, a przy tym poprawić dokładność odwzorowywania barw.
Na pierwszy rzut oka zmiany są dość kosmetyczne – owszem, obraz wygląda na kontrastowy, żywy i jasny, ale w praktyce trudno zaobserwować znaczącą różnicę w stosunku do zeszłorocznych modeli. Efekt ten najwyraźniej widać w jasnych scenach HDR, gdzie najjaśniejsze punkty sceny są dodatkowo wyeksponowane. Niestety G1 nie wspiera HDR 10+.
Poprawie uległa reprodukcja kolorów: na pierwszy plan wysuwają się czyste błękity, ciepłe czerwienie i naturalne zielenie, pełne subtelnych tonów przejściowych i niepozbawione tekstur. Czernie, jak przystało na panel OLED, wyglądały na głębokie i pozbawione szarych plam, chociaż kontrasty okazały się odrobinę nierównomierne – wzdłuż krawędzi ekranu sprawiały one wrażenie przytłumionych i rozmazanych.
Technologia Evo to tylko fragment układanki. Do LG G1 trafił ulepszony procesor AI Picture Pro, który teraz potrafi rozpoznawać krajobrazy naturalne, ujęcia miasta czy nocne sceny, i automatycznie doszlifowywać wybrane elementy obrazu tak, by uzyskać możliwie najbardziej realistyczny efekt. Algorytmy współpracują także z tonami skóry i poszczególnymi obiektami, delikatnie wygładzając ich kolorystykę, acz czasami dzieje się to kosztem „spłycenia” reszty ujęcia.
CO MA WISIEĆ…
Pod względem funkcji gamingowych LG G1 wypada całkiem nieźle. Wszystkie porty HDMI współpracują ze standardem 2.1, co umożliwia podłączenie konsoli nowej generacji i cieszenie się zabawą w 4K i 120 Hz ze zmiennym odświeżaniem i automatycznym trybem niskiego opóźnienia. Lag wynosi zaledwie 12,4 ms w trybie standardowym i 9,4 ms w trybie Boost, więc zabawa powinna być płynna. Poza tym do dyspozycji otrzymujemy zestaw funkcji Game Optimizer, który pozwala dopasować ustawienia obrazu do… gatunku gry, chociaż umówmy się, różnice pomiędzy trybem dla strzelanek pierwszoosobowych a „erpegów” są dość kosmetyczne.
Narzędzia te są częścią systemu operacyjnego webOS, tym razem wyposażonego w pełnoekranowy interfejs i wsparcie dla popularnych aplikacji streamingowych. Skórka graficzna jest prosta i czytelna, dlatego znalezienie poszczególnych opcji nie powinno stanowić większego problemu. Miłośnicy smart home mogą natomiast skorzystać z usług Alexy lub Asystenta Google.
Telewizor zrobił na nas zadziwiająco słabe wrażenie w kwestii audio. Algorytmy AI Sound Pro starają się, jak mogą, by dostarczyć nam przestrzennego brzmienia, ale wbudowane głośniki nie dają sobie rady z reprodukcją potężnych, basowych odgłosów. Na pocieszenie otrzymujemy wsparcie dla Dolby Atmos, chociaż i tutaj LG G1 nie ustrzegł się pewnych niedociągnięć – najgłośniejsze, najbardziej dynamiczne dźwięki okazały się jakby specjalnie wyciszane. Cóż, bez soundbara się nie obejdzie… Dodatkową kroplą goryczy jest brak wsparcia dla DTS-u.
Design telewizora nawiązuje do zaproponowanej w zeszłym roku stylistyki LG Gallery. Smukła, delikatna bryła G1 wydaje się stworzona do powieszenia na ścianie – dzięki ukryciu systemu montażowego w płytkim wgłębieniu, urządzenie może przylegać do niej prawie płasko. Jeśli nie planujemy montażu ekranu na ścianie… cóż, mamy problem, ponieważ w zestawie z telewizorem nie znajdziemy podstawki. Nóżki lub „artystyczny” stelaż to dodatkowy wydatek, co nie każdemu musi przypaść do gustu.
W materiałach prasowych LG G1 jawił się nam jako prawdziwa rewolucja na rynku OLED, ale po kilku dniach spędzonych w jego towarzystwie trudno powiedzieć, na czym ta rewolucja tak naprawdę polega. W tym roku na rynku pojawiło się kilka nowoczesnych, efektownych technologii wyświetlania i obróbki obrazu, a propozycja LG wypada na ich tle stosunkowo blado. Na domiar złego cena telewizora jest nieuzasadniona, tak gdy porównuje się ją z niższym modelem C1, jak i ofertą konkurencji, np. Sony A90J. Szkoda, bo po zapowiedziach liczyliśmy na naprawdę solidną propozycję w kategorii premium.
SPECYFIKACJA
- CENA Od 8 000 PLN
- WYMIARY 55, 65, 75 cali
- EKRAN 3840×2160 px OLED 120 Hz
- SYSTEM OPERACYJNY webOS Smart TV
- HDR Dolby Vision
- PROCESOR α9 Gen4 AI Processor
- ŁĄCZNOŚĆ 4x HDMI 2.1 (w tym 1x eARC), 3x USB, wyjście optyczne, minijack, Ethernet, Wi-fi 5, Bluetooth 5.0
- WYMIARY 1225 x 706 x 23,1 mm/1446 x 830 x 19,9 mm/1721 x 991 x 24,1 mm
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
LG G1 daleko jest do rewolucyjnego ducha, jakiego chciał obudzić w nim producent. To niezły, ale obarczony wieloma niedociągnięciami telewizor.
Plusy
Barwny, ostry i kontrastowy obraz. Sporo funkcji dla graczy. Doskonale prezentuje się na ścianie…
Minusy
…ale za możliwość postawienia go na stoliku trzeba dodatkowo dopłacić. Jedynie przeciętne audio. Brak wsparcia dla HDR 10+ i DTS-u. Pewne problemy w obróbce kolorowych scen. Nieuzasadniona różnica cenowa w stosunku do modelu C1 i oferty konkurencji.