Zbyt długo zabawki erotyczne dla mężczyzn były pomijanym, biednym kuzynem wspaniałej gamy cudów skierowanych do kobiet. To wręcz niewiarygodne, że nasz szowinistyczny świat przedkładał przez dziesięciolecia przyjemność kobiet nad mężczyzn. I tak oto ze Szwecji (bo skąd indziej?) przybywa zmiana warty.
Niech zabrzmią równościowe trąby, oto Lelo F1S V2. Lelo to marka, która od lat nie chce kojarzyć się z gadżetami dla dorosłych. Swój wizerunek buduje na ruchu dbania o siebie, bez względu na to, kim się jest, choć… wypada być majętnym, bo są to produkty pozycjonowane jako luksusowe.
Rzeczony model dla mężczyzn ma ambicje bycia najbardziej stylową zabawką premium symulującą seks oralny, do czego wykorzystuje technologię fal SenSonic, generowanych przez silniki z turbodoładowaniem w silikonowym wnętrzu. Według twórców ta dźwiękowa energia przechodzi pod skórę i wibruje od wewnątrz.
Jednak nim o uniesieniach: F1S V2 jest dostarczany w surowym, eleganckim i sprawiającym drogie wrażenie czarnym pudełku, bez zbędnej krzykliwości. Sam produkt zaś to lekka (285 g), 15-centymetrowa tuba ze stopu aluminium ze ściętymi krawędziami i futurystycznymi, metalowymi detalami. Jest na tyle mała, że można ją wrzucić do torby podręcznej i wygląda jak głośnik Bluetooth, co może posiadaczowi zaoszczędzić niewygodnych pytań.
Dyskretny wygląd zachowany jest pomimo okienka z jednej strony, pozwalającego zajrzeć do środka wnętrza science-fiction i zobaczenia gładkiego, niebieskiego lub czerwonego, silikonowego rękawa, który po włączeniu, świeci od wewnątrz.
Szerokie wejście (7 cm) zwęża się w tunel (o skromnej głębokości 11 cm). Wnętrze jest miękkie i prążkowane o niejednolitej strukturze pagórków i szczelin, poruszających się w sposób organiczny. Jako że z dużą mocą idzie wielka odpowiedzialność, z zabawką należy hojnie używać lubrykantu. W przeciwieństwie do wielu konkurencyjnych produktów, F1S V2 nie należy używać wykonując ruchy manualne, a w pełni oddając się „magii” urządzenia.
Tempem i rodzajem pulsacji można sterować za pomocą przycisków na górze obudowy lub przez aplikację łączącą się z nim przez Bluetooth. Nie ma opcji Wi-Fi do sterowania zdalnego. Ciekawostką jest otwarty kod SDK, dzięki któremu można tworzyć swoje apki i udostępniać w internecie, choć śmiałych programistów póki co brakuje.
O ile wygląd nie budzi żadnych skojarzeń, o tyle dźwięk, a raczej hałas generowany przez gadżet jest znaczący. Zdecydowanie pod tym względem F1S V2 nie jest dyskretne.
Ostatecznie, ze wszystkimi wzniosłymi twierdzeniami dotyczącymi innowacyjnej technologii i oszałamiających, nordyckich umiejętności motorycznych, F1S V2 naprawdę ma tylko jedno zadanie: doprowadzić posiadacza do brzegu, co choć czyni, okazuje się, że stoją na nim schody.
Przede wszystkim w kwocie 749 PLN (i to na promocji), zabawka nie jest tania. Tak, cena jest uzasadniona, od designu przez innowacyjny charakter, ale trudno przy niej przymknąć oko na kilka detali, takich jak brak ładowarki USB-C (jest za to nietypowy zasilacz), brak etui w zestawie czy brak możliwości wyjmowania rękawa w celu jego mycia poza urządzeniem. Aplikacja również nie dostanie nagrody za najlepsze UX/UI. F1S V2 jest za to wodoodporny i ładuje się godzinę, by zapewnić za to dwie godziny rozrywki.
Jeśli lubisz technologie i jesteś otwarty na odkrywanie i próbowanie nowych rzeczy, to może być twój najlepszy strzał. No, może za wyjątkiem bardziej ludzkiego podejścia do tematu.
Specyfikacja
- CENA 749 PLN
- MATERIAŁ silikon, ABS, stop aluminium
- BATERIA Li-lon 850 mA 3,7 V
- WAGA 285 g
Werdykt
NASZYM ZDANIEM...
Nie wszystko w F1S V2 zachwyca, ale nie sposób odmówić mu innowacyjności i ciekawych rozwiązań.
Plusy
Ciekawy i dyskretny design. Technologiczne zaawansowanie. Wykonanie. Wodoodporność.
Minusy
Krótki rękaw. Wysoka głośność. Brak portu USB-C.