FiiO KA1 to budżetowy DAC, wizualnie podobny do swojego większego rodzeństwa pod postacią modelu KA3. Również ma prostokątny kształt z szeregiem równoległych rowków, biegnących wzdłuż obudowy. Jednak przy wymiarach 40 x 15 x 8 mm i wadze 10 gramów sprawia wręcz zabawkowe wrażenie.
Z przodu znajduje się okrągły wskaźnik LED, który świeci różnymi kolorami w zależności od częstotliwości próbkowania aktualnie odtwarzanego pliku. Jakość wykonania urządzenia jest solidna, ma jednak dość ostre krawędzie. Nie stanowi to problemu, choć w dłoni nie leży tak dobrze jak niektóre inne kompaktowe DACi.
Na jednym końcu urządzenia znajduje się gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, na drugim stały kabel ze złączem USB-C lub Lightning, w zależności od zakupionej wersji. Niestety kabli nie można wymieniać. W środku KA1 może pochwalić się chipem ES9281AC PRO DAC i obsługuje pliki do 32 bit/384 kHz PCM oraz natywne renderowanie DSD256 i MQA. DAC zapewnia moc wyjściową 45 mW@32Ω.
Aby przetestować FiiO JadeAudio KA1, używałem kilku rodzajów słuchawek nausznych i dousznych. Mimo że DAC ma skromną moc wyjściową, był w stanie z łatwością obsługiwać wszystko, co testowałem. Rzadko przekraczałem 60% głośności, wszystko powyżej odbierając jako nieprzyjemnie głośne. Warto przed włożeniem słuchawek sprawdzić jej poziom, bo można się niemile zaskoczyć.
Po podłączeniu małego urządzenia, dźwięk z laptopa nagle zyskuje nowe życie, a ze słuchawek nie słychać już żadnego szumu w tle ani syku. KA1 ma neutralną, szczegółową prezentację. Nie podbarwia dźwięku, ale jest przezroczysty, podobnie jak KA3. Może nie ma do końca poziomu wyrafinowania swojego większego rodzeństwa, ale jest o wiele lepszy niż wbudowana karta dźwiękowa mojego komputera.
Rozszerzenie basu jest dobre i sięga głęboko w terytorium pobudzające wewnętrznie, oczywiście przy odpowiednich słuchawkach. Muzyka brzmi mocniej i czyściej, co tyczy się nie tylo basu, ale także średnicy.
Słuchając Giant Steps Johna Coltrane’a, KA1 pokazuje imponującą przestrzeń i daje instrumentom dużo miejsca do oddychania. KA1 oddał ten album z wyrafinowaniem. Brzmienie saksofonu tenorowego jest nadal intensywne, ale na szczęście w żaden sposób przesadzone. Po legendzie jazzu włączyłem coś z zupełnie innej beczki. Post-rockowe dzieło Spiderland od Slint, gdzie gitary, perkusja i bas tworzą głęboką, niespokojną, nieco ponurą scenę. To album z nietypowym metrum, który wiele zyskał po podłączeniu tego skromnego DACa.
Jeśli szukasz banalnego w obsłudze i niedrogiego ulepszacza domyślnego dźwięku telefonu lub laptopa, KA1 to naprawdę świetna opcja. To szczególnie dobry wybór, jeśli słuchasz plików MQA, ale nawet FLAC, MP3, streaming czy YouTube zyskają na tym wyborze w czasach, w których producenci elektroniki mobilnej głównie skupiają się na dodatkowych megapikselach i wyświetlaczach niż na naprawdę dobrym dźwięku. Biorąc pod uwagę obecny dostęp do muzyki w najwyższej możliwej jakości, szkoda z tej okazji nie skorzystać, by móc posłuchać jej tak, jak na to zasługuje.
Do testów dostarczył www.mp3store.pl
Specyfikacja
- CENA 290 PLN
- UKŁAD DAC ES9281AC PRO
- WEJŚCIE USB-C lub Lightning
- WYJŚCIE słuchawkowe 3,5 mm
- OBSŁUGA FORMATÓW PCM 32 bit/384 kHz, DoP DSD64/128, DSD64/128/256
- WYMIARY OBUDOWY 40 x 15 x 8 mm
- WAGA 10 g
Werdykt
NASZYM ZDANIEM
KA1 to jeden z najlepszych wyborów w kategorii budżetowych DACów. Najlepszy, jeśli słuchasz plików MQA.
Plusy
Prezentacja dynamiczna. Wsparcie MQA. Dobre efekty przy niskim koszcie.
Minusy
Nieodłączany kabel. Brak wbudowanego regulatora głośności.