Na łamach Internet Makera czasem zdarza nam się pisać o projektowaniu stron i trendach w web designie. W takich chwilach zawsze staram się prezentować omawiane tematy na przykładach polskich projektów. Prawie nigdy mi się to nie udaje.
Podczas przeglądania rodzimych witryn zasypiam z nudów. Żadnych żywych kolorów, idealnie białe tło na 90% stron, różniące się wyłącznie logiem portale. Nic dziwnego, że chce się spać.
Czasem o tradycyjnym podejściu do projektowania świadczy nawet ustawiona jako tło dźwiękowe muzyka pochodząca z czasów, w których komputery były zbyt wolne do jednoczesnego uruchomienia odtwarzacza i przeglądarki. Obecnie skutek jest taki, że muzyka byłaby jeszcze bardziej usypiająca niż cała strona. Gdyby tylko nie mieszała się z tym, co akurat leci z głośników.
Polskie portale łączy wszystko. Nawet szerokość kolumn mają identyczną.
Jeśli akurat słucham Mandaryny, a jako tło dźwiękowe strony zostanie ustawiony Piasek, to (prawdopodobnie) zauważę, że coś jest nie tak. Gorzej, jeśli dźwięk brzmi jak szum telewizora, który akurat wyświetla kanał ze „śniegiem”, a w dodatku pojawia się cyklicznie co kilkadziesiąt sekund. Ostatnio trafiłem na taką witrynę (polską), a jej adresu nie podam tylko przez grzeczność.
Pomijam już fakt, że za dodanie dźwięku uruchamiającego się samoczynnie po wejściu na stronę powinny grozić kary. Mierzone w latach spędzonych w kamieniołomach.
Właściwie to szum był całkiem dobrym sposobem na przegnanie uczucia senności, które ogarniało po wejściu na stronę. Dlaczego? Przez dobre piętnaście minut nurkowania pod stołem próbowałem dojść do tego, który kabel powoduje szumy.
Z drugiej strony muzyka to zawsze jakieś urozmaicenie, bo zwykle brakuje jakiegokolwiek ciekawego akcentu. I nie ma znaczenia czy to portal, sklep internetowy czy blog. Zawsze jest tak samo: musi być doskonale tradycyjnie, a każda zmiana kwitowana jest milionem negatywnych uwag i epitetów kierowanych w stronę projektantów. Nurt web2.0 zdecydowanie ułatwia wyrażanie opinii przez użytkowników.
Oni zawsze wiedzą lepiej niż projektant (czy nawet zespół projektantów), że stara wersja była lepsza, a każda wprowadzona zmiana jest atakiem na ich osobę. Pewnie poczują się źle, jeśli przed śniadaniem nie napiszą na forum „usuńcie Śledzika!”.
Dla takich osób mam prostą rade. Wyłącznie obsługę stylów, a na pewno poczujecie się dokładnie tak jak piętnaście lat temu i nikt nie będzie raził waszych oczu takimi bzdurami jak cienie, zaokrąglone rogi czy gradienty.
Tylko czy wtedy nie okazałoby się, że projektanci są niepotrzebni? Myślę, że nie, bo zawsze znajdzie się sposób, żeby pokazać internautom kto tu rządzi i kto ma rację. Można na przykład zrobić stronę całkowicie we Flashu. Swoją drogą to też powiew historii – od razu przypominają się okolice 2002, które można streścić „dlaczego przycisk wstecz nie działa”. To chyba jednak nie najlepszy pomysł…
Pozostaje więc poczekać na moment, w którym większą popularność zdobędzie Chrome. Wyłącznie stylów w tej przeglądarce nie jest takie proste. Projektanci znów będą mogli zmusić świat do oglądania ich dzieł dokładnie w taki sposób, w jaki to wymyślili. A strony przestaną być takie jak chcą czytelnicy – czyli nudne.