Opera chciałaby dodać swoją przeglądarkę do iPhone App Store, reklamy Google będą podążać za internautą, a znany hacker nie chce ujawnić znalezionych luk.
Były {link_wew 5749}reklamy{/link_wew} kontekstowe (po polsku: związane z tematyką strony). Były targetowane behawioralnie (dopasowane do gustów internauty). Teraz czas na remarketing, czyli reklamy podążające za użytkownikiem po całej sieci.
Oczywiście potrzebna jest do tego współpraca między setkami witryn, które odwiedza każdy z nas. Tak się jednak składa, że znamy firmę, która współpracuje z milionami małych wydawców…
Remarketing to oczywiście pomysł Google’a.
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości co do tego, że niepozorne informacje, takie jak ulubione strony i wyszukiwane frazy, mogą mieć istotną wartość?
Źródło: http://www.dobreprogramy.pl/Reklamy-beda-podazac-za-uzytkownikiem,Aktualnosc,17367.html
Opera chce do iPhone App Store
Opera Mini w wersji dla iPhone została zgłoszona do App Store. W przeciwieństwie do biurkowej Opery, wersja mobilna robi wyłącznie to co powinna: wyświetla strony. W dodatku w sprytny sposób robi to szybciej niż inne przeglądarki.
Testy mówią o sześciokrotnym przyśpieszeniu względem Safari i maksymalnie 90% kompresji przesyłanych danych. Efekt? Z 50-100MB pakietu danych wyciągamy kilkukrotnie więcej informacji niż w przypadku klasycznych przeglądarek, a operatorzy zarabiają mniej.
Pozostaje tylko pytanie czy Apple zgodzi się na dodanie tej przeglądarki do sklepu z aplikacjami. Wiecznie obrażona na konkurentów Opera uruchomiła nawet licznik, który pokazuje ile czasu czeka na autoryzację. Internauci mogą obstawiać datę, którą uznają za prawdopodobną.
My proponujemy zastąpić sekundnik kalendarzem. Najlepiej milenijnym.
Źródło: http://www.opera.com/press/releases/2010/03/23_3/
Wiem… ale nie powiem
Pwn2Own to konkurs dla hackerów, którzy muszą jak najszybciej dostać się do systemu na wybranym urządzeniu – np. MacBooku z OS X i Safari albo Nokii z Symbianem S60. Najszybszy dostaje zaatakowany sprzęt i nagrodę pieniężną. Może ją przeznaczyć na przykład na kupno urządzeń i programów, których nikomu nie udało się złamać (np. BlackBerry albo Google Chrome).
Oczywiście hackerzy szukają luk przed samym konkursem a na nim uruchamiają gotowe narzędzia – stąd czas włamania podawany w minutach, a nie tygodniach.
Zwykle producenci oprogramowania przyjmowali od hackerów informacje o lukach i wypuszczali odpowiednie łaty. W tym roku było jednak inaczej.
Charlie Miller, który znalazł dziesiątki błędów w Safari, OS X, PowerPointcie i pakiecie OpenOffice, stwierdził, że to koniec. Reakcja na znalezione błędy powinna być zastąpiona opracowaniem lepszej architektury aplikacji. „Oni nie robią tego dobrze” – stwierdził.
Nam przypomina się kultowe „wiem… ale nie powiem”.
Źródło: http://www.tomshardware.com/reviews/pwn2own-mac-hack,2254.html