Kiedy oczy całego świata zwrócone były na ceremonię otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu, mało kto zdawał sobie sprawę z tego, co akurat dzieje się za kulisami widowiska. Organizatorzy właśnie potwierdzili, że serwery internetowe i telewizji cyfrowej padły ofiarą cyberataku w momencie prezentacji zawodników i części artystycznej.
Zgodnie z raportami, podczas ceremonii otwarcia punkty dostępu do internetu na stadionie nagle przestały działać, a część internetowych transmisji w centrum prasowym została przerwana. Problemy mieli również użytkownicy oficjalnej strony internetowej IO, którzy przez kilka godzin nie mieli dostępu do zakupionych biletów. Sytuacja szybko znalazła się pod kontrolą, a wszystkie usługi przywrócono jeszcze tego samego dnia, ale dopiero teraz organizatorzy największej sportowej imprezy świata wskazali, że przyczyną problemów technicznych był cyberatak. Jego źródło zostało zidentyfikowane, jednak nie podano go do publicznej wiadomości.
Media wskazują, że za atakiem mogli stać hakerzy rosyjscy, a cała akcja miała być przeprowadzona w odwecie za uniemożliwienie rosyjskim zawodnikom startu w Igrzyskach pod narodową flagą. Rosyjska administracja oczywiście zaprzeczyła oskarżeniom jednocześnie stwierdzając, że jakiekolwiek insynuacje pod adresem Rosji są bezzasadne.