Od kilku dni możemy obserwować rozwój sytuacji jaka ma miejsce w USA po strzelaninie w San Bernardino, gdzie zginęło 14 osób. Jak do sprawy ma się Apple? Otóż jeden z zastrzelonych zamachowców był posiadaczem iPhone’a 5C, który został zabezpieczony prostym kodem PIN. FBI najpierw poprosiło, a potem zażądało od Apple pomocy w dostaniu się do urządzenia, ale sytuacja ta okazała się dużo bardziej skomplikowana niż można się było tego wstępnie spodziewać.
Apple odmówiło pomocy FBI w danej sprawie z kilku powodów. Po pierwsze pomoc w dostaniu się do zabezpieczonego urządzenia jasno pokaże, iż jest możliwe, co źle wpływa na wizerunek marki. Kolejną rzeczą jest stworzenie precedensu, który mógłby być wykorzystywany przez organy ścigania w przyszłości. Jest to bardzo niebezpieczna furtka, której żaden producent oprogramowania nie chce otwierać. Spektrum nadużyć jest w tej sytuacji po prostu zbyt szerokie.
Z każdym dniem coraz więcej osób i firm odnosi się do danej sytuacji. Swoje poparcie dla decyzji Apple ogłosił już Facebook, Twitter i Microsoft. Oczywiście argumenty zwolenników decyzji FBI są w tej chwili jak najbardziej altruistyczne. Władze chcą wykorzystać kontakty, maile i wiadomości zamachowca do wyśledzenia innych jednostek na terenie kraju, co może potencjalnie pomóc w zapobiegnięciu kolejnym atakom.
Obie strony mają swoje racje, ale wszystko wskazuje na to, iż Apple nie ma zamiaru się ugiąć nawet nakazowi sądowemu, który wymusza na producencie pomoc w odblokowaniu urządzenia.