W tej sprawie (podobnie zresztą jak w wielu innych) punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale generalnie skłanialibyśmy się ku pierwszej odpowiedzi. Jeśli na spokojnie prześledzić trendy kształtujące branżę elektroniczną, to bardzo łatwo można dojść do wniosku, że jednym z najważniejszych z nich jest powrót do klimatu retro – zarówno w kontekście designu rożnych produktów, jak i koncepcji ich funkcjonowania. Tendencję tę widać najlepiej na przykładzie muzyki zapisywanej na płytach winylowych, których sprzedaż przegoniła niedawno tą osiąganą przez cyfrową dystrybucję plików audio.
Przed laty, kiedy chcąc nacieszyć się wykonaną fotografią, ludzie musieli wywołać film w specjalistycznym zakładzie, olbrzymią furorę robiły aparaty Polaroid, pozwalające na niemalże natychmiastowy wydruk fotki. Dziś, gdy fotki trzaskamy niemalże bez opamiętania, a ich natłok niekiedy bardzo skutecznie uniemożliwia nam czerpanie radości z ustrzelonego ujęcia, urządzenia służące do fotografii natychmiastowej, wydają się być prostym i jednocześnie skutecznym remedium na ów problem. Istotnym czynnikiem świadczącym na korzyść takich aparatów jest również gigantyczna popularność fotek selfie, które w przypadku opcji błyskawicznego ich wydrukowania, stają się jeszcze bardziej trendy – i w żadnym razie nie należy dostrzegać się w tym przejawu jakiegokolwiek hipsterstwa.
Które modele powinny znaleźć się w centrum zainteresowania konsumentów chcących nabyć tego typu sprzęt? Wśród całkiem sporej liczby dostępnych na naszym rynku aparatów natychmiastowych, spokojnie można dać szansę takim urządzeniom jak FujiFilm Instax Mini 70 (440 PLN, www.fujifilm.eu/pl), Polaroid Snap (440 PLN, www.polaroid.com), Lomography LOMO’INSTANT MINI (520 PLN, www.lomography.com) czy Leica Sofort
(1 250 PLN, www.leicastore.pl).