Wywiad z Arkadiuszem Szczurowskim, prezesem zarządu serwisu Domeny.pl.
Domeny.pl działają na polskim rynku już 10 lat. Czy mógłby pan wskazać kamienie milowe rozwoju firmy i polskiego rynku domen? Co zmieniło się na nim przez te 10 lat?
Zmieniły się ceny usług, potrzeby klientów, a przede wszystkim świadomość znaczenia usług hostingowych. 10 lat temu zaczynaliśmy od 500 zł za polskie domeny i 10 MB miejsca na serwerze dla klienta. Dziś domeny są za grosze, a klienci potrzebują średnio 2 GB powierzchni serwera. Jedna z ważniejszych decyzji w Domeny.pl było wprowadzenie dodatkowych usług, jak na przykład monitoring serwerów czy rejestracja domen zagranicznych. Ważna na pewno była decyzja o zostaniu akredytowanym rejestratorem domen unijnych. W przypadku polskiego rynku domen wielkim krokiem było ustanowienie przez NASK partnerów. To przyspieszyło rozwój rynku domenowego w Polsce.
Jak scharakteryzowałby pan rodzimy rynek domen?
Sześc lat temu w Polsce działało około 1000 firm, które rejestrowały domeny. Dzisiaj jest ich 200, ale tak naprawdę liczy się 20. Po wielkim boomie nastąpiła szybka weryfikacja rynku. Słabi i bez pomysłu na biznes zniknęli z rynku albo stali się agencjami interaktywnymi. Zostali ci, którzy maja wiedze, potencjał i dużą liczbę klientów. Doszło tez do kilku mniej lub bardziej spektakularnych konsolidacji. Branża hostingowa to wyjątkowo trudny biznes. Oprócz typowej działalności handlowej, trzeba tez oprawiać coś na kształt edukacji społecznej – tłumaczyć, po co są domeny, serwery i jakie korzyści z tego mogą płynąć.
Jak wygląda polski rynek domen w porównaniu z rynkami bardziej rozwiniętymi?
Biorąc pod uwagę największe rynki europejskie, to przepaść jest wciąż duża. Dotyczy to zarówno liczby domen, jak i rozwiązań technologicznych. Niemcy samych domen narodowych .de maja ponad 11 mln, a Brytyjczycy .uk ponad 6 mln. W Polsce najpopularniejszych domen .pl jest trochę ponad 600 tys. Trudno się temu dziwić, o rzeczywistym rozwoju internetu w Polsce mówimy od jakiś 4-5 lat. Kraje starej Unii żyją tym zjawiskiem od przynajmniej 10-12 lat. Uważam, ze wielką potrzebę doścignięcia gigantów pokazaliśmy podczas rejestracji domen unijnych .eu, która rozpoczęła się w 2005 r. Jesteśmy w ścisłej czołówce z 80 tys. tych domen.
Z jakimi problemami boryka się rynek domen? Co jest jego największa bolączką?
Głównym problemem jest wciąż duże rozdrobnienie rynku, nieuczciwe zagrywki konkurencji i rozbudowane przepisy dotyczące rejestracji i utrzymywania polskich domen. Reszta problemów dotyczy raczej czysto handlowych relacji z klientami. Ale z tym borykają się chyba wszystkie branże.
Czy rezerwowanie domen z zamiarem ich późniejszej odsprzedaży to poważne zjawisko? Jak są rozwiązywane kwestie sporne?
Domena to także towar. Jeśli ktoś kupuje domenę i ją odsprzedaje osobie zainteresowanej kupnem, to jest to normalne zjawisko handlowe. Inna sprawa, ze domeny zaczęto łączyć ze znakami towarowymi i tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana. Unikalna nazwa domeny należny się firmie, która ma znak towarowy na dana nazwę. Jeśli takiego znaku nie ma, to jest kłopot. I sprawa jest przegrana. Często jednak firmy przypominają sobie o potrzebie rejestracji domeny, kiedy ktoś złoży im propozycje jej odkupienia.
Ile, w pana ocenie, jest w Polsce domen wstępnie zarejestrowanych, których właściciele czekają na kupca? Czy to marginalne zjawisko?
Marginalne zjawisko to było 4 lata temu. Dzisiaj to już prawie gałąź gospodarki. Ostrożne szacunki wskazują, ze około 20 procent rejestrowanych domen jest kupowana w celu szybkiej odsprzedaży. Niestety, nie zawsze szybka bywa. Sprzedanie nowej domeny, nawet z bardzo dobrą nazwą, w dobrej cenie jest bardzo trudne. Na wartość domeny składa się kilkanaście czynników, m.in. jej pozycja w wyszukiwarkach, dostępność nazwy w innych domenach, potencjał marketingowy itd. W polskich warunkach jest to góra kilka tysięcy złotych. Do rzadkości nalezą transakcje kilkunastotysięczne.
Na jaką kwotę opiewała największa transakcja odsprzedaży domeny w polskim internecie?
Wszystkie dane, które tu podam są nieoficjalne. Na pewno liderem jest domena orange.pl, sprzedana za 150 tys. euro. Podobno adres manufaktura.pl sprzedano za 40 tys. zł, a manufaktura.com za 20 tys. zł. Porównując to z 14 mln dolarów za domenę sex.com, czy 9,5 mln dolarów za porn.com, są to oczywiście kwoty śmieszne.
Jak ocenia pan wprowadzenie domeny .eu? Czy polskie firmy, które utraciły swoje domeny .eu maja szanse je odzyskać?
To było jedno z ważniejszych wydarzeń polskiego internetu ostatnich lat. 80 tysięcy domen .eu zarejestrowanych w większości przez polskie firmy. Dla wielu spółek to była jedyna szansa, aby posiadać domenę z nazwa firmy. Szum medialny, który powstał przy okazji rejestracji domen unijnych sprawił, ze wiele spółek uświadomiło sobie potrzebę zaistnienia w internecie. A także potrzebę posiadania znaku towarowego. Znaczenie domen .eu jest więc wielopoziomowe. Każda firma, która chce odzyskać domenę .eu, może się o to starać. Dlatego powstał sąd arbitrażowy w Pradze. W Domeny.pl wprowadziliśmy usługę obsługi prawnej takiego postępowania. Dzięki niej domeny .eu odzyskały np. mBank czy Zakopane.
Co pan sądzi o korzyściach z wprowadzenia takich domen jak .safe lub .bank? Czy to dobre posuniecie?
.safe, .bank czy .travel to domeny branżowe, które spełniają inna rolę niż \”tradycyjne\” rozszerzenia. Oprócz unikalnego adresu pełnia funkcje znaku towarowego i symbolu przynależności do elitarnej grupy sprawdzonych podmiotów. Gwarantuje to sposób rejestracji tych domen, który jest dużo bardziej złożony. Czy jest to dobre posunięcie? Z pewnością zweryfikuje to rynek. Nie jest to usługa masowa i nie będzie tu mowy o olbrzymich liczbach użytkowników.
Czy takie domeny jak .aero, .jobs czy .travel cieszą się dużą popularnością wśród firm działających w branży? Jak oceniają je użytkownicy?
Największą popularnością cieszą się domeny .travel. Szacuje się, że w Polsce jest około 100 firm, które mają adres z takim rozszerzeniem. Jest to z pewnością związane ze skala tej branży i jej inwestycjami w promocje. Zainteresowanie domenami .jobs i .aero będzie wzrastało wraz z rozwojem branży HR i lotniczej. W naszym kraju jest wciąż mało takich firm.
Jak rozwija się rynek domen mobilnych? Czym się charakteryzuje?
.mobi staja się powoli rywalem dla klasycznych domen: .net, .org, .biz. Jest ich ponad 500 tysięcy i ta liczba będzie się szybko zmieniać. Skoro telefonów komórkowych jest cztery razy więcej niż komputerów PC, to nie sposób nie docenić tego zjawiska. Przez najbliższe trzy lata będziemy świadkami rewolucji mobilnej. Nie wykluczone, ze w 2010 roku będzie w sieci 2 mln domen .mobi. Już teraz jest 1,6 mln serwisów WWW, które teoretycznie funkcjonują w telefonach komórkowych.
Jak wygląda kwestia korzystania z egzotycznych domen, takich jak np. Tuvalu (.tv), czy domen państw, w których internet jest słabo rozwinięty?
Domeny krajów egzotycznych są, w pewnym sensie, popularne. Nie chodzi tu o liczbę ich rejestracji. Bardziej o zastosowanie ich w celach marketingowych przez mniej lub bardziej znane instytucje. Na przykład domena .fm, narodowa domena Mikronezji, została wypromowana przez serwis radia RMF FM. Druga popularna domena to właśnie .tv, która wykorzystywana jest do projektów związanych z telewizja. Rejestracje takich domen w Polsce są wciąż rzadkością. Jednak właśnie dzięki popularnym serwisom działającym pod takimi domenami zwracają na siebie uwagę.
Z drugiej strony egzotyczne domeny mogą być dla wielu firm jedyną szansa, aby pojawić się w sieci ze swoją nazwa. Niestety formalności, które wymagane są podczas kupna takich domen, odstraszają lub powodują fiasko transakcji. Dlatego warto przekazać taką sporawe firmie specjalizującej się w takich rejestracjach.
Czy takie egzotyczne domeny są wykorzystywane do prowadzenia działalności przestępczej?
Do przestępstw w internecie, tzw. phishingu, czyli nielegalnego pozyskiwania haseł lub numerów kart płatniczych, czy \”bomb pocztowych\”, wykorzystywane są najczęściej popularne domeny globalne. Ale z pewnością czasami jakaś egzotyczna też. Zdecydowanie chętniej z domen egzotycznych korzystają spamerzy. Ma to na celu oszukanie systemów antyspamowych. Dużą popularnością cieszyły się ostatnio domeny .st z wysp Sao Tome i Principe, położonych na zachodnim wybrzeżu Afryki, oraz .tk, należącą do położonego na Pacyfiku archipelagu Tokelau.
Jak jest generalnie z rynkiem domen zagranicznych w Polsce?
Kilka lat temu wprowadziliśmy w Domeny.pl usługę rejestrowania domen zagranicznych właściwie z każdego kontynentu. O ile na początku pytano o te usługę bardziej z ciekawości, o tyle dziś jest to jeden z ważniejszych działów naszej firmy. Domeny takie rejestrują przede wszystkim duże spółki lub koncerny planujące w najbliższych miesiącach czy latach otworzyć działalność w innym kraju Europy lub Azji. Albo po prostu firmy dbające o swoją markę w internecie. W takich przypadkach mamy do czynienia z rejestracjami masowymi, po kilkanaście domen naraz.
Firmy decydują się przekazywać nam taka obsługę, gdyż nie jest to sprawa prosta. Wymaga kontaktów w danym kraju i znajomości przepisów prawa. Na przykład polska firma nie może zarejestrować domeny w Estonii czy Bułgarii, jeśli nie ma tam otwartej działalności gospodarczej. To tylko przykład, ale takich niuansów jest wiele.
Powiedzmy, ze chciałbym kupić domenę z końcówka .pl. Ile będzie mnie kosztować jej kupno i utrzymanie?
To trudne pytanie, zważywszy że oferta promocyjna zmienia się kilka razy w roku. Najdroższa domena, czyli .pl, kosztuje 49 złotych, ale za miesiąc może już być warta 30 złotych. Jedno jest pewne, ceny domen szybko spadają. Najtańsza można kupić już za kilkadziesiąt groszy.
Gdzie szukać informacji o dostępności tych domen?
Dostępność domen można sprawdzić na stronie każdego rejestratora. W znajdującym się zwykle na głównej stronie polu wystarczy wpisać nazwę domeny i wybrać jej rozszerzenie: .pl, com.pl, .eu., .com itd. Po kilku sekundach już wiemy w jakich rozszerzeniach taka nazwa domeny może być zarejestrowana. W serwisie Domeny.pl dajemy możliwość bezpośredniego sprawdzenia 13 najpopularniejszych rozszerzeń domenowych, w tym także domeny .mobi. Są też automatycznie wygenerowane rożne kombinacje słowne z danym wyrażeniem. Nieco gorzej jest z zagranicznymi domenami narodowymi. Niewielu rejestratorów na świecie oferuje takie rozwiązania, a w ogólnodostępnych rejestrach nie zawsze są właściwe wyniki. Wówczas warto zwrócić się bezpośrednio do rejestratora w Polsce, choć nie wszyscy takie usługi oferują.
Na jakim etapie rozwoju jest obecnie rynek domen w Polsce?
Polski rynek domen od 3-4 lat przezywa rozkwit. Związane jest to po pierwsze z obniżaniem się cen za rejestracje, po drugie z silnym rozwojem gospodarczym w Polsce, a po trzecie z błyskawicznie rozszerzającym się rynkiem dostępu do internetu. Do tego dochodzi jeszcze coraz większa potrzeba zaistnienia w internecie jako silnego medium reklamowego. O przyszłości rynku domen trudno wyrokować. Spodziewam się tendencji wzrostowych, w sensie obrotów, ale z drugiej strony liczba rejestratorów będzie malec. Będzie coraz mniej miejsca na przypadkowe firmy. Nie wykluczam też w najbliższej przyszłości pojawienia się w Polsce jakiegoś wielkiego, zagranicznego gracza. To mogłoby wiele zmienić na rynku.
Rejestracje domen i utrzymywanie serwerów to nie jedyna działka Domeny.pl, wprowadziliście tez inne usługi?
Wybraliśmy trochę inny model firmy hostingowej, zbliżony do tego, co oferują amerykańskie spółki z naszej branży. Mam tu na myśli kompleksową obsługę biznesowa. Dlatego w 2005 roku wprowadziliśmy usługę monitoringu serwerów WatchMouse, rejestracje Znaków Towarowych w Unii Europejskiej, dystrybucje certyfikatów SSL, czy wreszcie usługę odzyskiwania domen unijnych. Są to produkty unikalne na rynku i skierowane do wymagających klientów. A tych z roku na rok przybywa. Rejestracja domeny i serwer nie jest już czymś niezwykłym, a ceny wszędzie podobne.
Poważne spółki w Polsce oczekują wsparcia kompleksowego, najlepiej w jednym miejscu. Doskonałym przykładem są domeny unijne. Najpierw domeny te trzeba było zarejestrować, a bez Znaku Towarowego na samym początku nie było szans na to. Później wiele polskich firm i instytucji chciało odzyskać domeny .eu zarejestrowane przez nieuprawnione do tego podmioty. Też mogli to zrobić z nasza pomocą. Krótko mówiąc, w 1997 roku byliśmy firmą hostingową. Dziś jesteśmy firmą hostingowo-e-biznesową.