Pierwsza gra z serii Tomb Raider miała swoją premierę ponad dziesięć lat temu i praktycznie od razu zyskała status kultowej. Nie tylko za sprawą pięknej bohaterki, Lary Croft, która dość szybko stała się jedną z ikon popkultury lat 90. XX wieku, ale także ze względu na nowatorskie rozwiązania techniczne.
Tomb Raider to pierwsza tak naprawdę gra platformowa w pełnym 3D, a także jedna z pierwszych gier z gatunku TPP (ang. Third Person Perspective – perspektywa trzeciej osoby), w którym głównego bohatera obserwujemy z kamery podążającej za postacią. Wszyscy ci, którzy z jakichś względów przegapili premierę Tomb Raidera (przypomnijmy, wydana w listopadzie 1996), mają znakomitą szansę przypomnieć sobie tę legendarną produkcję, sięgając po opisywany Tomb Raider:
Anniversary.
Okazja jest tym większa, że gra została poddana solidnemu liftingowi, tak by stanowić łakomy kąsek dla gracza wychowanego na dzisiejszych produkcjach. Warto jeszcze dodać, że gra, podobnie jak ostatnia, regularna część serii czyli Tomb Raider: Legend, została przygotowana przez programistów ze studia Crystal Dynamics.
Wygląda więc na to, że Core Design, firma, która pierwotnie stworzyła
Tomb Raidera, po zupełnie nieudanym Angel of Darkness na dobre pożegnała
się z serią. Historia pozostaje niezmieniona. Lara Croft, niezwykle wysportowana
i atrakcyjna pani archeolog, zostaje wynajęta przez Jacqueline Natla do odnalezienia tajemniczego artefaktu w ruinach grobowca Qualopeca w Peru.
Z czasem okaże się, że w poszukiwaniu
kolejnych, identycznych artefaktów
Lara będzie zmuszona wyruszyć
do Grecji i Egiptu, a motywacja
pani Jacqueline nie ma nic wspólnego z naukową
pasją. Fabułę poznajemy zresztą w krótkich, jak na dzisiejsze
czasy, scenkach na silniku graficznym
gry i w gruncie rzeczy jest ich na tyle mało, że lwią część rozgrywki
zajmie nam eksploracja pełnych niebezpieczeństw
grobowców. Jak wspomniałem,
grafika nowego, a właściwie starego Tomb Raidera
została gruntowanie poprawiona.
Gra pracuje na tym samym silniku graficznym, co Tomb Raider:
Legend, a zatem powracają wszystkie znane z tamtej edycji efekty wizualne. Czyli na przykład,
po wyjściu z wody strój Lary pozostaje
jeszcze przez jakiś czas mokry i stopniowo wysycha. Także
przewrotki w zakurzonych, starożytnych korytarzach sprawiają, że Lara
Croft po prostu się brudzi. W wersji
na PC na uwagę zasługują efekty rozmycia tła, a także charakterystyczne
specjalne zniekształcenia obrazu, np. kiedy Lara
stoi na tle zbiornika wodnego. Z kolei w wersji na Xboksa 360 autorzy
zaimplementowali świetne efekty dynamicznego oświetlenia,
tak że każdy obiekt w grze rzuca cień, zależnie od kąta padania promieni
światła.
Najsłabiej, rzecz jasna, prezentuje się wersja na Plays-tation 2, no ale sprzęt ten ma już
prawie tyle lat, co sam Tomb Raider,
więc nie ma się czemu dziwić. Najbardziej charakterystyczne
lokacje znane z pierwszego Tomb Raidera pozostały zasadniczo
w niezmienionej formie, niemniej autorzy zafundowali kilka
drobnych modyfikacji. Tu usunięto kilka pomniejszych komnat, tam
dorzucono kilka nowych. Dość znacznie zmieniono np. rozłożenie
poziomów w Grecji, gdzie pierwotnie mieliśmy pięć plansz, a w wersji Anniversary autorzy
zmniejszyli ich liczbę do trzech.
Największym jednak smaczkiem gry i jednocześnie najpoważniejszym powodem do zakupu jest fenomenalna rozgrywka, jakże odmienna od tego, co znajdziemy w znakomitej większości dzisiejszych produkcji. W grze lwią część spędzimy, starając się dotrzeć
z jednego końca komnaty na drugi, tylko po to, by uruchomić mechanizm
otwierający zamknięte drzwi. Czasem też drzwi otworzą się, jeśli rozgryziemy, jak dana maszyneria funkcjonuje. Mamy więc w Tomb Raiderze połączenie klasycznych puzzli logicznych z elementami typowo zręcznościowymi.
Jednakże ani owe puzzle, ani elementy zręcznościowe
nie są na tyle frustrujące i skomplikowane, żeby w jakimkolwiek momencie uprzykrzyć nam zabawę. Słowem, autorom udało się zachować złoty środek, mimo że wprowadzili do samej rozgrywki elementy znane z Tomb Raider: Legend, a nieobecne w oryginalnej wersji. Lara może na przykład wystrzeliwać specjalną linkę z hakiem i w ten sposób pokonywać rozmaite rozpadliny, których przeskoczyć się normalnie nie da.
Wprowadzono także tzw. quick time events, czyli sekwencje filmowe, w których wprawdzie nie kontrolujemy bezpośrednio postaci, ale w określonej chwili pojawia się na ekranie ikona symbolizująca klawisz, który należy wcisnąć, by np. uniknąć zmierzającej w stronę Lary paszczy tyranozaura. Niektóre sceny z pierwszego Tomb Raidera, które pierwotnie tylko oglądaliśmy, teraz musimy sami wykonać.
Tomb Raider: Anniversary, to niesamowita podróż w przeszłość także w bardziej dosłownym znaczeniu. Dzięki odświeżonej oprawie audiowizualnej możemy bez skrępowania zagrać w grę, która swego czasu zdefiniowała gatunek platformówek 3D. Co więcej, ta podróż udowadnia, jak dalece gry zmieniły się przez ostatnią dekadę.
Takie platformówki jak właśnie Tomb Raider już dziś nie powstają, bo nawet Tomb Raider: Legend, mimo że to świetna gra, pod względem skomplikowania zagadek, a także ogólnego rozmachu produkcji nie dorównuje pierwowzorowi. Inny wniosek, który nasuwa się niezawodnie po zagraniu, to niestety smutne przekonanie, że dzisiejsze gry, kierowane przecież do jak najszerszego grona odbiorców, zatraciły gdzieś duszę, a przejście ich nierzadko odbywa się z marszu, i to na dodatek po bardzo krótkim czasie.
Podsumowując zatem, Tomb Raider: Anniversary zadowoli zarówno starych miłośników oryginalnego Tomb Raidera, jak i graczy, którzy z serią nie mieli styczności. I jedni, i drudzy będą zachwyceni, bowiem gra wciąga, a przejście jej zajmie sporo czasu, nawet wytrawnym graczom.
Polecam serdecznie!
Galeria zdjęć
Dystrybutor:Cenega Poland
Platforma: PC, Xbox 360, Playstation2, Nintendo Wii
Artykuł ukazał się w czasopiśmie \”Młody technik\” nr 03/2008