Jak odnaleźć znajomych lub znane osoby i jednocześnie samemu pozostać w ukryciu przed światem?
Witryna nasza-klasa.pl zyskała w ostatnim
czasie ogromną popularność. Przy
dziesięciu milionach użytkowników
nietrudno znaleźć takich, którzy mają złe intencje
– podszywają się pod inne osoby, chcą wyłudzić
nasze dane lub szukają potencjalnych ofiar.
Popularny serwis umożliwia nam odnalezienie
różnych osób, ale warto pamiętać, że my także
możemy zostać odnalezieni. Przyjrzyjmy się, jak
ta sama sytuacja wygląda od dwóch stron – poszukującego
i poszukiwanego.
Kogo można znaleźć?
Liczba 10 milionów mówi sama za siebie. Poza
znajomymi ze szkolnych lat możemy odnaleźć
także koleżankę znad morza, wujka, sąsiada, nauczyciela,
a nawet znane osobistości. Istnieje całkiem
spore prawdopodobieństwo, że są zarejestrowani
w serwisie. Niestety, tu pojawia się
problem – fałszywe konta. Zasadniczo każdy może
paść ofiarą internautów, jednak największy
problem mają osoby, które zyskały popularność.
Tylko niewielki procent fałszywych kont to złośliwe
podszywanie się sąsiada pod sąsiada. Większy
splendor (i więcej danych!) można zyskać
zakładając konto kogoś popularnego.
Im większa rozpoznawalność, tym więcej fałszywych
profili. Na frazę \”Dorota Rabczewska\”
(przeciętnemu Kowalskiemu bardziej znana jako
Doda) wyświetla się w naszej-klasie prawie 60
kont. Czy któreś z nich jest prawdziwe? Romanów
Giertychów jest w Polsce prawie 50… Niektórzy
nawet wyglądają tak samo! Młoda wokalistka
Alicja Boratyn, była członkini zespołu Blog27,
występuje \”tylko\” w pięciu kopiach. Jeden z komentujących
profil słusznie zauważył: \”Po co Alicja
ma się kolegować z Alicją (obie Boratyn)?\”. Istotnie,
obie znajome mają te same zdjęcia i udają
tę samą osobę. Czytając komentarze do profili
można zauważyć, że wiele osób daje się nabrać
i myśli, że ma do czynienia z daną osobą.
Spragnieni wielkiego świata mogą zaprosić do
kontaktów Paris Hilton. Jest w czym wybierać –
ponad trzydzieści osób w Polsce. Niestety, nie
wiemy, czy piszą one (ona?) lepiej po polsku czy
po angielsku. Internauci nie oszczędzają także
zmarłych. Ryszard Riedel, nieżyjący od 14 lat, były wokalista zespołu Dżem, ma… cztery
profile, a kiedy imię wpiszemy zdrobniale, wyłaniają
się kolejne trzy.
Fałszywe konta są usuwane tylko wtedy, gdy
\”prawdziwy\” zgłosi taki wniosek. Niestety, z uwagi
na ilość wszelkiego typu sygnałów, jakie otrzymuje
serwis, na pewno na rozpatrzenie skargi
trzeba będzie trochę poczekać. W skrajnych przypadkach
można udać się do sądu albo na policję.
Ale są też prawdziwe profile, choć dotarcie do
nich nie zawsze jest proste i prawdopodobnie
z czasem będzie coraz trudniejsze. Wszystko
z powodu ochrony przed \”obcymi\”. Kilkanaście
znanych i zweryfikowanych przeze mnie osób
odmówiło wskazania ich jako przykładu prawdziwego
profilu w serwisie nasza-klasa.pl. Obawiali
się głównie \”ataku\” zaproszeń. Jedynie generał
Roman Polko nie miał nic przeciwko. Być może
dlatego, że dostaje nawet kilkadziesiąt zaproszeń
dziennie i przyzwyczaił się już do popularności
swojego profilu.
Dlaczego jest tak trudno,
skoro jest tak łatwo?
Oto krótki poradnik, jak szukać znanych i nieznanych,
a także dać się znaleźć albo… ukryć się
w zakamarkach serwisu.
1. Wyszukiwarka
Wszystko zaczyna się w tym miejscu. Żeby kogoś
znaleźć, musi on być widoczny w wyszukiwarce.
Widoczność od jakiegoś czasu można wyłączyć
w ustawieniach prywatności. I właściwie tu już
kończy się zabawa, bo jak kogoś odnaleźć, kiedy
wyszukiwarka mówi: \”Nic nie znaleziono\”? Albo
go naprawdę nie ma, albo się ukrył.
Jednak nie wszyscy stosują zasadę \”jestem,
ale mnie nie ma\”, bo przecież zarejestrowali się po to, żeby zostać odnalezionym i samemu odnaleźć innych. Gdyby każdy się ukrywał, to serwis
nie miałby żadnego sensu.
Polak potrafi i zawsze sobie poradzi. Wielu
użytkowników, zanim dodano opcję \”Nie pokazuj
mojego profilu w wyszukiwarce\”, starało się
maskować. Cały czas popularne jest zastępowanie
liter w nazwisku gwiazdkami (np. M*****), litery
\”a\” znakiem @ (np. P@weł) oraz podawanie
zdrobnienia zamiast pełnego imienia (np.
Ania zamiast Anna). Niektórzy także decydują się
podać w miejscu nazwiska pseudonim, który
znają tylko znajomi albo – w przypadku kobiet –
nie podają panieńskiego nazwiska, pod którym
były znane w czasach szkolnych.
Jednak na dotarcie do osób zakamuflowanych
jest sposób. Wystarczy poszukać znajomych tej
osoby i przejrzeć ich kontakty. Istnieje prawdopodobieństwo,
że trafimy na właściwą personę.
Jeśli Jan Kowalski jest w serwisie i wiemy, że
przyjaźnił się z Ewą Kasprzak, to być może Jan
ma w kontaktach kogoś typu \”Ew@ Ka******\”.
I patrząc z drugiej strony – w dokładnie taki sam
sposób mogą nas odnaleźć inni, nawet gdy ukryjemy
się przed wyszukiwarką.
2. Wybór właściwej osoby
Szczęśliwy (albo nieszczęśliwy – zależy, czy jesteśmy
łowcą czy zwierzyną) ten, kto ma mało popularne
imię i nazwisko. Wpisanie miasta może
pomóc, choć nie gwarantuje sukcesu. Jeśli Jan
Kowalski jest z Warszawy, to zapewne nie będzie
jedyny w wynikach wyszukiwania. Tutaj
także trzeba uważać – wystarczy, że ktoś zamiast
Gdańsk, wpisał Gdansk (n zamiast ń) i wyniki są
zupełnie inne.
To samo może dotyczyć osób, które zmieniły
miejsce zamieszkania (co przecież nie jest takie
rzadkie). Wpisując Jan Kowalski, miejscowość
Warszawa, nie znajdziemy tego, kogo chcemy,
bo np. interesujący nas Jan Kowalski w profilu
wpisał tylko Koszalin, gdzie obecnie mieszka,
choć liceum kończył w Warszawie.
Warto też kombinować z imionami: Aga-Agnieszka,
Pawel-Paweł, Grzesiek-Grzegorz itp. Należy
także spojrzeć na wiek oraz przypisanie do
szkół. Jeśli Jan Kowalski ma tyle lat, co my, ale liceum
kończył w Łodzi, to z pewnością nie jest to
nasz warszawski kolega.
Szukając właściwej osoby trzeba pamiętać, że
każdy może ukryć pewne informacje o samym
sobie – np. nie będziemy mogli zobaczyć, ile lat
ma Jan Kowalski, do jakich szkół uczęszczał, jakie
wstawił zdjęcia itd. Oznaką ukrycia jakichkolwiek
danych jest napis:
widoczny w górnej części profilu.
3. Zdjęcia własne
Mając \”na oku\” kilka osób można zajrzeć do galerii
zdjęć, które są dostępne w profilu. Niestety,
tu także możemy napotkać trudności, ponieważ
da się wyłączyć możliwość oglądania zdjęć przez
\”obcych\”. Tylko wówczas w jaki sposób nasi
dawni przyjaciele mają nas rozpoznać?
Szukając znajomych z przedszkola (lub chcąc
być znalezionym) trudno będzie zidentyfikować
się nawzajem umieszczając zdjęcia z zeszłorocznych
zimowych wakacji w Alpach z goglami na
oczach. Dlatego warto wstawić zdjęcia z różnych
szczebli edukacji, tak aby każdy mógł nas sobie
przypomnieć.
Zdjęcia z wycieczek to osobna kategoria. Nie
warto eksponować swojego (faktycznego lub udawanego)
bogactwa. W ten sposób narażamy się
na potencjalne zagrożenie. Schemat jest bardzo
prosty. Wystarczy pochwalić się zdjęciem domu
i jego wnętrza (nowy obraz na ścianie, piękny ogród),
naszych dzieci, samochodu i… już jesteśmy
na celowniku okolicznych lub dalszych złodziejaszków.
Dla kogoś, kto mieszka w danym mieście
naprawdę nie jest większym problemem zlokalizowanie
miejsc i osób widocznych na zdjęciu.
Pamiętajmy, że zdjęciami domu i dzieci zawsze
możemy pochwalić się we własnym gronie
podczas spotkania przy kawie.
4. Klasa i zdjęcia klasowe
Przy odrobinie szczęścia można wypatrzyć poszukiwaną
osobę na zdjęciach klasowych (jeśli są).
Amatorskie wcielanie się w detektywa to trudne,
czasochłonne, ale bardzo wciągające działanie.
Niestety i tu możemy spotkać utrudnienia. Po
pierwsze może się zdarzyć, że nasz znajomy
z różnych powodów nie chce przypisać się do
szkół, które ukończył. Po drugie nawet jeśli zapisze
się, to dostęp do niektórych zasobów klasy
może być zablokowany przez moderatora (w naszej-
klasie jest to osoba, która założyła klasę
w serwisie).
Domyślnie każda klasa ma status \”publiczny\”,
ale istnieje także \”prywatny\”, o czym chyba
niewiele osób wie. Kiedy klasa jest \”publiczna\”,
wszyscy mają dostęp do wszystkiego. Więc
jeśli na forum plotkujemy o kolegach z innych
klas, to nie bądźmy zdziwieni, kiedy wejdą i ku
naszej rozpaczy bardzo serdecznie przywitają
się ze wszystkimi obecnymi. To samo dotyczy
nauczycieli. Wiele osób myśli, że wszystko zostaje
w klasie. Otóż nie zostaje, jeśli status klasy
jest \”publiczny\”.
Kiedy zmienimy status na \”prywatny\”, wszystkie
osoby, które będą chciały dopisać się do klasy
(uczniowie, goście, nauczyciele…), muszą zostać
zatwierdzone przez jakiegokolwiek z ucz-niów. Dodatkowo w klasie \”prywatnej\” możemy
ukryć przed osobami nie należącymi do klasy nasze
forum oraz zdjęcia. Jednak w takiej sytuacji
odnalezienie znajomego na zdjęciach może być
co najmniej trudne, ponieważ nie będziemy mieć
do nich dostępu.
Nie daj się złowić!
Nie zapraszaj do kontaktów znanych ludzi, których
kojarzysz z internetu, radia, gazet czy telewizji.
Tak zwani \”znani\” zgodnie twierdzą, że nie
przyjmują zaproszeń od osób, których nie znają.
Więc jeśli twój idol dodał cię do kontaktów (sam
cię zaprosił lub ty jego), to prawdopodobnie
masz do czynienia z fałszywym kontem.
W tej sytuacji należy pamiętać, że dodając kogoś
do kontaktów, automatycznie udostępniamy
mu więcej swoich danych. Domyślnie w profilu
ustawione jest, że nieograniczony dostęp do zasobów
z naszego profilu mają znajomi. W praktyce
wygląda to tak, że dostęp do komentarzy,
zdjęć, numeru telefonu, Gadu-Gadu ma np. Josin
z bazin (Józek z bagien). Nie wiadomo, kto kryje
się za tym profilem (nie są to dwaj znani Czesi),
a w kontaktach ma prawie 52 tysiące osób! Inaczej
mówiąc tyle właśnie osób udostępnia obcej
osobie swoje dane!
Można snuć teorie spiskowe lub zakładać, że
świat jest przyjazny i nic nam nie grozi. Jednak
warto pamiętać, że w takiej sytuacji np. nasz numer
Gadu-Gadu i telefonu komórkowego jest narażony
na inwazję spamu. Przecież nie wiemy, kim
jest niby znana osoba i jaki przyświecał jej cel zakładając
tego typu fałszywe konto. Nie bądźmy też
zdziwieni, jeśli pod naszym domem zaczną kręcić
się podejrzane osoby. Teoretycznie zabezpieczyliśmy
się – zdjęcia mogą oglądać tylko znajomi – ale
zapraszając Dodę, Paris Hilton i wpisując się do rodu Kowalskich udostępniliśmy zupełnie obcym
osobom dostęp do ukrywanych danych!
Dla własnego bezpieczeństwa nie wpisuj się do
klanów rodzinnych i wszelkiego typu kont, które
mają na celu skupienie osób o określonych \”parametrach\”
(osoby o jakimś imieniu, nazwisku, znaku
zodiaku, mieszkańców danego miasta, sympatyków
czegoś itp.). Jeśli nie wiemy, kto założył takie
konto, nie wpisujmy się. Jeśli konto naszego
klanu założył wujek Stefan, bo za życiowy cel obrał
sobie rekonstrukcję drzewa genealogicznego,
to jak najbardziej można się wpisać. W innych
przypadkach jest to po prostu zwykła głupota.
Podać i ukryć czy nie podawać?
Wiele osób zastanawia się, czy podawać prywatne
dane i ukryć je przed nieznajomymi czy lepiej
nie podawać w ogóle. Jeśli nie mamy pokusy
zapraszania \”znanych-fałszywych\” i przypadkowych
osób, to można takie dane udostępnić.
Warto jednak pamiętać, że kiedy ktoś będzie
chciał się z nami skontaktować, napisze do nas
wiadomość przez serwis. Pisząc wiadomość,
przyjaciółka ze szkoły podstawowej zapewne
przypomni nam jakieś wydarzenie i na pewno
będziemy wiedzieli, że to ona. Wtedy też można
wymienić się danymi kontaktowymi, porozmawiać
przez telefon i umówić na kawę.
Wywiady
Dlaczego zapraszamy do kontaktów znanych ludzi?
Mówi Agata Wołowska, psycholog, pracownik naukowy Katedry Psychologii na Wydziale Nauk
Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu:
Takie działanie jest formą promocji siebie, która nazywana jest \”pławienie się w cudzej chwale\” czy
\”pławienie się w odbitym blasku\”. Polega ono na dążeniu do poprawienia własnego wizerunku przez wiązanie się z ludźmi, którzy odnieśli sukces, mają władzę, są sławni, atrakcyjni, popularni czy z innych powodów znajdują uznanie otoczenia. Nie można być dobrym we wszystkim, a zatem nie zdołamy promować siebie na wszystkich polach. Można jednak zbliżyć się do osób, które mają talent lub odniosły sukces, i pławić się w ich sławie i chwale. Innymi słowy można imponować innym, ponieważ zna się imponujących ludzi.
Czasami ludzie werbalnie informują o swoich kontaktach ze znanymi osobistościami, np. \”mimochodem wspominając nazwisko\” lub opowiadając o swych powiązaniach z gwiazdami filmowymi, postaciami historycznymi czy innymi sławnymi personami.
Bywa, że więzi te są bardzo luźne i polegają tylko na tym, że ktoś spotkał na ulicy gwiazdę rocka czy urodził się w tym samym mieście, co wybitny sportowiec. Można też łączyć się z popularnymi osobami w sposób symboliczny, np. podkreślając swój związek z odnoszącą sukcesy drużyną sportową. Nosząc odpowiednie ubrania fani mogą być kojarzeni z ulubieńcami publiczności.
Jesteśmy najbardziej skłonni manifestować swój związek z ludźmi sukcesu wówczas, gdy nasz publiczny wizerunek został zagrożony. Ponadto szukamy idoli triumfujących w sferze, w której my sami wykazujemy niedostatki. Najrzadziej zaś wspominamy o swoich powiązaniach z tymi, którzy są słabi w tych samych dziedzinach, co my.
Niemal z taką samą satysfakcją opowiadamy, że przy naszej ulicy mieszkał seryjny morderca, co
sportowy rekordzista. Natomiast miasta chwalą się związkami tylko z takimi osobami, których popularność wynika z przyczyn społecznie pożądanych.
Opisywane zjawisko zalicza się do pośrednich technik autoprezentacji. Pośrednie formy autoprezentacji są powszechnie używane w działaniach reklamowych lub propagandowych. Np. pokazywanie się \”na tle\” osób lubianych, popularnych bądź reprezentujących wpływowe instytucje, obdarzone publicznym autorytetem i zaufaniem.
Generał Roman Polko
wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego,
też jest w naszej-klasie.
Dlaczego zarejestrował się Pan
w serwisie nasza-klasa.pl?
Zarejestrowałem się, ponieważ to
dobry sposób utrzymywania chociażby
wirtualnej możliwości kontaktu
z przyjaciółmi i znajomymi ze
szkolnych lat. Po ukończeniu liceum
rozjechaliśmy się w różne strony
świata i ten kontakt został zerwany,
a przecież łączyło nas coś więcej
niż tylko wspólna szkolna ławka.
Czy stosuje Pan jakieś ograniczenia w swoim profilu (ukrycie niektórych danych)?
Tak, ale nie dla znajomych.
Czy dzięki serwisowi odnalazł Pan osoby, z którymi wcześniej urwał się kontakt?
Odnalazłem wielu takich znajomych. Szkoła oficerska, a później służba w jednostce specjalnej w Dziwnowie, ciągłe wyjazdy służbowe spowodowały, że zerwałem te kontakty w sposób nienaturalny i nie miałem takiej możliwości jak inni utrzymywania kontaktów ze swoimi
przyjaciółmi, z których większość pozostała w Tychach.
Ile dziennie przychodzi zaproszeń od nieznajomych?
Bardzo dużo od nieznajomych, czasem nawet kilkadziesiąt.
Czy przyjmuje Pan zaproszenia od nieznajomych?
Z reguły nie. Jednak moja „wojskowa” klasa przez lata służby urosła do takich rozmiarów, że nie
wszystkie osoby pamiętam. Staram się je sprawdzać, ale nie jestem do końca przekonany, że zawsze
skutecznie.
Refleksje na temat serwisu?
Chyba wymyka się nieco spod kontroli jego twórców i użytkowników. Zastanawiam się czy uczyniłem
słusznie zakładając własne konto. Miała to być tylko „nasza klasa”, a powstaje coś na kształt piramidy.
Z większością znajomych nie łączy mnie wspólna szkolna klasa. Jednak odmawianie dostępu
do siebie ludziom, których kiedyś poznałem i szanuję, mogłoby być źle odczytane.