Popijasz właśnie „małą czarną” w jakieś kawiarence w samym środku ruchliwego miasta, gdy nagle gwar rozdziera przeraźliwy huk, ziemia trzęsie się w posadach, a z pobliskiego muzeum w powietrze wystrzeliwuje promień jaskrawego światła rozmiarów Empire State Building. Ludzie stają osłupiali i patrzą, jak ze zgliszczy wybiegają stworzenia, którymi dotychczas straszono tylko niegrzeczne dzieci…
…na ziemię wraz z potworami spadają odłamki tynku, cegły, potłuczone szkło. Wszędzie unosi się dym, pył, kurz, słychać krzyki nieszczęśników, którzy padli ofiarą bestii. Nie wiesz co robić, więc biegniesz na oślep, nie wierząc w to co właśnie zobaczyłeś.
Ocena
Grywalność: | {ikona-gc05} |
Grafika: | {ikona-gc04} |
Dźwięk: | {ikona-gc05} |
Ogółem: | {ikona-gc05} |
Tak mogłoby wyglądać wprowadzenie do gry, gdyby twój bohater nie wtykał swoich rąk tam, gdzie nie wolno i nie znalazł się jeszcze bliżej całego zamieszania. Otóż w grze wcielimy się w rolę utalentowanego złodzieja dzieł sztuki, któremu w dość widowiskowy sposób udało się na siebie zwrócić uwagę w momencie, gdy kradł legendarną \”puszkę Pandory\”.
Niefart polegał na tym, że uwolnił on wszystko to, co w puszce drzemało. Od potężnych i majestatycznych gryfów, poprzez wilkołaki, smoki, stwory wodne, a kończąc na duchach i złośliwych chochlikach. Nietrudno jest sobie wyobrazić, co to oznacza dla nieprzygotowanych na to wszystko mieszkańców wielkiego miasta.
Od początku
Za grę odpowiada studio Spark Unlimited, które jak na razie nie zasłynęło niczym specjalnym, ale może się to w krótkim czasie zmienić. Otóż Legendary to produkt na wysokim poziomie. Grę wydał w Polsce CD-Projekt, który przygotował eleganckie czarne pudełko wraz z albumem zawierającym artworki z Legendary. To fajny prezent, jak na podstawową wersję gry.
Klimat, fabuła i rozgrywka
Trzeba przyznać, że autorzy wpadli na bardzo ciekawy pomysł scenariusza gry. Coraz więcej graczy chce dziś wiedzieć dlaczego strzelamy i po co. Era bezmyślnych strzelanek powoli odchodzi do przeszłości, a zastępują je świetnie zaprojektowane i wyreżyserowane gry, które dzięki pomysłowości autorów wprowadzają nas w klimat rozgrywki.
Klimatu Legendary z pewnością nie brakuje. Naszemu bohaterowi przyjdzie zmierzyć się nie tylko z kreaturami wszelkiej maści, ale również z ludźmi Czarnego Zakonu, którym taki wypadek jest na rękę. Żeby jednak nie było, że wszyscy są przeciwko nam, po naszej stronie stanie grupa Rada 98, która chce doprowadzić do powstrzymania apokalipsy. Rzecz jasna wszystkim potrzebna jest \”Puszka Pandory\”, a ta co chwilę znajduje się gdzie indziej. A w samym środku tego wszystkiego my.
Stwory z którymi przyjdzie nam walczyć są niewiarygodne. Jedne znamy z filmów grozy, inne z gier RPG, a jeszcze inne z mitologii. Jednak wszystkie zachowują się tak, jakbyśmy sobie to wyobrażali. Raz będziemy się zachwycać nad majestatem latających gryfów, innym razem będziemy trzęśli się ze strachu przed wilkołakami czającymi się w ciemnych podziemiach. Osobiście urzekł mnie (jeśli można użyć takiego określenia) motyw złośliwych chochlików, które nie mają ciała, a jedynie czystą energię, która wykorzystuje otoczenie przeciwko nam. Potrafią na przykład podnieść automat z napojami żeby strzelać do nas puszkami lub zastawić szafką wejście.
Pomijając wątek fabularny, Legendary jest klasyczną grą FPP, gdzie do ręki dostaniemy pokaźny arsenał. Nie uświadczymy tutaj jednak fikcyjnej broni. Możemy zapomnieć o pistoletach energetycznych, karabinach laserowych, czy wyrzutniach plazmowych. Zamiast tego mamy klasyczne pistolety, karabiny i strzelby.
Czasem skorzystamy również z naszej \”mocy\”, którą Charles Deckard (główny bohater) \”nosi\” na swojej dłoni. To taki ciekawy dodatek, w sam raz, żeby nie było zbyt klasycznie. Im dłużej gramy, tym więcej dowiadujemy się na temat nadprzyrodzonych umiejętności bohatera, takich jak np. samo leczenie. Energię zdobywamy ze źródeł, jakie pozostawiają po sobie martwe kreatury.
Jedyne, co nie spodobało mi się w rozgrywce, to narzucenie graczowi jednej drogi do celu. Nie ma mowy o innych ścieżkach, czy pomieszczeniach do eksploracji. W trakcie przechodzenia kolejnych lokacji raczej nie zwrócimy na to uwagi, ale w moim przypadku, gdy ledwo co oderwałem się od Fallouta 3, poczułem się trochę jak w labiryncie.
Grafika i muzyka
Od strony wizualnej Legendary nie odstaje od najnowszych produkcji, jest nawet dość widowiskowe. Na pełnych detalach gra się bardzo przyjemnie. Niestety animacja postaci oraz ich realizm pozostawia w moim odczuciu sporo do życzenia. Pamiętam, jak grając w Half Life 2 przyłapałem sam siebie na gapieniu się na… nogi Alyx Vance. Tego w Legendary nie uświadczymy. Postacie są sztywne.
Gra nadrabia jednak niesamowitymi efektami świetlnymi, które towarzyszą nam podczas wystrzałów, wybuchów i zabawy z energią. Nie ukrywam, że ogromny golem pustoszący miasto zrobił na mnie równie ogromne wrażenie, co jego wzrost, a przy niedawno wydanych tytułach wcale nie jest to takie proste.
Także pod względem oprawy muzycznej Legendary nie ma się czego powstydzić. Ścieżka dźwiękowa jest świetna, co zresztą słychać na naszym filmie z gry. Muzyka pasuje do rozgrywki, a dźwięki broni, głosy ludzi, krzyki itp. brzmią realistycznie.
Podsumowanie
Legendary nie zawiodła moich oczekiwań. Trudno doszukać się w niej błędów, które w jakikolwiek sposób przeszkadzałyby nam w rozgrywce, a grywalność jest wyjątkowo duża. Szczerze polecam, ponieważ warto kupić ten tytuł.
Wydawca: CD Projekt
Wersja językowa: polska
Cena: 99,90 zł