CeBIT to jedna z największych na świecie imprez związanych z informatyką i nowymi technologiami. W Hannowerze nie zabrakło wysłannika „Magazynu Internet”, który przyglądał się zwłaszcza wydarzeniom związanym z siecią, będącą w tym roku jednym z wiodących tematów targów.
23. edycja targów CeBIT-u odbyła się w dniach od 3 do 8 marca. Oficjalne rozpoczęcie miało miejsce z udziałem kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz Arnolda Schwarzeneggera, gubernatora stanu Kalifornia, który w tym roku był partnerem imprezy. Mimo hucznego otwarcia i optymistycznych wypowiedzi organizatorów, zarówno liczba wystawców jak i odwiedzających była znacznie niższa niż w roku ubiegłym. Swoje produkty i usługi prezentowało 4300 firm z 69 krajów – ponad 25% mniej niż w 2008.
Zabrakło głównie firm azjatyckich, wśród których kryzys zebrał największe żniwo. Taka liczba wystawców spowodowała spadek zainteresowania imprezą, którą – według danych organizatorów – odwiedziło ponad 400 tysięcy osób. To 20% mniej w porównaniu do poprzedniej edycji. Ernst Raue, członek zarządu organizującej targi Deutsche Messe, mając na myśli globalny kryzys gospodarczy, uznał te statystyki za duże osiągnięcie w obecnych czasach. Czy miał rację? Pewnie tak, jednakże patrząc z perspektywy przeciętnego zwiedzającego, nie sposób podzielać tej opinii.
Przejście CeBIT-u w miarę spokojnym tempie wymaga poświęcenia na to dwóch dni, przy czym koszt podstawowej, pojedynczej wejściówki to 33 euro. Po wydaniu – na polskie – nieco ponad 300zł można było tak naprawdę zobaczyć niewiele: m.in. dwie puste hale, zaledwie kilka poważniejszych premier sprzętowych (znacznie mniej niż w latach ubiegłych), czy uboższe niż zwykle stoiska większych i mniejszych firm. Nie da się ukryć, że CeBIT z roku na rok traci na znaczeniu. Wciąż jest to olbrzymia impreza, na której obecne są największe marki świata IT, jednakże spadek rangi targów jest odczuwalny (warto przypomnieć, że np. w 2001 roku wstawiało się ponad 8000 firm, czyli prawie dwukrotnie więcej niż teraz).
Webciety – czyli o internecie na targach
Z punktu widzenia osoby zainteresowanej tematyką webową, na szczególną uwagę podczas CeBIT-u 2009 zasługiwał pawilon o nazwie „Webciety”. Położono w nim zwłaszcza nacisk na zjawisko Web 2.0 i społeczności internetowe, włączając w to sieć mobilną, (mikro)blogi, systemy wiki i inne niezbędne w dzisiejszym cyfrowym życiu narzędzia.
Na hali numer sześć zaprezentowało się dwadzieścia firm oferujących usługi związane z internetem. Przygotowano również miejsce konferencyjne, które codziennie w godzinach od 10 do 16 zapełniane było wykładami i dyskusjami na ciekawe tematy webowe. Poruszono m.in. takie aspekty jak przyszłość e-commerce, marketing w sieciach społecznościowych, usługi mobilne, turystyka 2.0, mikroblogi (w tym osobny blok o wykorzystaniu Twittera do pozyskiwania feedbacku od użytkowników), czy modny ostatnio w Polsce tzw. social lending ({link_wew 3561}pożyczki społecznościowe{/link_wew}).
Zakres tematyczny zaiste ciekawy, minusem jednak okazał się fakt, że praktycznie całość prowadzona była jedynie w języku niemieckim. Dość dziwne posunięcie ze strony organizatorów, zważywszy na międzynarodowy charakter targów, jak i fakt, że język angielski jest niejako urzędowym w internecie.
Najciekawszym dniem dla pasjonatów internetu z pewnością był piątek, 6 marca. Wówczas to w osobnym budynku (Convention Center) swoje 30-minutowe wykłady mieli m.in. Reid Hoffman (LinkedIn), Marco Borries (Yahoo!) czy dr Werner Vogels z Amazon.com. Wystąpienia były także transmitowane na żywo, oczywiście przez sieć na stronie internetowej cebit.de. Tematyka przemówień dobrana była ściśle do prowadzącego: Hoffman mówił o przyszłości rynku pracy w kontekście Web 2.0, a dr Vogels o cloud computing (przetwarzanie w chmurze), co doskonale wpisuje się w działalność Amazona.
Czy więc branża internetowa była istotnym elementem CeBIT-u? Na pewno tak, poza licznymi panelami dyskusyjnymi i wykładami, uwagę zwiedzających przyciągał bardzo oryginalny i nowoczesny wystrój pawilonu „Webciety”, w którym dominowała kolorystyka czarna. Zarzucić organizatorom można jedynie zbyt mało międzynarodowy charakter przedsięwzięcia. Wśród dwudziestu wystawiających się firm osobiście znałem tylko jedną (YouTube) – reszta to typowo niemieckie start-upy, nieznane poza granicami tego kraju. W pozostałych częściach CeBIT-u do takich dysproporcji nie dochodziło.
Stoiska branży internetowej
Open Source lekarstwem na kryzys?
W tej samej hali co „Webciety” (numer sześć) miał miejsce inny blok tematyczny: „CeBIT Open Source”. Po raz pierwszy organizatorzy targów zdecydowali się na utworzenie tego typu sekcji, zrzeszającej stoiska wielu firm i narzędzi o wspólnym mianowniku, jakim jest Open Source.
Takie rozwiązanie okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, gdyż liczba odwiedzających w tym miejscu była bardzo wysoka – w moim odczuciu znacznie większa niż chociażby przy stoiskach Microsoftu. Poniekąd może to wynikać z kryzysu ekonomicznego, który nakłonił firmy do poszukiwania tańszych rozwiązań przeznaczonych do obsługi różnych aspektów biznesu. Fakt jest jednak faktem i z rosnącą popularnością rozwiązań {link_wew 255}Open Source{/link_wew} nie sposób polemizować.
Na CeBIT-cie pojawiło się sporo największych marek z tego segmentu rynku. Uwagę przyciągał m.in. Sun Microsystems ze swoim dużym stoiskiem, w ramach którego promował i informował o systemie operacyjnym OpenSolaris 2008.11, popularnym silniku bazodanowym MySQL czy oprogramowaniu wirtualizacyjnym VirtualBox. Mocno wyeksponowano również pakiet biurowy Open Office – można było zobaczyć na żywo działający zestaw w wersji trzeciej, a także zapoznać się z ofertami firm partnerskich, pomagających skutecznie wykorzystywać OO w przedsiębiorstwach (m.in. firma SCAI).
Część stoisk zrzeszonych była pod szyldem Linux New Media AG. Wśród wystawiających znajdowały się m.in. projekty Mozilla, KDE, GNOME czy Drupal – flagowe narzędzia Open Source. Nie zabrakło również ekspozycji systemów operacyjnych: dystrybucji Debian oraz Knoppix czy FreeBSD.
Wśród przedstawicieli firm spore zainteresowanie wzbudzały narzędzia przeznaczone do pracy grupowej, będące odpowiednikami popularnego Microsoft Exchange – Zarafa oraz Open-Xchange. Całość prezentowała się naprawdę profesjonalnie, widać że twórcy tych rozwiązań mają przygotowane pełne wsparcie dla przedsiębiorstw, które zdecydują się na wdrożenie. Tego z pewnością nie może zabraknąć, jeżeli aplikacje Open Source mają skutecznie konkurować z komercyjnymi odpowiednikami.
Nie zabrakło również wykładów, prezentacji i dyskusji, poświęconych rozwiązaniom Open Source – odbywały się one codziennie, przez cały okres trwania targów. Całość podzielona była na bloki tematyczne: bezpieczeństwo, mobilność, internet, multimedia, dystrybucje/desktop oraz Open Source w centrach danych. Wśród konkretnych tematów poruszono między innymi: aplikacje wspomagające zarządzanie projektami, systemy CRM, aspekty bezpieczeństwa, Linux na {link_wew 4516}netbookach{/link_wew}, rozumienie idei Open Source oraz jej wykorzystanie w administracji. Kilka wystąpień poświęconych było konkretnym projektom, m.in. Open Office, MySQL czy Mozilli. Wykłady odbywały się w języku niemieckim lub angielskim.
„Webciety” oraz „CeBIT Open Source” to nowości na tegorocznych targach, które z pewnością należy zaliczyć na plus. Organizatorzy już zapowiadają ich edycję w 2010 roku, pozostaje więc mieć nadzieję, że pojawi się więcej wystąpień w języku angielskim a także, że ujrzymy więcej globalnych marek w przypadku części poświęconej internetowi.
Firmy promujące Open Source
Netbooki, komórki i ekologia
Rok 2008 to z pewnością rok netbooków – niewielkich komputerów przenośnych w niskiej cenie, zdobywających co raz to większy segment rynku. Rosnąca popularność tego typu urządzeń miała swoje odbicie na tegorocznym CeBIT-cie, zwłaszcza za sprawą ASUSa oraz MSI i Gigabyte.
O nowościach zaprezentowanych przez te firmy pisały już chyba wszystkie media związane w jakikolwiek sposób z informatyką, dlatego nie ma co tych informacji powielać – na targach miało miejsce kilka premier i wystaw prototypów, a zwiedzający mogli przebierać w netbookach: z ekranem dotykowym, z dwoma ekranami, bez klawiatury, z klawiaturą ruchomą, z cienką obudową wzorowaną na MacBooku Air czy też z ekranem obrotowym i netbookami pełniącymi raz funkcję tabletu, a raz niewielkiego laptopa… Podsumowując – widać, że chyba prawdziwa eksplozja popularności przenośnych komputerów jeszcze przed nami, a producenci mogą nas zaskoczyć czymś więcej, niż tylko wykonaniem netbooka z bambusa (ASUS Bamboo Series, która swoją drogą prezentuje się całkiem ładnie).
Na topie (poza kryzysem ekonomicznym i netbookami) od pewnego czasu jest również ekologia i problem globalnego ocieplenia. Jak się okazuje, terminy te wkraczają również do świata komputerów, co na CEBIT-cie znalazło odzwierciedlenie w specjalnej sekcji „Green IT” (zielone IT). Skupione w niej zostały rozwiązania mające na celu zmniejszenie zużycia energii przez urządzenia elektroniczne – był to jeden z głównych tematów imprezy.
Zawiodła nieco ilość prezentowanych na targach rozwiązań z rynku telefonii komórkowej. Swoje stoiska miały co prawda Nokia, Blackberry, Samsung czy {link_wew 3288}HTC{/link_wew} (wystawiono między innymi telefon G1, którego test ukazał się kilka dni temu w MI), jednakże wyraźnie widać, ze producenci komórek co raz bardziej przekonują się do Mobile World Congress, konkurencyjnej imprezy odbywającej się kilka tygodni wcześniej w Barcelonie. Właśnie tam, a nie w Hannowerze, prezentują oni światowe premiery swoich produktów.
Warto również wspomnieć o polskich akcentach na CeBIT-cie. W tym roku wystawiło się dwadzieścia rodzimych firm, z których najbardziej znaną jest Comarch – posiadający jednocześnie największe stoisko, wyróżniające się ciekawą kompozycją kolorystyczną. Na uwagę zasługuje również firma IMAGIS, znana z produktu MapaMap, która na targach zaprezentowała kolejne rozwiązanie z zakresu nawigacji samochodowej – TravelMapę.
Nowe modele netbooków
Polskie akcenty
CeBIT 2010 – czy warto?
Tegoroczny CeBIT nie zachwycił. Ciekawe inicjatywy „Webcity” i „CeBIT Open Source” to za mało, aby ukryć mniejszą liczbą wystawców, odwiedzających czy liczbę premier, prototypów oraz rzucających na kolana nowości. Na targach momentami było po prostu ubogo, a takiego wrażenia nie miałem nigdy podczas poprzednich edycji.
Czy CeBIT 2010 będzie lepszy pod wieloma względami? Dzisiaj chyba nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Sporo zależy od tego, jak firmy i rynek poradzą sobie z kryzysem ekonomicznym. Już teraz wiemy jednak, że następna edycja potrwa o jeden dzień krócej i odbędzie się w dniach od 2 do 6 marca.
Organizatory planują poszerzenie oferty spotkań biznesowych, na które ma być czas od wtorku do piątku. Sobota z kolei ma być przeznaczona dla przedstawicieli małych i średnich firm, freelancerów oraz pasjonatów nowych technologii. Czy takie rozwiązanie się sprawdzi, przekonamy się za rok. Przedstawiciele Deutsche Messe z pewnością mają trudny orzech do zgryzienia – zdanie odwrócenia niekorzystnego trendu spadającej popularności oraz walka z konkurencją w postaci Mobile World Congress czy targów IFA, odbywających się we wrześniu w Berlinie.