Im wyższa pozycja w wynikach wyszukiwania tym więcej przyciągniętych internautów? Niekoniecznie. Pokazujemy sposoby na pokonanie konkurencji bez zdobywania najwyższych pozycji.
Statystyka jest nieubłagana: ponad połowa internautów przechodzi do strony znajdującej się na pierwszej pozycji wyników wyszukiwania. Druga pozycja przyciąga co siódmego użytkownika, a trzecia – co dziesiątego. Kolejne przyciągają po kilka procent. Na drugą stronę wyników przechodzi tylko 1% wyszukujących. Pokazały to badania naukowców z Uniwersytetu Cornella (http://www.cs.cornell.edu/People/tj/publications/granka_etal_04a.pdf).
Czy liczą się tylko pierwsze wyniki?
Ponadto na analizę opisu strony z pierwszej pozycji poświęcamy prawie 4 sekundy, z drugiej – ponad trzy, a na każdą kolejną sukcesywnie mniej – do pół sekundy na dziesiątą pozycję. Na linki sponsorowane poświęcamy dwie sekundy (tyle co na trzecią pozycję). Pokazał to Jakob Nielsen na szkoleniu Usability Week (dane z 2008 roku).
Warto dodać, że obydwa badania były przeprowadzane przed wprowadzeniem Google Instant, więc na dalsze strony może przechodzić jeszcze mniej osób, a wyniki {link_wew 7420}widoczne bez przewijania strony{/link_wew} mogą mieć jeszcze więcej wyświetleń: internauta zamiast przewijać stronę w dół po prostu może zmienić zapytanie. Jakob Nielsen już w 2008 roku wykazywał, że tylko nieco ponad połowa internautów przewija stronę z wynikami. Teraz może ich być jeszcze mniej.
A może AdWords?
Rozkład kliknięć w kolejne wyniki wyszukiwania nie jest jednak jednostajny. Okazuje się, że linki z trzech ostatnich pozycji są klikane częściej niż ten z pozycji siódmej. Przedstawiliśmy to na wykresie poniżej. Na osi poziomej znajduje się procent kliknięć w wyniki (dane z badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Cornella dla różnych fraz). Ze względu na różnicę trzech rzędów wielkości miedzy najbardziej i najmniej skuteczną pozycją wyniki przedstawiliśmy w skali logarytmicznej. Każdy z wyników odpowiada pozycji na osi pionowej.
Widać wyraźnie, że na pozycji siódmej następuje dziesięciokrotny spadek liczby kliknięć względem okolicznych wyników. Również na pozycji czwartej i dziewiątej pojawiają się spadki o kilkadziesiąt procent względem sąsiednich wyników.
Dlaczego ostatnie pozycje są takie dobre?
Można to wyjaśnić sposobem czytania dokumentów wyświetlanych w sieci. Skupiamy się na kilku pierwszych zdaniach (trzy pierwsze wyniki), a następnie prześlizgujemy się po tekście i zatrzymujemy wzrok na końcu. Ponadto na dole znajduje się grafika, która przyciąga wzrok internauty. Okazuje się więc, że lepsze wyniki zapewnia pozycja dziesiąta niż dziewiąta czy siódma. W dodatku łatwiej ją zdobyć. Czy oznacza to, że powinniśmy przestać walczyć o wysokie miejsce i zatrzymać się na dziesiątym miejscu? Niekoniecznie – w drodze na szczyt rankingu prawdopodobnie będziemy przecież musieli przejść przez wyższe pozycje. Ponadto drobne zawirowania w wynikach czy zmiany w algorytmie mogą spowodować, że spadniemy na drugą stronę wyników, co o kilkadziesiąt procent zmniejszy liczbę kliknięć. Jednak dla trudnych fraz utrzymanie dziesiątej pozycji może być tanim sposobem na zaistnienie w wynikach.
Badania, których efekt widać powyżej były przeprowadzone na grupie studentów, którzy szukali informacji dotyczących 397 fraz dotyczących filmów, podróży, muzyki, polityki, informacji lokalnych oraz mało znaczących danych. Dane uśrednione nie oddają jednak istoty wyszukiwania. Dla konkretnych fraz rozkład może być zupełnie inny. Wystarczy wykorzystać dodatkowe elementy, które Google wyświetla między wynikami tekstowymi, a które przyciągają wzrok internauty nawet jeśli znajdują się poza trzema pierwszymi wynikami.
Miejsce na mapie
Miejsca oznaczone na mapie pojawiają się zwykle między trzecią a czwartą pozycją, a dzięki czerwonym znacznikom i gwiazdkom przyciągają wzrok użytkownika znacznie mocniej niż pozostałe wyniki. Spoglądamy więc w pierwszej kolejności na wyniki z mapy, a następnie na pozycję trzecią, pierwszą i drugą. Oprócz tego wzrok przyciąga mapa. Wyniki znajdujące się na pozycjach niższych niż czwarta są przy najpopularniejszych rozdzielczościach spychane poniżej pierwszego widocznego ekranu, więc tracą na znaczeniu. Warto więc {link_wew 7440}dodać stronę do mapy Google{/link_wew}.
Zdjęcia i grafiki
Kolejnym elementem przyciągającym wzrok są grafiki i zdjęcia. Dla niektórych słów Google między wynikami tekstowymi pokazuje część wyników wyszukiwania z wyszukiwarki grafiki. Grafiki zajmują miejsca 1-4 i wyświetlają się głównie dla realnych obiektów, nazw własnych czy produktów. Co ciekawe, rzadko kiedy zobaczymy logo marki po wpisaniu jej nazwy. Możemy więc próbować pozycjonować stronę z obrazkiem.
Video – nowy hit!
Od niedawna Google wyraźnie promuje materiały video. Wszelkiego typu poradniki zawierające nagranie, w szczególności umieszczone na należącym do Google YouTube, szybko trafiają do wyników wyszukiwania. Mają szanse znaleźć się między pierwszym a drugim miejscem. Ponadto tuż obok nich znajduje się miniatura, która przyciąga wzrok do materiału video.
Podobne artykuły
Jeśli Google uzna, że inne artykuły z danej strony dotyczą podobnego tematu, umieści tytuły kilku z nich pod głównym wynikiem. Wyraźnie promuje to serwisy tematyczne. Warto przy tym dodać, że Google zniosło limit jednego wyniku z domeny na stronę jeśli zapytanie wyraźnie wskazuje na zainteresowanie danym serwisem.
„Okruszki chleba”
Kolejnym elementem pozwalającym na zdobycie dodatkowych linków są tzw. okruszki chleba (breadcrumbs). Jeśli na stronie umieścimy linki wskazujące na strukturę serwisu, a domena jest zaufana, pod wynikiem wyszukiwania może pojawić się zestaw dodatkowych odnośników do naszej strony. Opisuje je pomoc Google (http://www.google.com/support/webmasters/bin/answer.py?&answer=185417).
Najważniejsze strony serwisu
Podobnie jak okruszki chleba zachowują się odnośniki do stron linkowanych ze strony głównej zaufanej witryny. Niestety nie stwierdzono, kiedy Google dodaje do strony dodatkowe odnośniki do działów.
Dodatkowa treść
W przypadku kategorii takich jak Ludzie, wydarzenia, recenzja i grupa recenzji Google może dodać do wyniku tzw. rich snippet. W przypadku recenzji będzie to liczba gwiazdek, wydarzeń – ich data, a osób – zajmowane stanowisko. Aby takie dane pojawiły się w wynikach muszą być oznaczone na stronie za pomocą mikroformatów i zgłoszone przez formularz http://www.google.com/support/webmasters/bin/request.py?contact_type=rich_snippets_feedback.
Ulubione strony
Konkretny użytkownik może zobaczyć w wynikach wyszukiwania strony, które dodał do zakładek we własnej przeglądarce. Dzieje się tak jeśli jest zalogowany na konto Google. Ponadto wyżej mogą pojawiać się wyniki z często odwiedzanych serwisów. Warto więc zachęcić internautę do częstszych wizyt na naszej stronie. W przyszłości znaczenie mogą mieć również relacje między wyszukującym a autorem materiału. Przy pomocy {link_wew 7403}social search{/link_wew} Google wygeneruje indywidualne wyniki dla każdego użytkownika.
Przyciągnięcie użytkowników z wyszukiwarki nie musi oznaczać wydania majątku na zdobycie pierwszych pozycji. Przecież nie liczą się zajęte miejsca, ale liczba osób, które uda się dzięki nim przyciągnąć na stronę. A jeśli można przyciągnąć ich wzrok za pomocą samej optymalizacji i podsuwania treści, które Google „lubi”, to dlaczego nie skorzystać z tej możliwości przed konkurencją?